Remake 2 w 1 – recenzja Another Code: Recollection

Jakub Zagalski
2024/01/18 17:00
2
1

Nintendo znowu dostarcza odświeżone wersje swoich szlagierów sprzed lat. Choć dylogia Another Code była raczej niszowym przebojem, to wielu graczy nadal wspomina ją z rozrzewnieniem. Czy na Switchu te gry mają jednak rację bytu?

Remake 2 w 1 – recenzja Another Code: Recollection

Another Code: Recollection to zestaw dwóch odświeżonych gier, które ukazały się w 2005 roku na Nintendo DS (Another Code: Two Memories) i cztery lata później na Wii (Another Code: R – A Journey into Lost Memories). Co ciekawe, sequel został wydany 15 lat temu wyłącznie w Japonii i Europie, więc dla graczy z USA Another Code: Recollection jest pierwszą oficjalną okazją do zagrania w “erkę”.

W Another Code: Two Memories wcielamy się w Ashley Mizuki Robins, która dwa dni przed czternastymi urodzinami otrzymuje zagadkową paczkę. W środku znajduje list od ojca i urządzenie łudząco przypominające Nintendo Switch (w oryginalnej wersji – klasycznego srebrnego DS-a). Tata wyjechał za granicę i przysłał córce prezent – nic niezwykłego, prawda? Mogłoby tak być, gdyby nie fakt, że Ashley przez 11 lat żyła jak sierota wychowywana przez ciotkę. A teraz dostała zaproszenie na tajemniczą wyspę Blood Edward od “nieżyjącego” ojca.

W głowie nastolatki musiało się nieźle kotłować po takiej niespodziance. Na dodatek dziewczyna od jakiegoś czasu co noc śniła ten sam makabryczny sen. Co to ma wspólnego z nieobecnym ojcem? Dlaczego przez 11 lat nie dawał znaku życia w porozumieniu z ciotką? I jakie tajemnice kryje wyspa Blood Edward?

Tego wszystkiego dowiemy się, grając w Another Code: Two Memories. Niegdyś klasyczną, a dziś mocno przeprojektowaną i unowocześnioną przygodówkę point-and-click, której równie blisko do gatunku visual novel.

W oryginale większość zagadek trąciło myszką już w 2005 roku, a te naprawdę innowacyjne i zapadające w pamięć można było policzyć na palcach jednej ręki. Co znamienne, Another Code: Two Memories było jedną z pierwszych gier na nowego wówczas handhelda Nintendo, który zachwycał takimi rozwiązaniami technologicznymi jak dwa ekrany, z czego jeden dotykowy. Japończycy z nieistniejącego już studia Cing zrobili kawał dobrej roboty, wykorzystując wyjątkowe funkcje konsolki w swojej przygodówce. Na wstępie trzeba było np. odcisnąć palec na czytniku linii papilarnych, by zalogować się do DAS (to ten niby-DS, który Ashley dostała od ojca). W trakcie eksploracji poruszaliśmy się na dolnym ekranie, a na górnym pojawiały się statyczne obrazki z danej lokacji, które mogły kryć zagadki i elementy układanek. Niestety po przeskoczeniu na jeden ekran Switcha wszystkie te innowacje a.d. 2005 odeszły w zapomnienie.

Ma to swoje dobre strony – rozpikselowany widok z lotu ptaka przy eksploracji zastąpiło chodzenie po trójwymiarowych lokacja z kamerą TPP. Another Code: Recollection wprowadziło porządne filmiki na silniku gry z pełnym udźwiękowieniem (japoński i amerykański dubbing). Ale dobrze pamiętam, jakie Another Code: Two Memories zrobiło na mnie wrażenie kilkanaście lat temu, gdy odpaliłem to na DS-ie. Ta gra była po prostu stworzona dla dwuekranowej konsolki z funkcją stukania w jeden z nich. Na Switchu jest to zupełnie inne doświadczenie, choć fabularnie mamy oczywiście do czynienia z powtórką z rozrywki.

GramTV przedstawia:

Czy Another Code: Two Memories broni się po latach w nowej odsłonie? Trudno jednoznacznie powiedzieć. Jako osoba pamiętająca oryginał, z przyjemnością wskoczyłem na pokład łodzi zmierzającej do Blood Edward. Większość zagadek zestarzała się bardzo słabo (są proste i bez polotu), ale nastrój, otoczenie i wciągająca fabuła utrzymały mnie przy konsoli na 5-6 godzin. Bo tylko tyle potrzeba na poznanie tajemnic Dwóch Wspomnień. Czy osoba nieznająca oryginału będzie miała podobne odczucia? Niewykluczone, ale pod warunkiem, że lubi staroszkolne przygodówki i visual novel, gdzie często więcej jest gadania niż faktycznego grania.

