Sprawdzamy, czy Shadow Labyrinth od Bandai Namco umili czas w oczekiwaniu na Hollow Knight: Silksong.
PAC-MAN w nowej, mrocznej odsłonie
Z okazji 45. rocznicy PAC-MAN-a na rynku pojawiła się dość nietypowa produkcja z legendarnym bohaterem gier wideo. Shadow Labyrinth, bo o niej mowa, nie jest bynajmniej zręcznościówką znaną z automatów, lecz w pewnym sensie reinterpretacją postaci, która pożerała niemal wszystko, co stanęło jej na drodze. Tym razem firma Bandai Namco zaserwowała nam bowiem intrygującą platformówkę akcji w konwencji metroidvanii osadzoną w mrocznym świecie w klimatach science-fiction.
Shadow Labyrinth
Choć fabuła nie jest najmocniejszym punktem programu, warto wiedzieć, że w Shadow Labyrinth śledzimy historię Miecznika nr 8, który zostaje wybudzony przez PUCK-a, czyli zieloną kulę do złudzenia przypominającą właśnie PAC-MAN-a. Tutaj warto wspomnieć, że pierwsza gra z żółtą kulką ukazała się w 1980 roku pod tytułem PUCK-MAN, nazwa została zmieniona dopiero później, gdy produkcja miała trafić do graczy na całym świecie. Wracając jednak do Shadow Labyrinth… Zadaniem głównego bohatera i jego towarzysza jest odkrycie tajemnic pewnej planety, na której toczy się akcja tego tytułu. To właśnie tam bowiem miał miejsce pewien międzygalaktyczny konflikt, o którym dowiemy się więcej, osiągając postępy w kampanii.
Klasyka gatunku? Tak, ale nie do końca
Shadow Labyrinth to do pewnego stopnia klasycznie zrealizowana metroidvania. Gracze, którzy mieli do czynienia ze wspomnianym gatunkiem, od razu poczują się jak w domu. Oferująca mniej więcej 20 godzin rozgrywki produkcja (tyle potrzeba na ukończenie głównej linii fabularnej, chcąc odkryć wszystko należy dorzucić pewnie drugie tyle) opiera się na przemierzaniu lokacji, eliminowaniu napotkanych przeciwników, a także unikaniu pułapek. Początkowe obszary są niesamowicie liniowe, dzięki czemu możemy na spokojnie opanować podstawowe założenia rozgrywki. Dopiero z czasem odblokowujemy dostęp do wielu różnych miejsc, ale czytelna mapka pozwala zorientować się w sytuacji.
Shadow Labyrinth
Nieodłącznym elementem rozgrywki w Shadow Labyrinth jest oczywiście backtracking. Sukcesywnie odblokowujemy tutaj zupełnie nowe zdolności (choć w moim odczuciu osiąganie postępów w tym zakresie jest nieco zbyt wolne), takie jak np. podwójny skok, dash w powietrzu czy też linkę z hakiem. Pozwalają one dostać się w pozornie niedostępne, zablokowane wcześniej miejsca. Pod tym względem mamy do czynienia z klasyką gatunku. Znacznie, może nie tyle ciekawiej, ale z pewnością inaczej, robi się w momencie, gdy przejmujemy kontrolę nad mrocznym alter ego PAC-MAN-a, czyli PUCK-iem.
To, co na papierze, nie miało prawa się udać, w Shadow Labyrinth działa wyśmienicie i sprawia ogromną frajdę. Chodzi o sekwencje, podczas których zamiast metroidvanii mamy klasyczną, arcade’ową rozgrywkę. PUCK ślizga się po kolejnych lokacjach, starając się zjeść kryształki znajdujące się po drodze, a także uniknąć rozmaitych pułapek. Skojarzenia z dwuwymiarowym PAC-MAN-em są jak najbardziej na miejscu, chociaż tutaj mamy do czynienia ze znacznie większą liczbą sekwencji platformowych. Co ciekawe, PUCK może poruszać się automatycznie (wtedy nawet początkowe etapy sprawiają ogromne trudności), ale istnieje opcja włączenia manualnego sterowania (mamy znacznie więcej czasu na reakcję). Uważam, że bez tego elementu Shadow Labyrinth byłby dużo słabszą grą.
