Zabawa w wojnę - recenzja Advance Wars 1+2: Re-Boot Camp

Jakub Zagalski
2023/04/20 12:00

Jak mawia staropolskie porzekadło: “Wojna, wojna nigdy się nie zmienia”. Coś w tym jest, patrząc na nową wersję klasycznych Advance Wars, które zaliczyły bardzo bezpieczne, ale przy tym udane wskrzeszenie.

Zabawa w wojnę - recenzja Advance Wars 1+2: Re-Boot Camp

Advance Wars 1+2: Re-Boot Camp to zestaw dwóch gier z konsoli GameBoy Advance, które doczekały się solidnego odświeżenia na Nintendo Switch nie tylko w warstwie audiowizualnej. Co prawda nie ma tu jakichś wielkich zaskoczeń i odkrywczych nowości, ale postawmy sprawę jasno – w przypadku Zaawansowanych Wojen chyba nikt nie liczył na rewolucyjne zmiany. Pierwowzory z GBA były w swoim czasie bezkonkurencyjne, a i teraz mogą zawstydzić niejedna produkcję z gatunku turowych strategii na szachownicy.

Trzeba przyznać, że Advance Wars 1+2: Re-Boot Camp z początku nie miał lekko. Gra była zapowiadana na grudzień 2021 roku, ale później przesunięto premierę na kolejną wiosnę. Taka nagła zmiana zwykle nie wróży niczego dobrego. Ostatecznie i tak nie dowiedzieliśmy się, czy Advance Wars 1+2: Re-Boot Camp był dopracowany na kwietniowy termin, gdyż Nintendo podjęło zaskakującą decyzję o całkowitym zawieszeniu premiery przez inwazję wojsk Putina na Ukrainę.

Co ciekawe, oryginalne Advance Wars ukazało się w Ameryce dokładnie dzień po zamachu na World Trade Center. Nie wiadomo, czy miało to wpływ na przesunięcie premiery europejskiej, która odbyła się dopiero po nowym roku. A Japończycy musieli czekać aż do 2004 roku na zbiorcze wydanie Advance Wars 1+2.

Tyle historii. Mamy drugą połowę kwietnia 2023 roku i choć nic nie wskazuje na to, by rosyjskie wojska miały się wkrótce wycofać z Ukrainy, to Nintendo w końcu uznało, że gracze mogą już się pobawić w wojnę na swoich Switchach. Bo trzeba to podkreślić: Advance Wars to humorystyczne, kreskówkowe, momentami infantylne i bardzo niepoważne przedstawienie konfliktu zbrojnego. Ale przy tym niesamowicie sprytna, wciągająca i wymagająca strategia turowa.

GramTV przedstawia:

Kupując Advance Wars 1+2: Re-Boot Camp wchodzimy w posiadanie zestawu dwóch gier, które ukazały się odpowiednio w 2001 i 2003 roku. Advance Wars: Black Hole Rising, czyli druga część, formalnie nie różni się za bardzo od oryginału (jest nowa jednostka, kilka zabudowań, dowódców i dużo lepsza kampania), ale pełni rolę bezpośredniego sequela, więc jeśli zależy wam na ciągłości fabularnej, to nie ruszajcie jej przed ukończeniem “jedynki”. W menu wyboru gry jest nawet odpowiednie ostrzeżenie, ale ostatecznie to od was zależy, od czego zaczniecie.

Nie ukrywam, że mam spory sentyment do Advance Wars. W pierwszą część zagrywałem się na oryginalnym GBA (zanim wymyślono klapki i podświetlane ekrany). Po latach wpadła mi w ręce ostatnia część serii, czyli Dark Conflict na NDS, która nota bene obiecywała mroczniejsze, poważniejsze podejście do tematy wojny w estetyce postapo. Ale i tak wyszła z tego naiwna historyjka jak z anime dla nastolatków namalowana w nieco ciemniejszych barwach niż “dziecinne” Advance Wars z początku XXI wieku.

Advance Wars (2001) vs Advance Wars (2023)
Advance Wars (2001) vs Advance Wars (2023)

Odpalając nową wersję tamtych klasycznych odsłon, od razu poczułem się jak w domu. Przywitały mnie znajome twarze na nowych filmikach, w końcu usłyszałem głosy dobrze mi znanych bohaterów. I choć twórcy nie chcieli przerabiać pikselozy z dawnego handhelda na jakiś współczesny pixelart czy inne HD-2D, to nowa oprawa świetnie oddaje tamten klimat. Są żołnierzyki w jaskrawych mundurach i urocze machiny wojenne, przypominające karykaturalny styl Super-Deformed. Tym razem trójwymiarowe, choć nadal w “płaskiej” przestrzeni.

