Po trzyletniej przerwie powraca detektyw Benoit Blanc, aby rozwiązać kolejną tajemnicę. Ta okazuje się jednak najbardziej mroczna, z jaką przyszło mu się zmierzyć.
Kościelne morderstwo
Na noże stało się prawdziwym fenomenem i aż szkoda, że druga część nie trafiła w szerszej dystrybucji do kin. Glass Onion sprzed trzech lat potwierdziło, że Rian Johnson jeszcze lepiej niż w klimatach science fiction czuje się w detektywistycznych opowieściach. Teraz przyszedł czas na zamknięcie trylogii przygód detektywa Benoita Blanca, który musi zmierzyć się z najmroczniejszą sprawą w całej swojej karierze. Już sam tytuł Żywy czy martwy zasugerował, że będzie to produkcja o wiele cięższa, bardziej gotycka i dotykająca egzystencjalnymi lękami od poprzedników. Chociaż Johnson tworzy gęstą atmosferę tajemnicy, a przy okazji grozy, bardziej przypominając twórczość Edgara Allana Poe niż Agathy Christie, którą inspirowały się poprzednie części Na noże, to Żywy czy martwy to nomen omen najbardziej żywy i emocjonalny, a przy tym pełny czułości film z całej serii.
Żywy czy martwy: Film z serii Na noże
Wielebny Jud Duplenticy (Josh O'Connor), były bokser, który został katolickim księdzem, zostaje wysłany do Nowego Jorku po tym, jak uderzył diakona. Zostaje przydzielony do nowej parafii, prowadzonej przez prałata Jeffersona Wicksa (Josh Brolin). Mężczyzna jest wnukiem słynnego pastora Wicksa, który zmusił swoją córkę, Grace, do pozostania w kościele, obiecując jej spadek, który w tajemniczych okolicznościach zniknął po jego śmierci. Jud popada w konflikt z Wicksem z powodu jego agresywnych wręcz kazań, które odstraszyły wszystkich parafian poza najbardziej zagorzałymi wiernymi. Podczas nabożeństwa wielkopiątkowego Wicks nagle umiera w schowku obok ambony, gdzie został ugodzony nożem wykonanym z ozdoby w kształcie głowy diabła z lampy, którą Jud wcześniej ukradł z baru i wyrzucił przez okno kościoła. Jud staje się więc głównym podejrzanym. Szefowa policji, Geraldine Scott, wzywa prywatnego detektywa Benoita Blanca (Daniel Craig), aby zbadał sprawę śmierci. Blanc, przekonany o niewinności Juda, angażuje go do pomocy mimo sprzeciwu Scott.
Kiedy podczas nabożeństwa dochodzi do nagłej śmierci Wicksa, atmosfera w Chimney Rock gęstnieje niemal do granic możliwości. Każdy z członków niewielkiej, ale oddanej kongregacji, począwszy od nerwowej prawniczki Very (Kerry Washington), przez zanurzonego w teoriach spiskowych pisarza science fiction Lee’ego (Andrew Scott), aż po zmęczonego życiem doktora Natana (Jeremy Renner) i oddaną kościelną „strażniczkę tradycji” Martę (Glenn Close), może być winny zabójstwa. Johnson pieczołowicie dobrał obsadę, tworząc najlepszą grupę postaci w całej trylogii. Każdy z bohaterów ma własną historię, tajemnice i powody do zabicia Wicksa. Gdy na scenie w końcu pojawia się Blanc, widz czuje, że obecnie wie więcej od detektywa, a to za sprawą skrupulatnie zarysowanego świata, do którego postać grana przez Daniela Craiga dopiero przybywa. Tym samym poza misternie skonstruowaną intrygą w stylu „whodunnit”, czyli odkrycia, kto naprawdę stoi za zabójstwem, Żywy czy martwy przeradza się w opowieść o wierze, jej gorliwości, ale również wspólnocie, gniewie, manipulacji i odkupieniu. Reżyser trzeci raz udowadnia, że w ramach tej konwencji potrafi bawić się nie tylko jej konstrukcją, ale również zaprezentować za jej pomocą coś głębszego, wykraczającego poza ramy gatunku kryminalnego.
Żywy czy martwy: Film z serii Na noże
Jednym z najciekawszych elementów jest zderzenie dwóch, w zasadzie skrajnych mentalności. Z jednej strony mamy chłodną racjonalność w wykonaniu Blanca, z drugiej naiwną i opartą na duchowości Juda. Podobnie jak w poprzednich odsłonach, również w Żywy czy martwy Blanc wybiera sobie pomocnika, który będzie wdrażał go w meandry tego świata, odkrywając przed detektywem różne tajemnice. Ich wzajemne rozmowy pełne są subtelności, a jednocześnie zdradzają wszystko, co widz musi wiedzieć, aby mieć pełny podgląd sytuacji. Ale reżyser wykorzystuje nie tylko dialogi między postaciami, lecz również środowisko, w którym się znajdują. Szczególnie te kościelne z rozjaśniającymi wnętrze kościoła witrażami, czy mrocznymi nawami, dzięki czemu bohaterowie mogą tonąć w czerni lub wynurzać się w blasku, zależnie od tego, co Johnson chce w danym ujęciu przekazać.
