Tales of Arise - recenzja - Warto było czekać

Jakub Zagalski
2021/09/08 18:00
3
0

Tales of Arise było szumnie zapowiadane jako punkt zwrotny w historii serii, który zadowoli weteranów i zupełnie nowych odbiorców. Nie wiem, czy Bandai Namco zdoła złapać dwie sroki za ogon, ale na pewno dostarczyło bardzo dobrą grę.

Tales of Arise - recenzja - Warto było czekać

Na wstępie warto przypomnieć, że Tales of Arise miało być gotowe na 25-lecie serii, które wypadło… w zeszłym roku. Bandai Namco zdecydowało się przesunąć premierę na wrzesień 2021 roku, bo z jednej strony developer borykał się z "wewnętrznymi problemami z jakością", a z drugiej nie było szans, by gra ukazała się w pierwotnym terminie jednocześnie na pecetach i konsolach starej i nowej generacji.

Takie oświadczenie praktycznie tuż przed planowaną premierę nie wróżyło niczego dobrego. Szczególnie, że Tales of Arise to najdłużej oczekiwana odsłona serii. Przez 26 lat powstało bagatela 17 gier z cyklu Tales – wiele z nich wychodziło rok po roku (na szczęście nie jest to jRPG-owy odpowiednik FIFA). Tymczasem od wydania poprzedniej części (Tales of Berseria) minęło już sześć lat. Apetyt na Tales of Arise był więc ogromny, ale wraz z nim rosły też obawy o efekt końcowy.

Na szczęście obawy okazały się nieuzasadnione, gdyż Tales of Arise to bardzo udany przedstawiciel gatunku japońskich action RPG. O żadnej rewolucji czy rzucaniu na kolana nie ma mowy, ale twórcom wcale na tym nie zależało. Od początku było mówione, że siedemnasta odsłona Tales ma "zrewitalizować" serię, stać się atrakcyjna dla starych fanów, jak i zupełnie nowych odbiorców. Czy się udało? Na pewno w wielu aspektach widać, że Tales of Arise zostało zbudowane na solidnych fundamentach, a jednocześnie zrobiono wiele dobrego, by nie stało w miejscu jak poprzedniczki.

Bandai Namco szczyci się tym, że przy Tales of Arise pracowali zarówno weterani serii, jak i młode pokolenie twórców. Oznacza to m.in. znakomitą muzykę Motoi Sakuraby, który poza pracą nad kolejnymi Talesami zajmował się takimi klasykami jak Golden Sun, seria Dark Souls, Mario Tennis/Golf czy Super Smash Bros. W Tales of Arise wita nas opening imitujący czołówkę serialu anime z energetycznym kawałkiem j-rockowej kapeli Kankaku Pierrot. Ale już w samej grze mamy do czynienia także z symfonicznymi, podniosłymi utworami, w których czuć rękę mistrza Sakuraby.

GramTV przedstawia:

Wspomniany opening to animacyjne dzieło studia Ufotable. Autorów wielu seriali i filmów anime (np. Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba, który 14 września wjeżdża na polskiego Netfliksa), którzy stworzyli też animacje do poprzednich gier Tales czy God Eater. Fani Tales of Berseria/Xillia/Zestiria itp. poczują się jak w domu, ale tylko do momentu, gdy nie rozpocznie się właściwa gra.

W przeciwieństwie do poprzedniczek, które były tworzone na autorskich silnikach Bandai Namco, Tales of Arise wykorzystuje technologię Unreal Engine 4. Silnik ma już swoje lata (2014) i wkrótce ma się pojawić piąta generacja, ale w przypadku tego jRPG-a wykorzystanie sprawdzonej technologii od Epic Games okazało się strzałem w dziesiątkę. Nie oszukujmy się – trójwymiarowe Talesy z poprzednich lat nigdy nie aspirowały do miana najładniejszych jRPG-ów na rynku. Przeskoczenie na UE4 nie sprawiło, że Arise zostanie okrzyknięte miss piękności, ale wprowadziło powiew świeżości i dostarczyło zdecydowanie lepsze wrażenia wizualne.

Jasne, wykonanie poziomów i pomieszczeń to zwykle gatunkowa sztampa. Odwiedzane miejscówki mogłyby się pojawić w dziesiątkach innych jRPG-ów. Ale już to, co widzimy w trakcie walki, napawa optymizmem i wiarą w japońskich developerów. Tales of Arise powtarza znany schemat, w którym eksplorujemy mniej lub bardziej otwarte przestrzenie, a gdy wbiegniemy na obszar widocznego przeciwnika, przenosimy się na zamkniętą arenę, by stoczyć tam walkę. Bardzo widowiskową, szybką i zręcznościową.

Komentarze
3
wolff01
Gramowicz
09/09/2021 13:26
JakiśNick napisał:

Z tego co widzę gameplaye to kolejne scarlet nexus

No sporo japońskich RPG tak własnie teraz wygląda. No Tales to akurat od lat ma takie dynamiczne walki i to raczej SN się na nich wzorował niż odwrotnie (albo na YS, równie rozległej serii).

JakiśNick
Gramowicz
08/09/2021 22:07

Z tego co widzę gameplaye to kolejne scarlet nexus

Karfein
Gramowicz
08/09/2021 19:16

17, rzekłoby się, głównych części serii.

Warto pamiętać, że po drodze powychodziło pełno pomniejszych tytułów jak chociażby F2P Tales of Crestoria na mobilki - gameplayowo według mnie odstaje, ale fabularnie bardzo dobra - polecam wypróbować zainteresowanym. Bardzo mi tęskno do Tales of Link, bo było świetne, ale serwery po kilku latach zamknięto globalnie.




Trwa Wczytywanie