W dobie wskrzeszania niektórych marek tylko po to, aby odciąć kupony i żyć dalej “Vinci 2” momentami jest dobrą komedią idealną na lato. Problem w tym, że są również i te słabsze momenty…
Vinci 2 – recenzja filmu
Jeśli spojrzeć sobie na dorobek filmowy Juliusza Machulskiego w ostatnich latach, to nie jest on jakiś nadzwyczajnie wypełniony hitowymi produkcjami tak, jak było to w okresie od premiery filmu „Vabank” z 1981 roku do „Vinci” z 2004 roku. Co prawda jeszcze pewne próby powrotu do formy (niektórzy mówią, że „Kołysanka” była całkiem dobrym filmem jak na czarną komedię), ale koniec końców ta złota era niejako minęła.
Czy w erze chęci powrotu do starych, dobrze lubianych klimatów z dawnych lat w nowej formie powrót Cumy i Szerszenia w „Vinci 2” zaskakuje? Ani trochę, ponieważ jak dobrze wiemy – najbardziej lubimy te melodie, które znamy. A w tym przypadku nikt nawet nie ukrywa, że o tęsknotę za pewnymi postaciami oraz ich przywarami tutaj się rozchodzi.
I niejako stoję w rozkroku, ponieważ do poziomu pierwszego filmu jest daleko, ale z drugiej strony były momenty, w których uśmiech z twarzy nie schodził… gdyby nie fakt, iż w pewnych sytuacjach największa robotę wykonali konkretni aktorzy.
Niby chodzi o Vinci, ale…
Vinci 2 – recenzja filmu
Po dwudziestu latach od akcji, w której to Cuma (Robert Więckiewicz) i Szerszeń (Borys Szyc) próbowali wykraść z Muzeum Książąt Czartoryskich obraz „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci wszystko powoli i szczęśliwie trwa w najlepsze – każdy ze swoimi pieniędzmi udał się w swoją stronę. Cuma jednak spokoju nie ma, ponieważ Chudy (Mirosław Haniszewski) wpadł na genialny plan kolejnego skoku z drogocennymi przedmiotami w tle. Problem w tym… że nie wiadomo do końca co będzie celem skoku. Powrót z emerytury wydaje się nieunikniony, a i wsparcie starych towarzyszy z poprzedniej akcji byłby tu niezbędny.
Problem w tym, że dwadzieścia lat to wystarczająco dużo czasu, aby dużo się zmieniło. Nie tylko od strony tego, że wszyscy stają się coraz starsi, co w pewnym momencie “Vinci 2” dobitnie stara się momentami udowodnić.
Vinci 2 – recenzja filmu
Po seansie trochę sobie myślałem na temat tego co mi w „Vinci 2” może nie pasować i doszedłem do wniosku, iż… forma filmu nie jest wcale problemem, ponieważ jeśli spojrzy się na to przez pryzmat pierwszej części, to oba te filmy od strony formy są do siebie niezwykle podobne.
Co prawda można mówić o tym, że za mało jest tutaj prawdziwego „heist comedy”… ale również w „jedynce” tego etapu planowania było delikatnie więcej. Bardziej bym powiedział, że w pierwszym przypadku wszystko się kręciło wokół jednego, konkretnego przedmiotu. Tutaj długo nie wiemy, co tak naprawdę ma być zgarnięte przez złodziei, a krok po kroku podrzucane są nam różne, złudne poszlaki, przez co tego chaosu i dziwnych zbiegów okoliczności jest o wiele więcej. Do tego stopnia, że nie do końca jestem pewny, czy pewne wydarzenia w końcówce były rzeczywiście potrzebne.
To trochę tak, jakby przez całą długość dystansu nie pojawiło się zbyt dużo emocji oraz ewentualnych problemów, więc spróbowano przerzucić ten ciężar na ostatnią prostą (łącznie z ważnym z punktu widzenia wątkiem, który został potraktowany po macoszemu przez cały film). A szkoda, ponieważ tego „kreatywnego planowania” w pierwszym „Vinci” było więcej i w ostatecznym rozrachunku potrafiło nieco namieszać w głowie. Tym bardziej, że właściwie pierwsza część bez zbędnego rozwadniania przechodziła do meritum, a tutaj ten wstęp jest delikatnie mówiąc za długi.
GramTV przedstawia:
I właśnie być może dlatego „Vinci 2” nie robi takiego wrażenia – to nadal jest dość przyjemna, lekka komedia do obejrzenia w wolnym czasie, ale brakuje tutaj pewnego uporządkowania lub rozprowadzenia niektórych wątków tak, aby widz nie czuł się za mocno zdezorientowany. Bo jeśli chodzi o grę aktorską, to właściwie ci, którzy lata temu sprawili, że “Vinci" stał się komedią wręcz kultową sprawili, że “dwójka” została w pewien sposób uratowana na tyle, aby mówić o czymś w miarę solidnym. Duet Robert Więckiewicz i Borys Szyc ponownie wywołuje uśmiech na twarzy, choć czas spędzony z Cumą i Szerszeniem wydaje się być dość krótki biorąc pod uwagę to, że powinni grać tutaj pierwsze skrzypce. Z drugiej strony Marcin Dorociński i Łukasz Simlat od strony czysto komediowej spisali się wręcz na medal, ponieważ każda scena z nimi w roli głównej potrafiła spowodować salwę śmiechu i nawet te słabsze fragmenty zwyczajnie wchodzą z drzwiami w stronę widza.