Advance Wars to strategia turowa w czystej postaci. Mamy prostokątny obszar z nałożoną siatką z kwadratów, po których przesuwamy nasze pionki. Rodzajów jednostek jest kilkanaście: od zwykłych piechurów z karabinami lub bronią przeciwpancerną, przez kilka rodzajów czołgów, artylerii, wozów zaopatrzeniowych, po jednostki latające i okręty. Każdy taki pionek ma swoje właściwości, mocne i słabe strony. Jeden jest bardziej mobilny, inny nadrabia siłą ognia itp. Kluczowe jest też nauczenie się, która broń dominuje nad jednostką wroga, a której lepiej nie stawać na drodze. Na przykład podlatywanie śmigłowcem pod wyrzutnię rakiet ziemia-powietrze nie jest najrozsądniejsze, jeśli nie chcemy wysyłać listów z kondolencjami do rodzin naszych pilotów.

Komentarze
14
wolff01
Gramowicz
24/04/2023 11:13
jakubcjusz napisał:

Ale ja napisałem o sobie, a nie o Tobie. Zdaję sobie sprawę, że ludzie mają różne podejście. Choć zgadzam się, że mój komentarz mógł być zbyt mocno nacechowany emocjonalnie.

No i ok. Właśnie o to mi też chodziło - że ludzie mają różne podejście, a moje jest takie że gry Nintendo same w sobie są warte swojej ceny (biorąc pod uwagę realia rynkowe), bo są to jedne z najlepiej dopracowanych i grywalnych gier jakie znam. 

Ale nie neguje też twojego problemu z brakiem wersji PL. Np. znajomy który kupił dzieciakom Switcha i trochę się żalił że nie ma polskich wersji, no ale jest jak jest. Nintendo historycznie nie było u nas popularne, ale czasy się zmieniły więc pałeczka po ich stronie - jeżeli faktycznie rynek ma potencjał a oni tego "nie widzą" to już jest faktycznie niefajne.

jakubcjusz
Gramowicz
24/04/2023 10:21
wolff01 napisał:

No ja cie zapytałem bo byłem ciekaw dlaczego "upadłem na głowę" skoro kupiłem tę grę mimo że nie ma wersji PL. "Zagłosowałem portfelem" na grę przy której się świetnie bawię.

Ale ja napisałem o sobie, a nie o Tobie. Zdaję sobie sprawę, że ludzie mają różne podejście. Choć zgadzam się, że mój komentarz mógł być zbyt mocno nacechowany emocjonalnie.

To biznes, widocznie im się nie opłaca na tyle żeby zbudować zespół lokalizacyjny. Ale sprzedaż Switcha w Polsce rośnie, jeszcze niedawno znajomi wyśmiewali mnie że sobie sprawiłem, teraz już chyba każdy taki "gracz" posiada, albo kupił dzieciakom bo "fajne gry dla całej rodziny". Więc kto wie, może to kwestia kilku miesięcy/lat?

Byłoby miło. Na tę chwilę (gadałem ze znajomymi deweloperami) nawet nie ma możliwości zaznaczyć w sklepie Nintendo, że gra ma polską wersję...

wolff01
Gramowicz
24/04/2023 10:05
jakubcjusz napisał:

Nie. I dlatego nie kupuję tytułów (no dobra, z paroma wyjątkami), które nie mają wersji PL. Jak to się mówi: głosuję portfelem.

No ja cie zapytałem bo byłem ciekaw dlaczego "upadłem na głowę" skoro kupiłem tę grę mimo że nie ma wersji PL. "Zagłosowałem portfelem" na grę przy której się świetnie bawię.

Nie wiem - nie mam takich informacji, bo Nintendo ich nie udostępnia. Ale ośmielam się twierdzić, że skoro takiemu SONY opłaca się nawet dubbingować tytuły, to dlaczego to nie miałoby się opłacać Nintento?

To biznes, widocznie im się nie opłaca na tyle żeby zbudować zespół lokalizacyjny. Ale sprzedaż Switcha w Polsce rośnie, jeszcze niedawno znajomi wyśmiewali mnie że sobie sprawiłem, teraz już chyba każdy taki "gracz" posiada, albo kupił dzieciakom bo "fajne gry dla całej rodziny". Więc kto wie, może to kwestia kilku miesięcy/lat?




Trwa Wczytywanie