Wywiad z Krzysztofem Hołowczycem - pilotem w grze Sega Rally

Spayki
2007/08/18 22:58
0
0

Gry wyścigowe nierozerwalnie wiążą się z postaciami pilotów, którzy swoimi uwagami pomagają kierowcom w utrzymaniu optymalnego toru jazdy. Często są to osoby na co dzień zajmujące się sportami motorowymi i znane nie tylko fanom wyścigów. Podobnie jest w przypadku Sega Rally. W tej produkcji na fotelu wirtualnego kierowcy zasiadł najprawdopodobniej najlepiej znany polski kierowca – Krzysztof Hołowczyc. Specjalnie dla Was postanowiliśmy zapytać go o proces nagrywania głosu na potrzeby gry komputerowej oraz inne kwestie związane ze sportami motorowymi i prowadzeniem samochodu. Zarejestrowaliśmy również specjalne pozdrowienia.

Gry wyścigowe nierozerwalnie wiążą się z postaciami pilotów, którzy swoimi uwagami pomagają kierowcom w utrzymaniu optymalnego toru jazdy. Często są to osoby na co dzień zajmujące się sportami motorowymi i znane nie tylko fanom wyścigów. Podobnie jest w przypadku Sega Rally. W tej produkcji na fotelu wirtualnego kierowcy zasiadł najprawdopodobniej najlepiej znany polski kierowca – Krzysztof Hołowczyc. Specjalnie dla Was postanowiliśmy zapytać go o proces nagrywania głosu na potrzeby gry komputerowej oraz inne kwestie związane ze sportami motorowymi i prowadzeniem samochodu. Zarejestrowaliśmy również specjalne pozdrowienia.

Wywiad z Krzysztofem Hołowczycem - pilotem w grze Sega Rally

Dominik Trzmielewski: Przede wszystkim jak to się stało, że Krzysztof Hołowczyc, wielokrotny mistrz Polski, mistrz Europy w sportach rajdowych, został pilotem w grze Sega Rally?

Krzysztof Hołowczyc: Podkładanie głosy na potrzeby gry komputerowej za każdym razem stanowi to dla mnie zarówno frajdę, jak i wyzwanie. Dlatego też zgodziłem się na udział w tym projekcie. Zawsze przyjemnie jest usłyszeć, kiedy później ludzie przytaczają cytaty z moich nagrań w trakcie rozmów. To bardzo motywuje do dalszej pracy. Jeśli to co robię podoba się osobom słuchającym, to wszystko jest w porządku. Po to się to przecież robi i właśnie to jest najważniejsze.

DT: Na co dzień jest pan kierowcą. Jak odnalazł się Pan w nowej roli, na fotelu pilota?

KH: Zawsze ciężko jest być pilotem. Ale w takiej wersji, gdzie siedzę przed ekranem i moje pilotowanie ma charakter wyłącznie wirtualny, jest mi dużo łatwiej. W rzeczywistości zdecydowanie nie odważyłbym się wsiąść do samochodu rajdowego i na bieżąco podawać kierowcy niezbędnych do prawidłowej jazdy informacji.

DT: Nawiązując do tego, co Pan powiedział – jaka jest podstawowa różnica pomiędzy pilotowaniem na potrzeby gry komputerowej, a pilotowaniem w rzeczywistości?

KH: W rzeczywistości świat naprawdę ucieka, a drzewa nie są wirtualne. Każda pomyłka może być bardzo groźna, nie wystarczy po prostu ponownie uruchomić grę. Dobrze więc, że gra jest skonstruowana tak, że pilot się nie myli. Jeśli natomiast wirtualny kierowca popełnia błędy, nie mają one żadnych konsekwencji.

GramTV przedstawia:

DT: Jeśli miałby Pan teraz dokonywać wyboru – rajdy w klasie WRC, wyścigi typu Dakar albo miejsce w bolidzie Formuły 1 – na co by się Pan zdecydował?

