We Are Football - recenzja gry, która wcale nie musi być nowym Football Managerem

Adam "Harpen" Berlik
2021/06/22 18:00
1
0

Gra z potencjałem, przeplatana świetnymi i dziwnymi rozwiązaniami oraz własną tożsamością - oto We Are Football.

To nie jest FM!

Jeśli po cichu liczyliście, że We Are Football będzie konkurencją dla Football Managera, to mam dla Was złą wiadomość. Rozczarowaniem może okazać się także widniejąca na ostatniej stronie niniejszej recenzji ocena, bowiem Winning Streak Games - pomimo zgoła odmiennego podejścia do tematu menedżerów piłkarskich - do ideału sporo zabrakło. Nie zniechęcajcie się jednak i czytajcie dalej, bo niewykluczone, że We Are Football to gra, na którą czekaliście, choć nawet nie zdawaliście sobie z tego sprawy.We Are Football - recenzja gry, która wcale nie musi być nowym Football ManageremWielu próbowało, ale nikomu się nie udało - tak najkrócej można opisać monopolistę na rynku menedżerów piłkarskich. We Are Football nie stara się jednak w żaden sposób zdetronizować Football Managera, ale zachęcić mniej wymagających odbiorców do zapoznania się z grą należącą do wspomnianego gatunku. Owszem, jest przecież Football Manager Touch, a więc uproszczona wersja hitu Sports Interactive. Dla sporej liczby graczy to wciąż jednak zbyt wymagający tytuł. Wymagający pod względem złożoności, jak i czasu, który trzeba mu poświęcić. We Are Football jest bardziej przystępny, a sezon skończymy znacznie szybciej niż u konkurencji. Wróć, to przecież to nie konkurencja, o czym już zresztą napisałem.

Od czegoś trzeba zacząć...

Winning Streak Games, czyli autorzy We Are Football (jest to debiutancka produkcja niemieckiego studia) wcale nie porwali się z motyką na słońce, bowiem mieli wsparcie dużego wydawcy, czyli THQ Nordic. Odniosłem jednak wrażenie, że firma mająca w swoim portfolio takie marki, jak Elex, Titan Quest, Gothic lub Darksiders, nie przeznaczyła jednak ogromnego budżetu na wyprodukowanie recenzowanego tytułu. Widać, że powstał on tanim kosztem, ale nie przeszkodziło to twórcom w zaimplementowaniu ciekawych rozwiązań.

Rozpoczynając swoją przygodę z We Are Football nie czujcie się przytłoczeni, bo gra oferuje rozbudowane samouczki (emotka - gwizdek!) i możliwość zapoznania się z nimi w dowolnym momencie. Zakładek jest tu naprawdę sporo, bo będziemy przecież rekrutować członków naszego personelu, ustalać plan treningów, wyznaczać skautom zadania, zajmować się pierwszą drużyną (rezerwami i młodzieżą), przeprowadzać transfery, a także - rzecz jasna - wybierać pierwszą jedenastkę. Mało? To co powiecie na rozbudowę ośrodku treningowego? Konieczne okaże się umiejętnie planowanie wydatków, zwłaszcza jeśli trafimy na przykład do zespołu, który zajmuje miejsce w środku tabeli drugiej ligi włoskiej. Musicie bowiem wiedzieć, że tylko od was zależy, czy sami wybierzecie drużynę czy też… weźmiecie udział w rozmowie kwalifikacyjnej na podstawie której gra wskaże wam oferty pracy.

Brak licencji? Owszem!

Tak, tak - drużyny są fikcyjne, tak samo jak nazwiska piłkarzy, chociaż nietrudno się domyślić, że Rossonero Milan to, no cóż, po prostu A.C. Milan. Takich klubów jest pełno, ale nie zawsze da się odgadnąć, który zespół ma nawiązywać do ekipy znanej z prawdziwego świata. Od premiery minęło jednak trochę czasu, więc fani zdążyli już przygotować odpowiednią modyfikację, dzięki której w We Are Football nie grają już anonimowi piłkarze z zespołów o dziwnych nazwach.

GramTV przedstawia:

Mnie osobiście brak licencji w We Are Football nie przeszkadzał, bo nawet w Football Managerze wolę grać zawodnikami, patrząc na ich profile, umiejętności i statystyki, a nie nazwiskami, starając się w ten sposób wybierać piłkarzy do drużyny na podstawie ich formy z prawdziwego świata. Tutaj jednak nie do końca dobrze to działa, bowiem recenzowana produkcja opisuje zawodnika zaledwie sześcioma widocznymi atrybutami. Z drugiej strony takie uproszczenie sprawia, że skauting i transfery nie zajmują aż tyle czasu, co w grze Sports Interactive, bo zawodnicy nie różnią się od siebie aż tak bardzo.

We Are Football z licencjami ma jeszcze jeden problem. Może okazać się, że podmienienie nazwy to za mało, bo piłkarz, który powinien być dobry, w grze jest raczej średniakiem, a nawet kiepskim zawodnikiem lub na odwrót. Brak logiki w tym aspekcie nie powinien jednak nikogo dziwić, bo fani nie przerobili przecież całej bazy danych, lecz jedynie podmienili nazwiska. Tak czy inaczej - należy im się szacun za włożoną pracę!

Komentarze
1
Wicket_Boomber
Gramowicz
28/06/2021 18:03

Najlepszy "manager" pilkarski jaki gralem to byl TCM 2004 , najlepszy tycoon jaki gralem.