Wrażenia z wczesnego dostępu Fights in Tight Spaces. Karciankowe mordobićko

Kamil Ostrowski
2021/04/21 19:55
0
0

W zalewie gier powielających schematy należy wyjątkowo doceniać pomysłowe produkcje. To jedna z nich.

Wrażenia z wczesnego dostępu Fights in Tight Spaces. Karciankowe mordobićko

Fights in Tight Spaces jakiś czas temu wylądowało w Early Access na Steamie, aczkolwiek minęła chwila zanim po tę produkcję sięgnąłem. Dlaczego? Spojrzałem na screeny tej niepozornej produkcji i uznałem, że nie ma powodu, żeby się spieszyć, bo to prawdopodobnie kolejny prymitywny indyk, którego bardzo szczątkowy build został na szybko wciśnięty do Early Access, żeby tylko twórcy mogli podreperować swój budżet jakąkolwiek sprzedażą. Wrażenie okazało się mylne, a ja po początkowym sceptycyzmie przyłapałem się na tym, że wieczorami odpalam sobie sesyjkę z Fights in Tight Spaces dla własnej przyjemności. Dla gracza-dziennikarza ze stażem liczonym już liczbach dwucyfrowych i tyloma obowiązkami “pozagierkowymi” co ja, nie jest to wydarzenie codzienne.

Fights in Tight Spaces to połączenie karcianki i przestrzennej gry logicznej. Zaczynamy grę od wybrania talii kart (początkowo dostępna jest tylko zbalansowana, później również oparte o bardziej wyspecjalizowane karty, czyli kontrataki, silne ciosy i “sztuczki”), które opisane są przez szereg statystyk i mają rozmaite zastosowanie. Generalnie dzielą się na ciosy, bloki/kontry, ruchy i pozostałe (na przykład sprawiające, że następny atak będzie silniejszy). Gra podzielona jest na tury, a w każdej turze mamy do dyspozycji parę losowych kart z naszej talii. Kiedy my wykonamy wszystkie możliwe zagrania, swoje ruchy zaczynają wykonywać przeciwnicy. Ich możliwości są na szczęście ograniczone, a ataki mocno schematyczne. Problemem jest z kolei fakt, że przeciwników jest dużo i są silni. Mogą nas położyć praktycznie kilkoma ciosami, wobec czego musimy się solidnie nagimnastykować, jeżeli chcemy przebrnąć przez kolejne hordy wrogów.

Single-player jest w tej chwili jedynym dostępnym trybem gry. Rozgrywka podzielona jest na sześć segmentów (z czego jeden treningowy). Każda mini-kampania składa się z kilkunastu aren, na których walczymy z przeciwnikami, bądź trafiamy na losowe wydarzenia podczas których możemy podejmować decyzje sprowadzające się zazwyczaj do podejmowania, bądź unikania ryzyka, co wiąże się z odpowiednim bonusem (np. zdobyciem waluty) albo karą (np. utratą zdrowia). Pomiędzy misjami w określonych punktach możemy też ulepszać swoje karty oraz podreperować zdrowie czy zwiększyć jego maksymalny poziom, albo dodać czy usunąć pojedyncze karty z naszej talii.

GramTV przedstawia:

Zabawę urozmaica kilka ciekawych mechanik dotyczących zadań dodatkowych. A to trzeba chronić postać niezależną, a to zebrać walizkę w określonym czasie, a to nie dać zadać sobie zbyt wielu obrażeń, i tak dalej. Jeżeli uda nam się wypełnić te warunki, dostaniemy nieco dodatkowej gotówki, która oczywiście zawsze się przydaje. Po przejściu danej kampanii przechodzimy od razu do drugiej, zachowując wszystkie ulepszenia. Jeżeli zginiemy, zaczynamy od początku. Od samusieńkiego początku, zapomnijcie o zapisywaniu gry, Fights in Tight Spaces to rasowy rogue-like. Jeżeli macie zamiar przejść całą grę, to musicie liczyć się z tym, że będziecie przechodzić ją ciągiem, odblokowując maksymalnie dużo ulepszeń. Nie obędzie się też bez nauczenia się talii na pamięć i odrobiny szczęścia.

Dużo radości podczas gry daje wykorzystywanie siły przeciwników przeciwko nim. Atutem naszej postaci jest między innymi zwinność, co należy wykorzystywać. Jeżeli podczas naszego ruchu odsuniemy się, część przeciwników zaatakuje miejsce w którym byliśmy poprzednio. Mobilność jest szczególnie istotna, kiedy na ekranie pojawią się przeciwnicy z bronią palną. Możemy również pozbywać się wrogów, np. przerzucając ich przez barierki, o ile w danej turze mamy do dyspozycji cios przemieszczający przeciwnika. Z czasem zgrabne pozbywanie się wrogów, płynność i pewność naszych ruchów sprawiają naprawdę dużo radochy. Dziwnie to brzmi w kontekście gry turowej, ale tak właśnie jest.

Twórcy opublikowali już mapę drogową dla rozwoju Fights in Tight Spaces. Na chwilę obecną mocno poprawiono balans jeżeli chodzi o poziom trudności, w szczególności zdarzenia losowe, a także w działaniu i koszcie poszczególnych kart i ich ulepszeń. Z czasem planowana jest także możliwość układania własnych talii, dodanie nowych przeciwników, poziomów, kolejnych wersji językowych oraz systemu codziennych wyzwań, które pozwolą najlepszym graczom walczyć o miejsce w rankingu. Warto jest trzymać rękę na pulsie jeśli chodzi o Fights in Tight Spaces, bo już teraz gra zapewnia sporo rozrywki i przyciąga na dłużej. Jeżeli miałbym na ten moment wyrazić jakiś zarzut to… gra wydaje mi się nieco za droga, chociaż oczywiście trzeba brać poprawkę na fakt, że twórcy planują sukcesywnie dodawać zawartość. Kiedy tylko pojawi się ostateczna wersja, możecie liczyć na naszą recenzję.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!