Więcej nie znaczy lepiej - recenzja Naruto X Boruto Ultimate Ninja Storm Connections

Jakub Zagalski
2023/12/06 11:30
1
0

Naruto w świecie gier wideo funkcjonuje już od 20 lat. Można się było spodziewać, że najnowsza produkcja będzie wymarzonym prezentem dla fanów z okazji okrągłej rocznicy, ale nic z tego.

Więcej nie znaczy lepiej - recenzja Naruto X Boruto Ultimate Ninja Storm Connections

Postawmy sprawę jasno - Naruto X Boruto Ultimate Ninja Storm Connections nie jest złą grą. Dla fanów mangi/anime o wojownikach ninja to pozycja obowiązkowa. Ale jeśli chodzi wyłącznie o miłośników arenowych bijatyk i/lub poprzednich gier spod szyldu Naruto: Ultimate Ninja, to sytuacja nie jest tak klarowna.

Mając w pamięci poprzednie iteracje, spodziewałem się po Naruto X Boruto Ultimate Ninja Storm Connections wyjątkowego rozmachu. Fabularnego połączenia przygód z Naruto, Naruto Shippuden i Boruto. Mnóstwa niezapomnianych scenek przerywnikowych, odtwarzania kultowych pojedynków, garści nowych postaci i usprawnień w systemie walki. I choć sporo z tej listy życzeń znajdziemy w Naruto X Boruto Ultimate Ninja Storm Connections, to jednak pełen obraz wcale mnie nie satysfakcjonuje.

Walczyć każdy może

System walki opiera się na zasadach powielanych i lekko modyfikowanych od dobrych piętnastu lat. To cały czas widowiskowa bijatyka na trójwymiarowej arenie, która modelem sterowania bardziej przypomina grę akcji TPP niż “typowe” mordobicie. Japończycy z CyberConnect2 trzymają się utartego schematu i nie mam im tego za złe. Tym niemniej po tylu latach na rynku Naruto Ultimate Ninja wymaga solidnej rewitalizacji zamiast symbolicznego retuszu. Zmiany w systemie walki, które zauważą weterani serii, są w większości niewiele znaczące. Oczywiście do pewnych rozwiązań trzeba się przyzwyczaić lub wręcz nauczyć. Ale w ogólnym rozrachunku (jeśli grało się w kilka wcześniejszych części) Naruto X Boruto Ultimate Ninja Storm Connections rozczarowuje brakiem świeżości.

Jedno, co najmocniej rzuca się w oczy, to próba dostosowania systemu walki do potrzeb nowicjuszy. Oznacza to wprowadzenie opcjonalnego trybu, który pozwala zautomatyzować prawie każdą czynność wykonywaną przez naszych wojowników. Oczywiście jest to tylko wariant dla chętnych i puryści mogą pozostać przy klasycznym obłożeniu przycisków.

Druga zauważalna na pierwszy rzut oka cecha Naruto X Boruto Ultimate Ninja Storm Connections dostępna na start, to bodaj rekordowa liczba grywalnych postaci. Już do pierwszej walki możemy wystawić kogoś spośród ponad 130 bohaterów znanych z mangi/anime. Standardowo jest tu sporo “powtórzeń” (kilka wersji Naruto, Tobiego itp.) i tylko dziesięć postaci (lub ich kolejnych wersji) nie pojawiało się we wcześniejszych grach.

Rozmach i różnorodność może przytłaczać, ale to tylko pozory. Przy tak wielkiej liczbie avatarów nie ma mowy o diametralnej różnicy między poszczególnymi postaciami. Wieloma gra się identycznie lub bardzo podobnie, a jedyną odmianę stanowią efektowne animacje ataków specjalnych. I znowu – nie jest to jakiś poważny zarzut stawiany twórcom gry. Ten typ po prostu tak ma i przez ostatnich naście lat zdążyłem się przyzwyczaić, że każde nowe Naruto Ultimate Ninja pod kątem listy zawodników stawia na ilość, a nie jakość jak w klasycznych mordobiciach typu Street Fighter.

Opowiedz mi bajkę

Naruto X Boruto Ultimate Ninja Storm Connections przed premierą obiecywało, że pozwoli ponownie przeżyć kluczowe walki i przygody znane z całej sagi Naruto/Naruto Shippuden. A jednocześnie wprowadzi oryginalną historię z bohaterami Boruto (czyli serii o przygodach syna Naruto). Miało być pięknie, wyszło jak zwykle. Bo co z tego, że w menu uwagę przykuwają dwa oddzielne tryby fabularne (“Historia” i “Specjalne opowieści”), skoro żaden z nich nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań?

