Sprzęt do testów został dostarczony bezzwrotnie przez firmę Teufel
Teufel Airy Open TWS to dość nowe słuchawki true wireless przeznaczone raczej dla aktywnych użytkowników. Z odpowiednią więc prędkością bierzemy się za recenzję.
Teufel Airy Open TWS to dość nowe słuchawki true wireless przeznaczone raczej dla aktywnych użytkowników. Z odpowiednią więc prędkością bierzemy się za recenzję.
Sprzęt do testów został dostarczony bezzwrotnie przez firmę Teufel
Teufel Airy Open to słuchawki o konstrukcji otwartej. Oznacza to, że osadzamy je blisko ucha, ale nie wkładamy bezpośrednio do kanału. Są też przy tym lekkie i nie oplatają w całości uszu jak modele nauszne. Dzięki temu (w teorii) możemy dobrze słyszeć dźwięki, ale nie izolować się zbyt mocno od otoczenia. Ale uwaga – nie są to słuchawki kostne, pomimo tego, że wyglądają dość podobnie. Mechanizm przenoszenia dźwięku to wciąż głośnik – bębenek ucha.
Etui jest solidne, dosyć spore i fajnie wykonane. Od razu zwróciłem uwagę na mocny i bardzo solidny zawias. Pękająca obudowa to znany pogromca wszystkich słuchawek TSW niższe jakości. Tutaj mamy produkt pełnowartościowy. Zresztą, Teufel Airy Open TWS to raczej produkt z wyższej półki, więc należałoby się tego spodziewać.
Same słuchawki wykonane są wzorowo. Materiał jest miły w dotyku a regulacja stabilna, ale przy tym odpowiednio płynna. Do dyspozycji mamy 7-stopniową regulację, która spełni wymogi każdej anatomii ucha. Pałąk to przyjemna guma, która nie powinna ocierać nas nawet przy bardzo długiej aktywności. A jako ktoś kto lubi pojeździć 8+ godzin na rowerze jestem na to bardzo wyczulony. Zakładanie jest na początku trochę nieintuicyjne, ale kiedy nam się to uda, to słuchawki leżą bardzo stabilnie na uszach. Pozostaje się tylko przyzwyczaić do niecodziennego układu, szczególnie jeśli nie mieliście zbyt wiele do czynienia z słuchawkami otwartymi.
Parowanie mogłoby być nieco lepsze, zajęło mi to dobre 10 minut. Głównie dlatego, że instrukcja nie zawierała nawet słowa w żadnym znanym i nieznanym mi języku, tylko same piktogramy. Zrzucam to jednak na mój telefon, który miewa problemy z komunikacją Bluetooth. Potem łączenie jest już błyskawiczne i proste.
Przejdźmy do dania głównego, czyli dźwięku. Na początek postanowiłem przetestować słuchawki na wymagającym, 30-minutowym utworze The Stargate zespołu Blood Incantation. Od razu dało się zauważyć, że selektywność pozostawia sporo do życzenia – basy ginęły w średnich tonach, a perkusja była wyjątkowo ostra, pozbawiona głębi i niskich rejestrów. Partie elektroniczne bez mocniejszego przesteru wypadały jednak poprawnie, co sugeruje, że słuchawki radzą sobie lepiej w spokojniejszych fragmentach muzycznych. Ogólna charakterystyka brzmienia była jednak dość płaska.
W nieco lżejszych klimatach słuchawki radziły sobie lepiej. Ballada Call Me Star zespołu All Them Witches zabrzmiała naturalnie – gitary w średnich i wyższych pasmach były dobrze odwzorowane, a wokal brzmiał czysto i przyjemnie. To wyraźnie pokazuje, że ten model premiuje właśnie średnie i wysokie tony, pozostawiając basy na dalszym planie.
Na sam koniec włączyłem elektroniczne King Ghost Stevena Wilsona. Przyznam, że tutaj byłem nawet pozytywnie zaskoczonym spodziewałem się gorszego brzmienia, a całość była bardzo słuchalna i nie miałem wrażenia, że któreś partie giną w tle. Niemniej, basy wciąż były potraktowane co najmniej niegrzecznie i dano im miejsca w tylnych rzędach.
Audiobooki? Cudo. Podobnie rozmowy telefoniczne. Teufel Airy Open TWS doskonale radzą sobie z mową, dźwięk jest czysty i bardzo, ale to bardzo wiernie odwzorowywany. Pasmo ludzkiej mowy to zdecydowanie pasmo w których radzą sobie najlepiej.
Charakterystyka jest dosyć typowa dla mniejszych głośników. Miłośnicy brzmienia wręcz audiofilskiego będą rozczarowani. Ale nigdy nie sięgnęliby po takie słuchawki. Dla reszty brzmienie powinno być w pełni akceptowalne a wygoda korzystania z takich słuchawek kompensuje trochę niedogodności. Niemniej chyba nie mogę ich polecić, jeśli słuchacie głównie trochę brudniejszych i cięższych brzmień. Rap, pop, hip-hop, klasyczny rock – jak najbardziej. Trap, metal, trance, stoner – raczej nie.