KH: Sam, zdecydowanie i bez cienia wątpliwości dokonałem wyboru. Jestem człowiekiem, który mocno przygotuje się do Dakaru i wszystkie rajdy, które są wcześniej, czy to będzie Egipt, czy Baja Portugal, są imprezami mające przygotować mnie tej imprezy, czyli obecnie największego jednorazowego wydarzenia motoryzacyjnego na świecie. Przez trzy tygodnie, od rana do wieczora, jesteśmy w trasie – jest to niesamowite wyzwanie, zarówno dla człowieka, jak i maszyny. Oczywiście to jest dla mnie największe wyzwanie i nie ukrywam, iż wierzę, że właśnie w tym typie wyścigów będę osiągał świetne rezultaty.

DT: Jest Pan zaangażowany w działanie fundacji „Bezpieczny kierowca”. Jakie błędy najczęściej na drogach popełniają Polacy?

KH: Uważam, że najważniejsze za kierownicą jest myślenie. Prowadzenie samochodu nie jest tylko kwestią perfekcyjnego wyszkolenia. Naprawdę nie to stanowi podstawę. Priorytetem powinna być umiejętność oceny sytuacji, odbioru taką, jaka ona rzeczywiście jest. W dodatku jakość polskich dróg, a nawet samochodów, w połączeniu z ogromnym nasileniem ruchu może stwarzać dodatkowe niebezpieczeństwa. Myślenie i wyciąganie wniosków – to dwie kwestie, do których powinno się przykładać największą uwagę. No i oczywiście szkolenie. Wiele osób, które zdobyło prawo jazdy wyjeżdża na drogę i dopiero wtedy zaczyna uczyć się, jak należy zachowywać się na trasie, a nauczycielami tego bardzo często są inni kierowcy. Nie zawsze jest to najlepsza nauka. Absolutnie nie uważam jednak Polaków za złych kierowców, co często zdarza mi się słyszeć za granicą, ale na pewno brakuje nam trochę wyszkolenia. Ci, którzy potrafią myśleć za kierownicą, trzeźwo oceniać sytuację i przy okazji wyłączyć tę ułańską fantazję, mają większą szansę na w pełni bezpieczne poruszanie się po drogach.

DT: Jakie miałby Pan wskazówki dla osób, które dopiero chcą rozpocząć swoją przygodę ze sportami motorowymi?

KH: Gokarty, gokarty i jeszcze raz gokarty. To jest największa i najwspanialsza szkoła - w miarę rozsądna, jeśli chodzi o finanse, a z drugiej strony dająca sporą satysfakcję sportową. Gokarty w stosunku masy do koni są całkiem bystrymi i sprawnymi maszynami. Co więcej, można się na nich wiele nauczyć i zweryfikować, czy ktoś nadaje się do sportów motorowych, czy też nie.

DT: Na koniec chciałbym Pana prosić o przekazaniu kilku słów naszym czytelnikom, wśród których nie brakuje zarówno fanów gier, jak i szeroko pojętej motoryzacji.

KH: Myślę, że to przesłanie wyklarowało się już wcześniej – nie warto przenosić zachowań z wirtualnych rajdów do życia, a czerpać z gry możliwie największą frajdę. Jakby na to nie patrzeć, jeśli potrafimy w miarę szybko poruszać się w czasie gry, to te odruchy gdzieś w nas pozostają. Tym samym osobiście uważam, że gra to pewnego rodzaju nauka, szansa na polepszenie refleksu, odbioru tego, co się przed nami dzieje, sytuacji na drodze. Ale jeszcze raz gorąco namawiam do nie przenoszenia tych nawyków na ulice. No ale jeśli mamy okazję sprawdzić się na torze czy w innym zamkniętym miejscu, to dlaczego nie? Spróbujmy czy naprawdę można jechać 200 metrów bokiem i utrzymać samochód w bardzo precyzyjnym poślizgu, w porządnym drifcie. Wcale nie jest to takie proste. Jeśli ktoś czerpie z gier przyjemność i satysfakcję, którą późnej można przedłużyć w realnym życiu, to świetnie – o to właśnie chodzi. Ale jeszcze raz powtarzam – życie jest zbyt piękne, aby gdzieś na ulicy, w głupi sposób ryzykować jego utratę. Niestety, kolejnego do dyspozycji nie będzie.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!