Shinobi: Art of Vengeance - recenzja. Ta gra was porwie

Adam "Harpen" Berlik
2025/08/30 15:00
1
0

To nie zawsze się udaje, ale w przypadku Shinobi: Art of Vengeance sprawa była raczej przesądzona, bo za nową część uznanej serii wzięli się sami mistrzowie.

Po ograniu Wonder Boy: The Dragon's Trap i Streets of Rage 4 wiązałem z nową grą studia Lizardcube ogromne nadzieje. Tym bardziej, że tym razem wybór padł na kolejną kultową markę - Shinobi, a wspomniana ekipa, jak się przed laty okazało, zna się na odrestaurowywaniu klasyków, jak mało kto. Być może już widzieliście ocenę końcową przy miniaturce albo też zjechaliście najpierw na sam dół tekstu, by sprawdzić notę, jaką przyznałem Shinobi: Art of Vengeance. Jeśli tak, to wiecie, że Lizardcube ponownie spisało się na medal.

Shinobi: Art of Vengeance
Shinobi: Art of Vengeance

To jest trudna gra, ale może być łatwiejsza

Niewykluczone, że są wśród Gramowiczów osoby, które widząc, że mowa w tym przypadku o serii zapoczątkowanej w 1987 roku przestały dalej czytać artykuł. Warto więc wyjaśnić, że Shinobi: Art of Vengeance oferuje możliwość dostosowania poziomu trudności do własnych preferencji - możemy wybrać albo predefiniowany stopień wyzwania (Shinobi, czyli domyślny, Apprentice, a więc niższy, a także Novice, którego nazwa mówi sama za siebie) lub też określić ręcznie poszczególne parametry, takie jak zadawane przez wrogów obrażenia, życie przeciwników, zasięg ataku, obrażenia otrzymywane od pułapek, itp. Nie trzeba więc rzucać się od razu na głęboką wodę, a w Shinobi: Art of Vengeance zagrać po prostu warto, bo to kawał wyśmienitej platformówki akcji z, powiedzmy, opcjonalnymi elementami metroidvanii.

Press R1 to win

Akurat prawy bumper w Shinobi: Art of Vengeance odpowiada za unik, niemniej z pewnością gracze, którzy zjedli zęby na dość wymagających produkcjach, chcąc po czasie utrudnić sobie wyzwanie, decydowali się na korzystanie jedynie z podstawowych mechanik. Tak można również zrobić w recenzowanym tytule, choć liczba dostępnych ataków specjalnych Ninpo jest tutaj całkiem spora i zachęca do kombinowania. Eksperymentować warto także z ninjutsu, czyli jeszcze mocniejszymi ciosami, a to nie koniec, bo mamy dodatkowe zdolności ninji, oczywiście lekki i ciężki atak kataną (z możliwością wyboru kierunku tegoż), możemy wykonywać szarżę, korzystać z linki z hakiem i nie tylko. A wierzcie mi, że to nie wszystko, bo niektóre umiejętności ukryte są także pod podstawowymi przyciskami po ich przytrzymaniu. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze amulety z defensywny i ofensywnymi właściwościami… Sporo, sporo.

Shinobi: Art of Vengeance

Fabuła - jest, i to całkiem niezła

Nie będziemy jednak w Shinobi: Art of Vengeance wysyłać wszystkich na tamten świat ze względu na widzimisię głównego bohatera. Co to, to nie. Sytuacja jest poważna. Naszym protagonistą jest doskonale znany fanom serii Joe Musashi, który zamierza pomścić wszystkich członków klanu ze spalonej wioski, którzy zostali zamienieni w kamienie, walcząc z hordami napotkanych wrogów. Tak, motywem przewodnim jest zemsta, czego nie można mieć absolutnie twórcom za złe, tym bardziej że historia trzyma się kupy, a dialogi są całkiem nieźle napisane i odpowiednio udźwiękowione. To kawał dobrej roboty, choć nie oszukujmy się - nikt nie planuje grać w dzieło Lizardcube dla fabuły, prawda? Otóż to.

Shinobi: Art of Vengeance to stara szkoła

Mamy tu więc serię następujących po sobie, niezwykle różnorodnych poziomów (są bagna, jest neonowe miasteczko, biegamy również po lesie czy też trafiamy do miejscówek o charakterze przemysłowym). W większości z nich będziemy oczywiście chodzić biegać i skakać po rozmaitych obiektach otoczenia, by unikać pułapek i walczyć z przeciwnikami, ale nie brakuje także fragmentów, podczas których dosiadamy wierzchowca, by uporać się z wyzwaniami w znacznie bardziej dynamicznych etapach. Co ważne, nie musimy wracać do uprzednio odwiedzonych lokacji, chyba że chcemy je wymaksować (wtedy gra staje się metroidvanią, ale ogólnie nią nie jest).

