Harvey Smith, człowiek, który pracował ramię w ramię z Warrenem Spectorem nad grą Deus Ex, wyjawił ostatnio pewną ciekawostkę na temat tej gry. Jak można przeczytać w najnowszym wydaniu magazynu PC Zone, producenci planowali na początku zaimplementować kolejne, czwarte zakończenie tego miksu FPS-a z RPG-iem. Smith zdradził też, że gdyby przepchnął swoją wizję historii, Area 51 w ogóle nie znalazłoby się w grze.

"Nie chciałem umieszczać Area 51 w Deus Eksie!" - powiedział otwarcie Smith. "Nie widziałem w tym wątku nic interesującego. W zasadzie na początku była tam baza księżycowa. Gracz miał użyć rakiety, by dostać się do międzynarodowej stacji kosmicznej (która - w naszej opowieści - była w fatalnym stanie, ledwo się trzymała), a tam przesiąść się do łódki i przedrzeć się w niej do luksusowej stacji kosmicznej, przypominającej nieco Titanica" - wspominał były pracownik Ion Storm.
Stamtąd gracz miał udać się z powrotem do bazy księżycowej, gdzie historia się kończyła. W końcu zapadła jednak decyzja, by wyciąć część ze stacjami kosmicznymi. Sceny te odbiegałyby klimatem od reszty gry, co wpłynęłoby negatywnie na jej ogólny obraz. "Cały Deus Ex był o nieustannym przemieszczaniu się: zaułkami, drogami pożarowymi, skakaniu po dachach, z których dostawało się do czyjegoś mieszkania..." - tłumaczył obrazowo Smith.
Miło jest dowiedzieć się takiej ciekawostki na temat tytułu, który ma już siedem lat. Gdyby JC Denton miałby jeszcze więcej możliwości wyboru swojej końcowej drogi, nikt z pewnością by się nie obraził... Ale skoro odstawało klimatem od pozostałych, postąpiono właściwie - trzy zakończenia to i tak więcej, niż oferuje większość dzisiejszych gier RPG.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!