Sprawa dla detektywa
Podobnie jak w poprzedniczkach również Żywy czy martwy nie jest wolny od charakterystycznego stylu komediowego. Humor, który zdefiniował poprzednie Na noże, powraca i to w jeszcze lepszej formie. Johnson pozwala sobie nawet na niewybredne gagi, delikatne przytyki do Netflixa, czy autoironiczne komentarze do wcześniejszych swoich filmów. Nie brakuje również żartów sytuacyjnych, szczególnie w świetnych słownych pojedynkach między Blanckiem a Judem, w których Daniel Craig ponownie może wykazać się swoją lekko przerysowaną manierą. Reżyser nie zapomina jednak o wprowadzeniu nieco grozy, która w Żywy czy martwy jest bardziej psychologiczna niż wizualna. Chociaż ciemne korytarze kościoła budują klimat i przywodzą na myśl filmy z uniwersum Obecności, to przede wszystkim przerażające są ludzkie zachowania, w których dominuje język nienawiści, czy plemienna wojna, która zostaje oparta na fikcji, a nie prawdzie.
Żywy czy martwy: Film z serii Na noże
GramTV przedstawia:
Narracyjnie Żywy czy martwy nie różni się jednak od poprzednich odsłon serii. Johnson kolejny raz wykorzystuje sprawdzoną konstrukcję historii w formie szkatułkowej, mieszając w perspektywie, upływie czasu, czy pamięci bohaterów. Co ciekawe, trzecia część cyklu ma najbardziej skomplikowaną i wielowarstwową zagadkę, ale jednocześnie jest to najbardziej przejrzysta łamigłówka, w której większość tropów prowadzi do kolejnego, a ostateczne rozwiązanie jest nie tylko logiczne, ale i odpowiednio przedstawione tematycznie i emocjonalnie. I chociaż nie brakuje niepotrzebnych tropów, które mają zmylić bohaterów, jak i widzów, to finał wszystko rekompensuje. Reżyserowi udaje się połączyć wszystkie wątki w jeden spójny, a przy tym satysfakcjonujący i wzruszający sposób.
Obsada jak zwykle jest najmocniejszym punktem, a Daniel Craig nic nie traci ze swojego uroku grania przebiegłego Benoita Blanca, przed którym nic się nie ukryje. Aktor kontynuuje tworzenie swojego bohatera jako błyskotliwego, a przy tym ekscentrycznego detektywa, który łapie niezwykłą chemię z Judem Duplenticym, w którego wciela się Josh O’Connor. Jego postać jest niejednoznaczna na wielu płaszczyznach, która potrafi być porywcza, ale pragnie żyć z własnym kodeksem moralnym i wiarą opartą na przebaczeniu. Świetnie wypada to w kontraście z Jeffersonem Wicksem, w którego wciela się Josh Brolin, który tworzy prawdziwe uosobienie fanatycznej wiary, kaznodziei karmiącego się strachem swoich wiernych. Warto również pochwalić Glenn Close, która zachwyca stopniowym odsłanianiem głębi swojej postaci, a także Andrew Scotta i Cailee Spaeny, którzy doskonale ukazują groteskę swoich bohaterów.
Żywy czy martwy: Film z serii Na noże może dla wielu widzów stać się najlepszą odsłonę serii. Rian Johnson nie tylko podejmuje ryzyko, odważnie oferując coś nowego, ale również najbardziej dojrzałego, do którego dopasowuje znajome tropy, zarówno kryminalne, jak i te bardziej komediowe, z wyczuciem traktując o wierze, kłamstwie, ale również opowiadając o straszliwych skutkach zbyt dużego przywiązania się do idoli. Film zachwyca nie tylko formą i tonem, ale również aspektami czysto rozrywkowymi, gdyż to wciąż historia mająca swój zalążek w powieściach Agatha Christie, lecz tym razem z silnymi inspiracjami twórczością Edgara Allana Poe.
8,5
Żywy czy martwy to najdojrzalsza, najbardziej emocjonalna i refleksyjna odsłona serii, łącząca mroczny klimat z błyskotliwym humorem i niezwykle poruszającą historią o wierze, manipulacji i odkupieniu.
Plusy
Kolejna wciągająca zagadka kryminalna
Świetnie rozpisany konflikt wiary i logiki, prowadzący do zaskakująco filozoficznych rozmów między bohaterami
Odważne połączenie kryminału z tematyką wiary, fanatyzmu i radykalizacji
Wielowarstwowa intryga, która łączy klasyczne zwroty akcji ze spójnym, emocjonalnym finałem
Błyskotliwy w swoim humorze
Gęsta, gotycka atmosfera
Świetne role, szczególnie Daniela Craiga i Josha O’Connora
Minusy
Brak Blanca w pierwszym akcie filmu może niektórych rozczarować
Kilka niepotrzebnych fałszywych tropów, które tylko rozciągają całą intrygę
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!