Vinci 2 – recenzja filmu
Po drugiej strony barykady natomiast pojawiają się sceny, w których grają Piotr Witkowski i Jędrzej Hycnar. Niby „młode pistolety” miały nadać precyzji oraz umiejętności, a ostatecznie nie licząc może dwóch scen, w których akurat nie pojawiał się Więckiewicz, to całość wypadała sztywno oraz bez chemii. Tutaj znowu zdecydowanie Dorociński i Simlat potrafili wyciągnąć z tego coś więcej, niż odklepanie formułki przez „Młodych Wilków” (którzy muszą jeszcze pokazać chyba co naprawdę potrafią). Nieco lepiej wypada tutaj Zofia Jastrzębska w roli córku “Werbusa”, chociaż cały czas miałem wrażenie, że jej rola w tym całym przedsięwzięciu mogła być o wiele bardziej rozszerzona.
Tutaj również warto wspomnieć o jednej, bardzo ważnej rzeczy, a mianowicie faktem, iż „Vinci 2” naszpikowany wszelkimi nawiązaniami do filmów Machulskiego jest. Od pasków w serwisach telewizyjnych po konkretne sytuacje oraz kwestie wypowiadane przez bohaterów. Jest tego mnóstwo, a i znalazło się miejsce na uhonorowanie Jana Machulskiego (czyli filmowego Hagena w pierwszym „Vinci”) dość godne. Można byłoby nawet powiedzieć, że ten jeden, drobny dość szczegół sprawił, że sam film otrzyma delikatnie wyższą ocenę, niż pierwotnie zakładałem. Podobnie jest z pozostałymi bohaterami, którzy powracają w „Vinci 2”, jak chociażby Kazu Tanaka, który tym razem gra o wiele większą i ważniejszą rolę.
„Vinci 2” to najlepsza komedia Juliusza Machulskiego od czasów „Vinci”, ale…
Vinci 2 – recenzja filmu
Zasadniczo można powiedzieć, że „Vinci 2” to porządna komedia, którą można obejrzeć, można się uśmiechnąć kilka razy i wrócić do domu bez poczucia straty czasu.
Główna tu jednak zasługa tego, że pierwszy film właściwie ustawił wszystko to, co drugi miał zgrabnie wykorzystać – dość łatwą do zrozumienia historię z poprzedniego filmu oraz bohaterów, których polubiliśmy i zapamiętaliśmy przez te wszystkie lata. Gdyby nie te dwa elementy, które poszły ze sobą radośnie w parze, to prawdopodobnie byłaby spektakularna porażka. A tak można przeboleć pewne nierówności aktorskie oraz dziury scenariuszowe łatane niesamowitymi zbiegami okoliczności.
Jednakże po ponownym obejrzeniu „Vinci” po latach (nie żebym nie oglądał tego filmu regularnie wiele razy jak „Znachora” w telewizji) można dojść do wniosku, że właściwie poza nieco dłuższym czasem trwania filmu (co jest wynikiem tego przydługiego wstępu), to schemat jest niezwykle podobny. Wykonanie może delikatnie gorsze, ale koniec końców nie zdziwię się, jak „Vinci 2” będzie grany w telewizji w pakietach „tydzień po tygodniu”.
Tak, aby cała historia miała swój początek i… dość zaskakujący, choć niesamowicie logiczny z punktu widzenia wszystkiego koniec.
6,0
Dobra gra aktorska oraz cała masa różnych nawiązań z komedii Machulskiego - jest na tyle dobrze, aby można było się dobrze bawić, ale do powtórzenia sukcesu "Vinciego" daleko.
Plusy
Od strony humoru prosto, ale zabawnie dzięki niektórym aktorskim popisom.
Dużo różnych nawiązań do komedii Juliusza Machulskiego...
... i dość ciekawie oddany hołd Janowi Machulskiemu.
Sporo różnych prób zakręcenia widzem tak, aby nie wiedział pewnych rzeczy...
Minusy
... co sprawia, że przez dłuższy czas historia to jeden, wielki i niepotrzebny chaos.
"Młodzi Wilcy" tak nie do końca dają radę na dużym ekranie.
Z-ca Redaktora Naczelnego Gram.pl. Wielbiciel wyścigów, bijatyk i tych gier, które zasadniczo nikogo. To ja zacząłem ruch #GrajciewYakuzę. Po godzinach fan muzyki niezależnej i kuchni koreańskiej.
Bulcyś Czortlyś : Ta recenzja dała mi pewność,że muszę zobaczyć...obrazy Leo,bo jeśli chodzi o tą komedyjkę,to nie ma u mnie żadnych szans na zobaczenie...gdziekolwiek :D
Tak, obejrzeć nadal warto, nawet jeśli pewne minusy się pojawiają. Czy to w kinie, czy to w telewizji za jakiś czas czy na VOD.
A, obrazy... :D
Bulcyś
Gramowicz
10/08/2025 00:37
Bulcyś Czortlyś : Ta recenzja dała mi pewność,że muszę zobaczyć...obrazy Leo,bo jeśli chodzi o tą komedyjkę,to nie ma u mnie żadnych szans na zobaczenie...gdziekolwiek :D