GramTV przedstawia:

“Historia” to nic innego jak ciąg fabularnych walk pamiętanych z serialu Naruto/Naruto Shippuden (niestety nie wszystkich), które zostały poprzedzielane... slajdami z anime. Liczyliście na animowane cutscenki na silniku gry z pełnym voice actingiem? No to się przeliczyliście. CyberConnect2 kompletnie pokpiło sprawę, decydując się na taki ruch. Po pierwsze, stopklatki wyciągnięte z anime wyglądają słabo (niska rozdzielczość), a narrator opowiadający streszczenie całej sagi to nieśmieszny żart.

Opowiedz mi bajkę, Więcej nie znaczy lepiej - recenzja Naruto X Boruto Ultimate Ninja Storm Connections

Sytuacja wygląda zupełnie inaczej w trybie “Specjalnych opowieści”, który bazuje na zupełnie nowej historii ze świata Boruto. W pewnym sensie. Krótko mówiąc, cały zamysł polega na tym, że bohaterowie Boruto grają w coś na wzór “Naruto MMO” i do tego została dopisana przewidywalna i miałka fabułka. Sama opowieść jest oczywiście pretekstem do toczenia kolejnych pojedynków z udziałem Naruto i jego znajomych. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to dziwacznie na “papierze”, ale takie jest również w praktyce. Słysząc zapowiedzi “zupełnie nowej historii Boruto”, przy której pracował twórca mangi, mającej ukazać się na 20. rocznicę Naruto w świecie gier, moje oczekiwania były wysokie. Łudziłem się, że CyberConnect2 wróci do rozgrywki z eksplorowaniem świata (żadna nowość dla tej serii), a zamiast tego dostałem serię walk z dziwacznym i nieprzekonującym tłem fabularnym. Jedyny plus “Specjalnych opowieści”, to cutscenki na silniku gry i aktorski dubbing w miejsce stopklatek i narratora.

A miało być tak pięknie

Naruto X Boruto Ultimate Ninja Storm Connections jest produkcją bardzo nierówną i pod wieloma względami zmarnowała swój potencjał. Fajnie, że jest 130+ postaci na start, dynamiczny i widowiskowy system walki z drobnymi zmianami sprawia frajdę, jeżeli nie oczekujemy technicznego mordobicia. Na PlayStation 5 płynne (jak na moje oko) 60 FPS pasuje do tej gry jak ulał, a wszystkie rozbłyski, fajerwerki i inne efekty specjalne jeszcze nigdy nie wyglądały w tej serii tak dobrze. Z drugiej strony, natłok bohaterów odbija się na szczegółowości niektórych modeli i widać, że gra ma leciwe fundamenty.

Fajnie, że jest przebogata encyklopedia, która opisuje pokrótce każdą postać (duży plus za przetłumaczenie na język polski wszystkich tekstów w grze). Do trybów Versus, treningowego i całkiem bogatej oferty rozgrywek sieciowych nie mogę się przyczepić (choć tuż po premierze nie działał on jak należy) i pod kątem czystej walki Naruto X Boruto Ultimate Ninja Storm Connections jest naprawdę solidną produkcją, zapewniającą godziny świetnej rozrywki. Ale praktycznie tylko dla fanatyków uniwersum Naruto, którzy przełkną żałosną próbę podsumowania historii z anime w “Historii” i dziwaczny eksperyment z trybem fabularnym Boruto.

Jeśli miałbym zostawić w kolekcji tylko jedną grę z serii Naruto Ninja Storm, to Naruto X Boruto Ultimate Ninja Storm Connections na pewno nie byłoby moim pierwszym wyborem. Dla kolekcjonerów i fanatyków spoko opcja, podobnie jak dla niedzielnych wielbicieli “arenówek”, którzy mogą tu tworzyć spektakularne kombinacje, nawalając bez przerwy w jeden przycisk.

6,5
Dużo wszystkiego, ale jakościowo kuleje
Plusy
  • System walki dla weteranów i nowicjuszy
  • 130+ grywalnych postaci
  • Najładniejsza odsłona serii
  • Mnóstwo rzeczy do odblokowania
Minusy
  • Zmarnowany potencjał w trybach fabularnych
  • Postawili na ilość, a nie jakość
  • Czuć zastój w 20-letniej serii
Komentarze
1
Bambusek
Gramowicz
06/12/2023 15:10

Biorąc pdo uwagę, że ta seria nigdy nie miała nie wiadomo jak głębokiego systemu walki to szczerze jestem ciekaw jak się gra na tym trybie dla nowicjuszy. Graczowi zostaje się poruszać postacią czy nawet tego nie musi i tylko ogląda walkę? No ludzie, przecież w UNS najpotężniejszy atak się odpalało przy użyciu dwóch przycisków.