Roy Knyrim – „Cmentarne wrota” – recenzja filmu DVD

Trashka
2007/05/30 22:29

Kubły czerwonej farby

Kubły czerwonej farby

Kubły czerwonej farby, Roy Knyrim – „Cmentarne wrota” – recenzja filmu DVD

Cmentarne Wrota w reżyserii Roya Knyrima to istna gratka dla fanatycznych wielbicieli wytworów studia Troma. Ci smakosze, którzy płakali ze śmiechu, wiernie chłonąc do samego końca obrazy typu Surf Nazis Must Die, Toxic Avenger albo absolutnie niedoścignione A Nymphoid Barbarian in Dinosaur Hell powinni natychmiast sięgnąć po film Knyrima. Inni niech uciekają z krzykiem (i to głośniejszym niż wrzaski uśmiercanych bohaterów filmu).

Skojarzenia z Tromą nie są zresztą przypadkowe, gdyż nasz reżyser zaczynał jako makijażysta przy projektach tego studia, teraz zaś postanowił kontynuować jego zbożne dzieło, by grzać serca wszystkich miłośników i miłośniczek najbardziej kwaśnego kiczu. Ponadto w Cmentarnych wrotach łatwo doszukać się inspiracji Martwicą mózgu, wyreżyserowaną niegdyś przez samego Petera Jacksona. Jak widać, nie wolno nie doceniać twórców horrorów klasy C.

Niestety, opisywany film, choć ewidentnie zrobiony dla jaj, epatuje taką eksplozją tandety, że nawet fanatykom Eda Wooda czy Gore może wydać się zgniłym jajem. Ma szansę znużyć nawet tych widzów, którzy uwielbiają stosy urwanych kończyn, zwały parujących flaków, wypadające zza krzaków potwory podejrzanie przypominające gumowe kukły i konające z wrzaskiem cycate blondyny... W tym dziele jest tego po prostu zbyt dużo. No dobrze, cycata blondyna jest tylko jedna. Potwór w zasadzie też tylko jeden. Ale za to niezwykły.

Widzowie ujrzą tu bowiem genetycznie zmodyfikowaną samicę diabła tasmańskiego, noszącą wdzięczne imię „Skarb” (błędnie zresztą przetłumaczone jako „Maleńka”). Krwiożercza istota zostaje uwolniona z tajnego laboratorium (oczywiście tak tajnego, że prawie nikt go nie strzeże) przez fanatycznych ekologów, sądzących, iż mają do czynienia z cierpiącym misiem. „Miś” wydostaje się w amerykańskim odpowiedniku parku krajobrazowego (nazwa została błędnie przetłumaczona jako rezerwat), po czym wdziera się na pobliski cmentarz. Grasuje tam sobie radośnie, mając w bród pożywienia, albowiem na wspomniany teren przyjeżdża grupka młodzieży z zamiarem nakręcenia filmu o zombich... Poza tym pęta się tam jeszcze sporo innych przypadkowych osób. Wkrótce dołącza do nich profesor prowadzący genetyczne doświadczenia (Reggie Bannister, notabene jedyny aktor w obsadzie, który ma jakiś sensowny dorobek) wraz z inwestorką (Aime Wolf) owych strasznych badań. Mają nadzieję odzyskać Maleńką (czy raczej Skarb).


Trzeba uczciwie przyznać, że film ma bardzo zabawne momenty, parodiujące horror w ogóle oraz zachowania bohaterów horroru. Obfituje w kwaśne scenki, które wyszydzają wszelkie co bardziej prymitywne motywy kina klasy B, C, a nawet XYZ. Mamy tu wyśmiane chwyty w rodzaju: atak psychopatycznych tubylców na Bogu ducha winnych turystów, pompatyczna gadka naukowca, tłumaczącego, że to wszystko dla dobra ludzkości, bohater przekraczający drzwi, choć widzi, że są uwalane krwią, i tak dalej, i tak dalej... Krew sika niczym woda z węża ogrodowego, cały plan filmowy skąpano w wielu kubłach czerwonej farby.

Poetyka kiczu przejawia się również w grze aktorów, która z kolei kojarzy się z parodią filmów pornograficznych. Oczywiście, tych, które posiadają coś w rodzaju scenariusza (w przerwach pomiędzy „scenami właściwymi”). Zaś co do scenariusza Cmentarnych Wrót, prezentuje się on równie absurdalnie, jak doszukiwanie się homoseksualizmu u Teletubisia. Lecz myliłby się ten, kto sądzi, iż to głupota scenarzystów. Panowie ci napisali go z pełną premedytacją, świadomi reakcji przyszłych widzów – co wyraźnie widać w materiałach dodatkowych do filmu. Dodatki, z których dowiemy się między innymi, jak powstawały Cmentarne Wrota i efekty specjalne, jaki naprawdę jest diabeł tasmański, czy wreszcie co inspirowało twórców i aktorów, są wręcz obowiązkowe. W wywiadach z aktorami widać, jak od czasu do czasu ich maska spada: przestają wygłaszać napuszone kwestie i ledwo powstrzymują się od śmiechu. Nie warto oglądać tego filmu, jeśli zamierzamy pominąć materiały dodatkowe. Bez nich nigdy nie pojmiemy jego mądrości, głębi i piękna...

GramTV przedstawia:


Plusy: + perskie oko do miłośników Tromy + zrobione z jajem dodatki, zawierające też poważne, ciekawe informacje na temat diabłów tasmańskich Minusy: - ogólne przefajnowanie - tandeta nużąca w końcu nawet miłośników kiczu - błędy w tłumaczeniu

Tytuł: Cmentarne Wrota (Cemetery Gates) Reżyser: Roy Knyrim Scenariusz: Pat Coburn, Brian Patrick O’Toole, J. Victor Renaud Zdjęcia: Steve Adcock Muzyka: Ben Cooper Obsada: Reggie Bannister, Peter Stickles, Aime Wolf, Nicole DuPort, Kristin Novak Produkcja: USA 2006 Dystrybucja: Vision Cena: nieznana (premiera 04.06.2007) Strona WWW: brak

Komentarze
21
Usunięty
Usunięty
03/06/2007 00:02

films r good for n00bs.

Usunięty
Usunięty
31/05/2007 15:34

Hmmm... Ten drugi fajnie się zapowiada, natomiast ma badziewną okładkę... Strange, doesn''t it?

Usunięty
Usunięty
31/05/2007 13:23
Dnia 31.05.2007 o 07:33, evilADM napisał:

A ja i tak wolę pojść na "Piratow 3."

to nie idz, kicha :/ dziwny koniec . mało gagów . niejasna historia/fabuła




Trwa Wczytywanie