Shinobi: Art of Vengeance
Shinobi: Art of Vengeance

GramTV przedstawia:

Podczas rozgrywki widać, ile pracy autorzy ze studia Lizardcube włożyli w zaprojektowanie poszczególnych miejscówek dostępnych w Shinobi: Art of Vengeance. Niekiedy są one mniej, a innym razem bardziej skomplikowane, ale - po pierwsze - zawsze wiemy, co zrobić (czasem gra odpowiednim najazdem kamery nam to podpowiada), a po drugie nigdy nie mamy do czynienia z przekombinowanymi lokacjami. Tutaj zasadniczo wszystko jest na swoim miejscu, co skutecznie zachęca do próbowania swoich sił.

Wspomniałem już o walce i muszę przyznać, że konfrontowanie się z niemilcami w Shinobi: Art of Vengeance sprawia ogromną frajdę. To zasługa odpowiednio rozmieszczenia wrogów na mapach, kapitalnych animacji postaci i wachlarza ruchów poszczególnych wrogów (zarówno tych szeregowych mobków, jak i bossów, których nie mogło tu oczywiście zabraknąć). Owszem, na normalnym poziomie trudności bywa niekiedy ciężko, ale hej - to taka gra. Poza tym cały czas czułem, że wyzwanie jest w moim zasięgu, toteż ciężko mi było od Shinobi: Art of Vengeance się oderwać. Potrzeba lepszej rekomendacji?

Shinobi: Art of Vengeance

Ta gra się szybko nie zestarzeje

Shinobi: Art of Vengeance wygląda obłędnie - komiksowy styl graficzny to strzał w dziesiątkę. Wszystkie tła są dopracowane w najmniejszych szczegółach. Można dziwić się, że w niektórych lokacjach spędzamy zbyt mało czasu, ale widać, że twórcy nie chcieli niepotrzebnie rozciągać poziomów. Z jednej strony chwała im za to, bo gra jest odpowiednio krótka/długa (dwa dłuższe wieczory, a nawet więcej, jeśli zdecydujemy się maksować poziomy), a jeśli chcemy ponapawać się widoczkami, to tak jak napisałem wcześniej, możemy właśnie powracać do odblokowanych już etapów, by zrobić je na sto procent.

Poza tym, jednorazowe ukończenie Shinobi: Art of Vengeance pozwala na odblokowanie dodatkowych wariantów rozgrywki: klasycznego Arcade Mode dla fanów poprawiania swoich wyników czasowych, Boss Rush (walka z kolejnymi bossami) i Ankou Trials (musimy znaleźć ukryte portale, by odblokować specjalne wyzwania dla najbardziej wytrwałych).

Shinobi: Art of Vengeance
Shinobi: Art of Vengeance

Podsumowanie

Tak, warto zagrać w Shinobi: Art of Vengeance. Lizardcube za sprawą nowej odsłony kultowej serii udowadnia, że wie, jak należy przywracać zapomniane marki do żywych. Pytanie tylko - co dalej? Czym za kilka lat (choć mam nadzieje, że wcześniej) zaskoczą nas twórcy Wonder Boy: The Dragon's Trap i Streets of Rage 4? Bo co do tego, że będzie to świetna gra, nie mam absolutnie żadnych wątpliwości.

9,0
Shinobi: Art of Vengeance to z pewnością jedna z najlepszych gier tego roku. Niezwykle udany powrót klasycznej platformówki akcji
Plusy
  • świetna oprawa wizualna
  • angażująca eksploracja
  • idealnie wyważony poziom trudności (można go dostosować wedle własnych preferencji)
  • różnorodne starcia z wrogami i bossami
  • spora różnorodność umiejętności zachęca do eksperymentowania
  • dla każdego coś dobrego (opcja powracania do wcześniej odwiedzonych lokacji, dodatkowe tryby rozgrywki do odblokowania)
  • całkiem niezła historia
Minusy
  • zasadniczo nie wnosi nic nowego do gatunku
Komentarze
1
MisticGohan_MODED
Gramowicz
30/08/2025 15:45

Jest na mojej liście życzeń, bo gierka prezentuje się całkiem spoko.