Shadow Labyrinth
Satysfakcja wymieszana z frustracją
Shadow Labyrinth to jednak przede wszystkim walka, walka i jeszcze raz walka, chociaż - podobnie jak w Hollow Knight - zdarzają się tu bardziej spokojne momenty. Znacznie częściej jednak pozbywamy się adwersarzy, którzy zwykle pojawiają się na ekranie w rozsądnej liczbie, ale nie brakuje fragmentów, gdzie przeciwników jest po prostu za dużo. Zresztą, recenzowany tytuł z pewnością cierpi na skokowe poziomy trudności, co oczywiście nie jest jego zaletą - wprost przeciwnie.
System walki opiera się na kilku podstawowych ruchach: mamy do dyspozycji kombosy mieczem, uniki i atak powalający. Możemy ponadto skorzystać z bariery energetycznej, która przywołuje na myśl znak Quen z Wiedźmina, albo parowanie, dzięki któremu odbijamy ciosy wrogów. Trzeba jednak umiejętnie planować kolejne działania, by nie doprowadzić do wyczerpania paska ESP, a więc paska staminy - kiedy tak się stanie, nasz bohater będzie bezbronny przez dłuższą chwilę; to sytuacja, której z pewnością chcemy uniknąć.
Shadow Labyrinth
Jak nietrudno się domyślić, w Shadow Labyrinth konfrontujemy się nie tylko z szeregowymi przeciwnikami, ale i potężnymi bossami. O ile w pierwszym przypadku trudno grze cokolwiek zarzucić, o tyle w drugim sprawa ma się nieco inaczej. Już w pierwszych wrażeniach z rozgrywki pisałem o irytujących hitboxach z nadzieją, że ten element zostanie dopracowany wraz z premierą finalnej wersji. Tak się niestety nie stało, w efekcie czego bossowie mogą zadawać obrażenia na przykład w trakcie odskoku od naszego bohatera. Wykonanie przewrotu w kierunku znajdującego się nieopodal monstrualnego wroga także doprowadza do sytuacji, w której także tracimy nieco punktów zdrowia.
GramTV przedstawia:
To, o czym napisałem wcześniej, w połączeniu z kolejną wadą Shadow Labyrinth sprawia, że gra z czasem staje się coraz bardziej frustrująca. Niepotrzebnie bowiem zdecydowano się na podział punktów zapisu i punktów kontrolnych. Tylko w jednych z nich możemy rozwijać postać, inne służą z kolei jako - no właśnie - checkpointy. W obu przypadkach mam i tak jedno zastrzeżenie - owych miejsc, w których gra sejwuje nasze postępy, jest najzwyczajniej w świecie zbyt mało, co w momencie porażki (a podczas walki z bossem dzieje się to często nie z naszej winy) sprawia, że musimy pokonywać spory fragment, by dotrzeć do miejsca zgonu.
Shadow Labyrinth
Ciekawym urozmaiceniem starć z przeciwnikami jest system GAIA. Po napełnieniu specjalnego paska możemy zmienić się w potężnego mecha, który przez mniej więcej pół minuty jest niezniszczalną maszyną do zabijania. Shadow Labyrinth udowadnia więc po raz kolejny, że jest grą z ciekawym pomysłem na siebie, ale realizacja miejscami pozostawia wiele do życzenia. I nie - nie narzekam na system GAIA. Narzekam na to, o czym wspomniałem w poprzednich akapitach, a więc na hitboxy czy też system odpowiedzialny za zapisywanie stanu rozgrywki.
Shadow Labyrinth oferuje ciekawy sposób rozwoju postaci. Nie mamy tu klasycznego awansowania na kolejne poziomy doświadczenia. Za pokonywanie wrogów otrzymujemy specjalną walutę, którą możemy wydawać na odblokowywanie perków czy ulepszeń statystyk. W ten sposób zwiększymy pasek staminy, zadawane obrażenia czy liczbę punktów zdrowia. W grze próżno szukać rozbudowanego drzewka umiejętności, ale dodatkowych zdolności jest tu na tyle dużo, że bez problemu dostosujemy styl rozgrywki do własnych preferencji. Co ciekawe, wspomniane fundusze przeznaczamy na oczywiście bardzo przydatne talenty, ale nie brakuje też… takich trochę dziwnych - możemy wydawać kryształki na to, by gra pokazywała paski życia wrogów. Albo za ich pomocą pozyskać - bądź co bądź niekiedy cenne - informacje na temat świata gry czy znajdujących się w nim przeciwników.
