Jakby nie było, a wszystko wskazuje zdecydowanie na tę drugą opcję, nam nic do tego. No cóż – ich prawo. A prawem klienta jest podjęcie samodzielnej decyzji, czy warto zakupić produkt ich wytężonej kilkumiesięcznej pracy. Pomóc w tym trudnym wyborze graczowi może wróżka wraz ze swoją szklaną kulą, instynkt, łut szczęścia, rzut monetą lub poniższy tekst. Wybór należy do Was.
Nie da się ukryć, że fakt, iż zmian w kolejnych częściach masowo produkowanych przez elektroników tytułów, jest jak na lekarstwo, a wad jakby przybywa, nastawia opinie publiczną niezbyt optymistycznie w stosunku do kolejnych, szumnie zapowiadanych projektów. Co roku obietnice są takie same: rewolucyjne zmiany w systemie rozgrywki, które wywindują grywalność na wysokość ostatniego piętra Pałacu Kultury i sprawią, że gracz będzie siedział przy monitorze jak zaklęty. Tyczy się to zarówno kolejnej części FIFA, jak i NBA. Darujmy sobie więc może snucie opowieści jaka to nowa koszykówka miała nie być, a przejdźmy do twardych faktów.
„Trybów i trybików ci u nas dostatek”![]()
W najpopularniejszym z nich, sezonie, wybieramy sobie drużynę i rozgrywamy nią – jak wskazuje sama nazwa – cały sezon meczy. Co ciekawe, przed rozpoczęciem gry mamy dostęp do szerokich ustawień odnośnie całej ligi. Ustalamy ile spotkań chcemy rozegrać czy chcemy wybrać od podstaw zawodników będących w naszej drużynie (Fantasy Draft) oraz, o ile także mamy na to ochotę, możemy zmienić przydziały ekip do poszczególnych dywizji. Tylko tak naprawdę najfajniejsze jest bardzo realne odzwierciedlenie ustawień z ligi NBA. Wtedy czujemy się jakbyśmy naprawdę w niej grali. A o to chyba chodzi. ![]()
Reszta z możliwych do włączenia zawodów, to mecz jeden na jednego. Wybieramy w nim zawodników i gramy w trochę bardziej uliczną odmianę koszykówki. Kolejnymi - i ostatnimi już - możliwościami są: trening indywidualny oraz szkoła wsadów. Pierwszy, jest dla nowicjuszy i pomaga zapoznać się z sterowaniem, drugi natomiast odpowiednim miejscem dla tych, którzy chcą wymiatać we wsadach do kosza.
Najprawdopodobniej do tej pory nie jesteście w stanie rozróżnić, czy czytany właśnie przez Was tekst dotyczy wersji 2005 czy też może 06. Powyższe bowiem opcje były już dostępne w poprzednich częściach gry. Zobaczmy więc co czyni wersję 07 jedyną i nie powtarzalną. Albo inaczej: co też takiego ciekawego i nowatorskiego wymyślili twórcy, iż uznali, że warte jest to wydania po raz kolejny ponad 100 złotych. Naszych złotych...
Czynnik X. Jest to bonus, który uruchamiamy sami w dowolnym momencie meczu. Odnosi się on do jednego z zawodników będących na boisku, ale takiego mniej wyróżniającego się. X-Factorem (angielska nazwa) nie może być żadna z gwiazd ani żaden z koszykarzy specjalizujący się w którejś z dziedzin, np. rzutach za trzy punkty. I w momencie gdy uruchomimy naszemu „iksowi” tę opcję, zacznie grać jak supergwiazda. Nie trwa to wieki, a jedynie moment, ale przez ten czas koszykarz rzuca jak Ray Allan, broni jak Tim Duncan i robi wsady jak Tracy McGrady. Nawet to przydatne. ![]()
I to jest na tyle. Oprócz (ponoć) troszkę lepszej grafiki, zaktualizowania składów oraz wprowadzenia powyższych udziwnień ,nie zmieniło się prawie nic.
Sterowanie tym całym cyrkiem, szczególnie początkowo, zaczyna przypominać absurd. Trzeba mieć naprawdę małpią zręczność, by odpowiednio opanować położenie i odpowiednie wykorzystywanie wszystkich przycisków. Jest ich bez liku, a każdy odpowiada za jakiś element gry. Ponadto, robienie tego na klawiaturze jest istną katorgą i bez dobrego pada po prostu się nie obejdzie. No chyba, że ktoś jest masochistą - wtedy faktycznie połączenie NBA 07 i klawiatury można uznać czystą rozkosz.
Większość z produkcji Electronic Arts słynie z dobrego zaplecza „okołogrowego”. Nie inaczej jest i tym razem, a nowa część najpopularniejszej symulacji koszykówki na PC ma się czym pochwalić. Szkoda tylko, że są to te same rzeczy, którymi mogły się chwalić „enbieje” z szóstką i piątką w nazwie. No ale cóż, życie nie rozpieszcza.Inną dobrze zaopatrzoną bazą w grze ,jest baza danych. Podzielić ją można na dwie części. W ESPN Stats Central znajdziemy informacje o atrybutach poszczególnych zawodników oraz wyniki drużyn sięgające kilkanaście sezonów w tył, natomiast w księdze rekordów popełnione w lidze NBA rekordy, wraz z nazwiskami ich ojców.
„Koniec i bomba, kto nie kupił ten trąba...?”![]()
NBA 07 ewidentnie jest próbą wyciągnięcia kasy od graczy. Zmian czy nowości tutaj jak na lekarstwo, a te co są ledwo-ledwo nadawałyby się na miano dodatku do poprzedniej części, jedynej aktualnie wydawanej na PC symulacji piłki koszykowej, a co dopiero mówić o całkowicie nowej grze. Ale takie jest życie. W Ameryce, gdzie liczą się tylko cztery sporty - bejsbol, futbol amerykański, rugby oraz właśnie koszykówka – nowe dzieło elektroników na pewno znajdzie wystarczającą ilość fanów, by pokryć koszty jej produkcji i napchać kieszenie twórców pieniędzmi. Ale czy naprawdę o to chodzi? Chyba nie...![]()
Żeby było ciekawiej dodamy, iż zapowiedziana jest już następna część NBA LIVE z numerkiem 08 w nazwie. I oczywiście, ma to być cudny tytuł z doskonałą grywalnością oraz kolejnymi cudownymi i mającymi ogromny wpływ na rozgrywkę zmianami...
Tytuł: NBA LIVE 07 Gatunek: sportowa Wymagania sprzętowe: CPU 1,3 GHz, Ram 256, Karta graficzna z 64mb ramu, 3.7 GB miejsca na dysku + Dobre zaplecze okłogrowe + Świetny soundtrack i bardzo dobra grafika + Aktualne składy zespołów Minusy: - Oprócz drobnostek, nic nowego - Na miano nowej części NBA 07 zasługuje tak samo, jak Tico na wyróżnienie go tytułem sportowego auta roku Czas na opanowanie: 15 min Poziom trudności: średni Producent: EA Sports Wydawca: Electronic Arts Inc. Polski wydawca: Electronic Arts Polsa Cena: 139,90 zł Wersja: angielska z polską instrukcją Strona www: adres strony