Jedenaście lat temu do kin trafiło Interstellar, ambitne dzieło Christophera Nolana, które początkowo spotkało się z chłodnym przyjęciem krytyków, by po latach zostać uznane za jedno z najważniejszych osiągnięć współczesnego kina science fiction. Kiedy film debiutował w 2014 roku, oczekiwania wobec reżysera były ogromne. Po sukcesach Mrocznego Rycerza i Incepcji wielu zakładało, że Nolan ponownie dostarczy dzieło niemal idealne, bez żadnej skazy. Tymczasem reakcje były zaskakująco mieszane.
Interstellar – minęło 11 lat od premiery wielkiego dzieła Christophera Nolana
Część recenzentów zachwycała się wizualnym rozmachem produkcji, inni zarzucali filmowi zbytnią pretensjonalność i przesadne objaśnianie naukowych koncepcji. Paradoksalnie właśnie to, co początkowo uznano za wadę, dziś stanowi o sile filmu. Interstellar to nie tylko spektakularna opowieść o podróży przez czas i przestrzeń, lecz przede wszystkim poruszająca historia o miłości, poświęceniu i więzi między rodzicem a dzieckiem. W centrum znajduje się bohater grany przez Matthew McConaugheya, który wyrusza w misję ratowania ludzkości, jednocześnie próbując zachować kontakt z dorastającą córką. Scena, w której ogląda nagrania swoich dzieci po latach rozłąki, wciąż uchodzi za jeden z najbardziej emocjonalnych momentów w dorobku reżysera.