Shadow Labyrinth
Shadow Labyrinth testowałem komputerze Actiny wyposażonym w procesor Intel Core i5-14600KF 3,50 GHz, 32 GB RAM i kartę graficzną AMD Radeon RX 7800 XT 16 GB VRAM z monitorem 4K i odświeżaniem na poziomie 144 Hz. Na takim sprzęcie produkcja generowała zwykle kilkaset FPS-ów na najwyższych ustawieniach jakości grafiki, więc nie trzeba było się w ogóle przejmować optymalizacją. Tym bardziej, że gra przez cały czas działała stabilnie, nie wysypała się do pulpitu ani razu.
Grafika, dźwięk i sprawy techniczne
Na pierwszy rzut oka Shadow Labyrinth wygląda jak niskobudżetowy tytuł od niewielkiego studia, a nie jak gra autorstwa Bandai Namco. Nie wszystkim grafika musi się podobać - mnie oprawa wizualna początkowo odrzucała, ale z czasem doceniłem jej styl. Dominują tu chłodne, metaliczne kolory, przeplatane od czasu do czasu zielonymi czy purpurowymi akcentami. Mimo wszystko całości brakuje nieco uroku charakterystycznego dla innych przedstawicieli gatunku, jak przywołany już Hollow Knight. O pięknie znanym z serii Ori nie ma natomiast mowy - Shadow Labyrinth pod tym względem gra w znacznie niższej lidze.
Shadow Labyrinth
Znacznie lepiej wypada natomiast udźwiękowienie. Shadow Labyrinth oferuje utrzymany w elektronicznym, nieco ambientowym stylu soundtrack, a tempo utworów dostosowuje się do tego, co aktualnie dzieje się na ekranie. I znów wracamy do tego, że gra została stworzona przez tak wielką firmę jak Bandai Namco. Dlaczego więc nie mamy tutaj pełnego voice-actingu? Postacie komunikują się głównie za pomocą krótkich efektów dźwiękowych i tekstu, co w przypadku PUCK-a sprawdza się zaskakująco dobrze, ale inne postacie mogłyby wypowiadać się pełnymi zdaniami.
Podsumowanie
Shadow Labyrinth to - mimo wszystko - stosunkowo udana reinterpretacja klasyka, która zaskakuje pomysłowością, ale potyka się w zbyt wielu istotnych miejscach, bym mógł z czystym sercem polecić ją każdemu. Dla fanów metroidvanii i PAC-MAN-a będzie to ciekawostka, którą warto sprawdzić, ale jeśli szukacie dopracowanej gry tego typu na poziomie Hollow Knighta, lepiej poczekajcie na Silksonga.
Shadow Labyrinth
6,0
Shadow Labyrinth to interesująca i pomysłowa metroidvania z unikatowym podejściem do legendarnego PAC-MAN-a. Szkoda, że momentami frustruje przez niedopracowane mechaniki.
Plusy
PAC-MAN w zupełnie nowym gatunku i klimacie
ciekawe połączenie metroidvanii z klasycznymi sekwencjami arcade
rozbudowany system rozwoju postaci
różnorodne obszary - klimatyczny świat
czytelna mapa, dzięki której dość łatwo odnajdziemy się w labiryncie lokacji
bardzo dobra optymalizacja
Minusy
poszczególne zdolności moglibyśmy odblokowywać nieco szybciej
frustrujące, nierówne skoki trudności
czasem zbyt wiele przeciwników na ekranie
problematyczne hitboxy, zwłaszcza w starciach z bossami (obrażenia mimo uniku czy przewrotu)
zbyt mała liczba punktów zapisu i checkpointów, co powoduje konieczność powtarzania długich fragmentów po śmierci
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!