W komiksie znajdziemy cztery historie, których nie opublikowano dotąd w Polsce: Wyspa, Ghul lub refleksje o śmierci lub poezja robaków, Hydra i lew oraz Makoma. Wszystkie zasługują na miano intrygujących i nader specyficznych – nie tylko na tle większości historii, jakie prezentuje sztuka komiksowa, lecz także na tle wcześniejszych opowieści z czerwonoskórym „antydiabłem” w roli głównej. Bez wahania można pozwolić sobie na stwierdzenie, iż seria ewoluuje – i to w sposób nad wyraz odważny i zdecydowany. Być może kierunek owej ewolucji nie przypadnie do gustu fanom klasycznego komiksu akcji, jak również całkowicie jednoznacznego horroru w amerykańskim wydaniu – takiego, co to na postawione przez widzów pytania podaje konkretne, proste odpowiedzi. W dodatku serwując je, starannie rozłożone, na wielkim talerzu, aby przypadkiem nikt nie przeoczył żadnego dodatku. Ten album taki nie jest, co to, to nie. ![]()
Ghul lub refleksje o śmierci lub poezja robaków oraz Hydra i lew to względnie proste historyjki, których siła tkwi nie tyle w wydumanej głębi fabuły, co w szokującym, błyskotliwym pomyśle i niesamowitym onirycznym nastroju. Oględnie rzecz ujmując: obficie okraszony odniesieniami do Hamleta, jak również turpistyczną poezją Ghul... zgrabnie obraca się w tematyce śmierci i życia, przewrotnego wykorzystania jednego przez drugie, zaś oparta na mitach greckich Hydra i lew dotyka problemu winy i kary oraz tak lubianej przez Mignolę ucieczki przed przeznaczeniem. ![]()
Z zaprezentowanych w zbiorze opowieści wyłania nam się już nie tylko obraz „zbuntowanego potwora – osiłka”, który kwituje wszystko prostackimi uwagami, a uderzeniem Prawej Ręki Zniszczenia obraca w perzynę. Owszem, nadal uwagi i riposty naszego bohatera są ostre i wysublimowane niczym „tulipan” z butelki po rumie, a prawy prosty preferowaną opcją dialogową. Dostrzegamy jednak potencjał Hellboya, to, że jest potężnym katalizatorem, który nie ucieknie przed własną mocą. Widząc takie zgromadzenie przeróżnych potęg i sił, przeczuwamy, dlaczego sam przed sobą przybiera pozę totalnego „trepa”. Bohater nie wie, dokąd zmierza, co więcej wcale nie chce wiedzieć. Niestety, wydarzyły się rzeczy nieodwracalne... Czy będzie dalej uciekał? ![]()
Na zakończenie warto powiedzieć co nieco o stronie graficznej. Cóż, jak zwykle charakterystyczna kreska tego twórcy robi wielkie wrażenie. Postacie Mignoli, czy to potwory, czy zwykli ludzie, to persony rodem z koszmaru, a barwy i kontrasty – gdzieniegdzie stonowane, bure i szaroniebieskie, gdzieniegdzie atakujące oczy czerwienią i żółcią – użyte przez Dave’a Stewarta jeszcze owo odczucie podkreśla. Poszczególne sceny są bardzo dynamiczne. Ciekawie prezentuje się także układ kadrów, przybliżający oczom czytelnika / czytelniczki newralgiczne szczegóły w małym podkreślonym elemencie na tle większego fragmentu. Problem natomiast leży w nadmiernej groteskowości niektórych rysunków, które są tak udziwnione, że w zasadzie nie wiadomo do końca, co przedstawiają. Pomimo tego komiks niejedną osobę zachwyci.
Plusy: + oryginalne pomysły + bogactwo interesujących odniesień + niejednoznaczność (plus w oczach tych, którzy lubują się w metafizycznych dywagacjach i zagadkach) + charakterystyczna kreska Mignoli + kolorystyka Minusy: - niejednoznaczność (minus w oczach miłośników konkretów) - niektóre kadry są tak zagmatwane, że w zasadzie nie wiadomo, co przedstawiają
Rysunki: Mike Mignola ("Makoma": Mike Mignola i Richard Corben Scenariusz: Mike Mignola Kolor: Dave Stewart Tytuł: Hellboy: Wyspa i inne opowieści Przekład: Maciek Drewnowski Wydawnictwo: Egmont, 2007 rok Wydanie: oprawa miękka, kolor, 160 str. Cena: 39,90 zł