Wspomnień czar

W Another Code: R – A Journey into Lost Memories, po przeskoczeniu z Nintendo DS na Wii, zagadki “dotykowe” zastąpiły takie, które wykorzystywały żyroskopy w Wiilotach. Zmienił się też widok w trakcie eksploracji, ale w 2009 roku nadal nie było to swobodne poruszanie się po trójwymiarowym otoczeniu. Sama gra była ze trzy razy dłuższa od Two Memories i nieco bardziej “dojrzała” pod względem poruszanych tematów.

W kontynuacji Ashley ma 16 lat i wybiera się na rodzinny kamping nad jezioro Juliet. W trakcie nowej przygody posługuje się urządzeniem zwanym TAS, które w oryginale miało imitować Wiilota. Ashley znowu musi zgłębiać tajemnice swoich rodziców, przy czym tym razem główny nacisk położony jest na zamordowaną przed laty matkę.

Another Code: R – A Journey into Lost Memories 15 lat temu było reklamowane jako hybryda przygodówki point-and-click, puzzle game i visual novel. Japończycy sprawnie rozwinęli pomysły z “jedynki”, tworząc spokojną, nastrojową, zagadkową opowieść, w której znowu było więcej czytania niż grania. Stworzony od podstaw remake przynosi wszystko to, co niezbędne, czyli nową oprawę graficzną, zmodernizowaną rozgrywkę, oprawę dźwiękową, filmiki zamiast statycznych dialogów itd. Plusem jest też opcjonalny system podpowiedzi i nawigacji, który może się przydać w pewnych sytuacjach. Choć akurat zagadki w obydwu częściach Another Code do wybitnie trudnych nie należą.

Koniec końców Another Code: Recollection można ocenić na dwa sposoby. Gracze pamiętający oryginały z DS/Wii będą mile zaskoczeni poziomem technologicznych zmian, a jednocześnie rozczarowani pozbyciem się “magii dwóch ekranów”. Remake Two Memories jest zrobiony jako standardowa przygodówka, a nie skrojona pod możliwości rewolucyjnego niegdyś handhelda. Granie w sequel na Switchu jest dużo bardziej zbliżone do doświadczenia, które pamiętam z Wii, a przy tym jest o wiele ładniej i przyjemniej.

A jak tę samą kolekcję oceni ktoś, kto nie znał wcześniej przygód Ashley? Wprowadzone zmiany (kamera TPP, eksploracja, filmiki, dubbing, podpowiedzi) na pewno uczyniły te gry bardziej przyjazne współczesnym graczom. Formalnie nie ma tu większych zmian i trzeba po prostu lubić “przegadane” przygodówki z powolną narracją, która krok po kroku przybliża nas do rozwiązania zagadki. A po drodze - choć nie brakuje ciekawych zaskoczeń - nie należy się spodziewać fajerwerków. Another Code: Recollection na pewno nie jest zestawem, który poleciłbym w ciemno każdemu. Graczy kierowanych nostalgią nie muszę przekonywać do zakupu, a zaintrygowanym nowicjuszom polecam sprawdzić wersję demo z eShopu. Ja mam bardzo duży sentyment do Ashley i niewykluczone, że wy również po tych przygodach staniecie się jej zwolennikami.

7,9
Bardzo dobry remake gier dla koneserów gatunku
Plusy
  • Zmiany graficzne
  • Pełne udźwiękowienie
  • Nowa kamera, filmiki, podpowiedzi
  • Dwie solidne gry w cenie jednej
Minusy
  • Brak funkcji dotykowych
  • Zagadki "ruchowe" bywają frustrujące
Komentarze
2
xguzikx
Redaktor
Autor
14/02/2024 08:40
twilitekid napisał:

​​W jedynkę grałem na NDS i bardzo mi się swego czasu podobała. W kontynuację na Wii już nie miałem okazji. Ale teraz mnie kusi, by spróbować. I tu pojawia się pytanie, czy celować w wersję Wii czy w remake. Od razu mówię, że retro mi nie straszne. Zachęca mnie oryginał ze względu na dopasowanie do hardwaru (patenty z wersji NDS pamiętam do dziś), ale z drugiej strony wygoda Switcha ma swoje zalety. Drogie Bravo, co mam uczynić?​​

akurat granie "dwójkę" na Switchu nie odbiega bardzo mocno od tego na Wii. To "jedynka" z DS-a została przeprojektowana i pozbawiona dotykowych funkcji. Co jest dla mnie nie do końca zrozumiałe, skoro w ekran Switcha też można stukać

twilitekid
Gramowicz
25/01/2024 09:10

​​W jedynkę grałem na NDS i bardzo mi się swego czasu podobała. W kontynuację na Wii już nie miałem okazji. Ale teraz mnie kusi, by spróbować. I tu pojawia się pytanie, czy celować w wersję Wii czy w remake. Od razu mówię, że retro mi nie straszne. Zachęca mnie oryginał ze względu na dopasowanie do hardwaru (patenty z wersji NDS pamiętam do dziś), ale z drugiej strony wygoda Switcha ma swoje zalety. Drogie Bravo, co mam uczynić?​​