Niemniej, Teufel Airy Open TWS radzą sobie perfekcyjnie w segmencie do którego zostały stworzone, muzyka jest jak najbardziej “słuchalna”, rozmowy perfekcyjnie czyste, a konstrukcja jest przecież lekka i otwarta. Wybierając słuchawki otwarte zawsze poświęcimy odrobinę jakości dźwięku w zamian za olbrzymią wygodę - inaczej się nie da.
Moje największe zaskoczenie? Teufel Airy Open TWM są głośne. Naprawdę. Jeśli boicie się, że taka konstrukcja będzie dla was za cicha to od razu was uspokajam, nie dałem rady nawet ustawić maksymalnej osiągalnej głośności. I o dziwo podkręcanie nie wiąże się z przesterowaniem czy stratą jakości. Niemniej, średnio działa wtedy kwestia nieizolowania nas od otoczenia. Mniej więcej od 2/3 głośności nie ma już żadnej szansy na usłyszenie mniej głośnych dźwięków czy wołania z drugiego pokoju. Natomiast wszystkie osoby w tym samym pokoju co my bardzo dokładnie usłyszą czego słuchamy. Naprawdę jest głośno. Jak na wielkość głośników to bardzo zaskakująco głośno.
Oczywiście, to słuchawki sportowe, a przynajmniej przeznaczone dla aktywnych fizycznie. Nie mogłem więc testować ich tylko w domowym zaciszu. Podczas niezbyt dynamicznego treningu siłowego leżały po prostu doskonale. Wygodę w skali 10-stopniowej oceniłbym śmiało na 10. W dodatku zapewniają doskonałą wentylację ucha. Podczas biegania podobnie, jest lekko, wygodnie i stabilnie. Dopiero podczas intensywniejszego meczu w badmintona pojawiły się lekkie problemy z przesuwaniem się, ale ciężko oczekiwać innego rezultatu.
Sterowanie dotykiem muszę ocenić dość neutralnie. Jest intuicyjne i bardzo szybko możemy się go nauczyć. To duży plus. Ale każda chęć poprawienia słuchawek to natychmiastowe zatrzymanie muzyki, bo nie da się ich wziąć do ręki bez aktywacji przycisku. Na samym początku przyprawiało mnie to o białą gorączkę. Potem w miarę się przyzwyczaiłem, ale niesmak pozostał. Brakuje trochę dedykowanej aplikacji, która pozwoliłaby na personalizację dotyku. Dwa szybkie dotknięcia na pauzę rozwiązałyby ten problem w sekundę.
Na dużą pochwałę zasługuje na pewno mikrofon. Jego jakość jest zaskakująco dobra, zwłaszcza jak na słuchawki o konstrukcji otwartej, które zazwyczaj nie izolują dobrze dźwięku i nie sprawdzają się w rozmowach. Głos brzmi czysto i naturalnie, bez sztucznego podbicia wysokich tonów czy nadmiernego tłumienia. Pokrywa się to z tym co słyszałem zresztą podczas testów brzmienia. W trakcie rozmów nie było problemów z wyłapywaniem mowy, a otoczenie nie wpływało znacząco na jakość nagrania.
Z negatywów mamy jednak akumulator. Etui jest solidne, słuchawki całkiem spore, a wystarczą na 6 godzin pracy. I to bez ANC, które zazwyczaj odpowiada za „prądożerność”. Tylko fakt, że mniej więcej 10 minut ładowania przekłada się na mniej więcej półtorej godziny pracy jakoś to ratuje. Etui ma za to zapas na 20 godzin, to już doskonały wynik.
Teufel Airy Open TWS to propozycja zdecydowanie dla aktywnych. Jeśli stawiacie na pierwszy miejscu funkcjonalność i wygodę podczas treningu to będziecie niezwykle zadowoleni. Komponenty są wysokiej jakości a konstrukcja przemyślana i trwała. Słuchawki świetnie leżą na uszach, nawet podczas intensywnego treningu.
Jeśli zależy wam jednak na dobrym dźwięku i szukacie czegoś do biura czy na codzienne spacery, to ten segment cenowy ma dla was lepsze propozycje. Niemniej, po prostu żadne słuchawki otwarte nie spełnią wtedy waszych oczekiwań.
Mimo kilku wad, Teufel Airy Open TWS to dobre słuchawki z których użytkownik będzie raczej zadowolony. A im większa aktywność fizyczna tym zadowolenie wzrośnie. Jako słuchawki “ogólne” i “na co dzień” może nie zachwycają, ale solidnie się bronią. Jako słuchawki dla osób aktywnych z miejsca wskakują na czołowe miejsce w rankingu. Wygoda i jakość wykonania to klasa światowa i zwyczajnie przyjemnie się w nich ćwiczy.