Recenzja The Gunk – gra w odkurzacz

Mateusz Mucharzewski
2021/12/24 19:00
1
0

Wciąganie glutów może nie brzmi najlepiej, ale w określonych warunkach może mieć odrobinę sensu.

Recenzja The Gunk – gra w odkurzacz

Znacie tę sytuację, w której ciekawa, mniejsza gra wychodzi w gorącym okresie i przechodzi przez to bez echa? The Gunk jest w odwrotnej sytuacji. Grudniowa premiera to najlepszy możliwy termin dla takiej produkcji. Za nami już wszystkie kluczowe debiuty roku. Robi się spokojniej i nic nie przyciąga dużej uwagi. W takich okolicznościach na rynek trafia nowy tytuł twórców SteamWorld Dig. Lepszej okazji deweloper nie mógł sobie wymarzyć. Kiedy na rynku niewiele się dzieje, łatwiej zwrócić uwagę na mniejsze tytuły. Wtedy nawet gra o wciąganiu glutów odkurzaczem może być atrakcyjna.

Przygodę z The Gunk zaczynamy od lądowania na nowej planecie. My sterujemy główną bohaterką, która zamiast jednej z rąk ma maszynę działającą na zasadzie odkurzacza. Jest z nami jej koleżanka, kapitan statku. Dziewczyny ewidentnie eksplorują obce planety w poszukiwaniu cennych surowców, które można później sprzedaż. Widzimy to chociażby na samym początku kiedy odkrywamy jeden z minerałów. Pani kapitan odpowiada na pytanie o jego wartość stwierdzeniem, że potrzeba tego bardzo dużo, aby cokolwiek zarobić. Szukamy więc dalej z nadzieją, że trafimy na coś interesującego. Szybko na naszej drodze pojawia się właśnie taka rzecz. Może nie uda się tego sprzedać, ale należy się zainteresować.

Tym czymś jest tytułowy szlam. Czarna maź, która gromadzi się w różnych miejscach planety. Próbując ją zebrać okazuje się, że nie tylko szpeci widoki, ale i wysysa z planety życie. Po oczyszczeniu kawałka przestrzeni widzimy jak okolica odżywa – powraca lokalna flora, a teren nabiera kolorów. Mamy więc do czynienia z klasycznym motywem znanym z wielu innych gier. Ostatnio widzieliśmy go chociażby w Kena: Bridge of Spirits. To porównanie nie jest przypadkowe i jeszcze pojawi się w tej recenzji. Wracając do The Gunk, w skrócie można napisać że to typowy platformer, w którym naszym głównym celem jest oczyszczanie kolejnych obszarów i finalnie uwolnienie całej planety ze źródła szlamu. „Odkurzanie” stanowi więc trzon całej rozgrywki i zajmie większość czasu jaki trzeba poświęcić na przejście fabuły. Nie trwa to jednak długo. Około 4 godziny wystarczą, aby dość do napisów końcowych. Mało, dużo? Myślę, że w sam raz.

Nasza gra to jednak nie tylko symulator odkurzania. Część rozgrywki stanowią elementy platformowe. Jest tego sporo, ale jednocześnie nie ma w tym nic niezwykłego. Paleta możliwości bohaterki jest bardzo wąska, a więc nie liczcie na nic więcej oprócz prostego skakania. Absolutne minimum przyzwoitości w tym gatunku. Sytuację próbują ratować zagadki logiczne, ale zazwyczaj nie są one zbyt rozbudowane. Raptem kilka razy w ciągu gry musimy chwilę pogłówkować i to na dosyć niskim poziomie trudności. Zawsze opiera się to na konieczności „uzdrawiania” obszaru w odpowiedniej kolejności – oczyszczenie jednego miejsca spowoduje, że pojawią się na przykład liście, po których można wskoczyć w inne miejsce i tam dalej odkurzać szlam. Nie jest to szczyt możliwości współczesnego level designu.

GramTV przedstawia:

Jest może jakaś walka? Jest! Albo w zasadzie atrapa, równie mało rozbudowana jak elementy platformowe i łamigłówki. Przede wszystkim bohaterka nie posiada żadnych ataków. Jedyne co potrafi to „zasysać” swoim ramieniem-odkurzaczem. To też powoduje, że w całej grze mamy tylko trzy rodzaje wrogów. Jeden to małe stworki, które wsysamy i odrzucamy, drugi to „kwiat-wieżyczka”, któremu możemy oderwać głowę oraz wielki, nacierający na nas potwór, któremu musimy wyssać coś znajdującego się na plecach. Wybór mały, nic więc dziwnego że walka szybko staje się nudna i schematyczna. Momentami wręcz przeszkadza. Ten element akurat najmocniej traci na niskim poziomie rozbudowania.

Pewne wnioski już powoli mogę Wam się klarować w głowie. Jak wspomniałem wcześniej, 4 godziny to wystarczająco na taką grę. Wszystko dlatego, że The Gunk nie oferuje dużo treści. Nie ma tutaj rozbudowanych mechanik czy czegokolwiek, co pozwoliłoby spędzić w tym świecie więcej czasu. Nawet samo czyszczenie planszy ze szlamu wzbudza u mnie mieszane uczucia. Widok wciąganej mazi jest w porządku. Działa tutaj fakt, że na żywo obserwujemy postępy, co zachęca do dalszych prac. Gorzej z efektem odbudowy planszy. Tutaj wracamy do Kena: Bridge of Spirits, które posiada podobną mechanikę. Gra Ember Lab jest jednak piękna i efekty wizualne robią wrażenie. The Gunk to mocny przeciętniak. Tym samym grafika nie jest w stanie dać satysfakcji z odbudowy planety. W obecnych czasach, jeśli deweloper decyduje się na takie mechaniki, koniecznie musi dowieść piękną oprawę, która jest wisienką na torcie takich rozwiązań. Tego mi w The Gunk strasznie brakowało.

Z tej recenzji bije sporo pesymizmu. Niby The Gunk nic nie robi źle, ale jednak poziom rozbudowania i skomplikowani tej gry pozostawia wiele do życzenia. Dzisiaj oczekiwania się jednak nieco większe. Tutaj po prostu brakuje sensownych mechanik. Podkreślam sensownych, bo twórcy zaimplementowali chociażby możliwość odblokowywania nowych umiejętności dzięki zdobytym surowcom, ale i tak niewiele to zmienia w rozgrywce. Ona jest zbyt płytka, aby takie dodatki robiły różnicę.

The Gunk ma jednak tajną broń – ta prosta i mało rozbudowana rozgrywka… wciąga. Nie ma w tej grze wielkiego wyzwania, tempa czy napięcia, przez co idealnie sprawdza się na spokojny wieczór przed telewizorem czy monitorem. Jeśli szukacie czegoś relaksującego, a nie pompującego adrenalinę, The Gunk będzie dobrym wyborem. Dobrze więc, że gra jest obecna w Game Passie, dzięki czemu subskrybenci nie muszę dodatkowo wykładać pieniędzy. Pozostałym raczej nie polecam płacić pełnej ceny za 4 godziny relaksującej, ale ogólnie mało rozbudowanej rozgrywki. Usługi abonamentowa to jednak idealnie miejsce dla takich produkcji. Jeśli więc korzystacie z Game Passa, warto poświęcić dwa wieczory na The Gunk.

7,0
Niby prosta gra, ale jednak relaksuje
Plusy
  • Relaksująca i wciągająca rozgrywka
  • Kończy się zanim zdąży się znudzić
  • Wciąganie szlamu dobrze działa
  • Idealnie pasuje do Game Passa
Minusy
  • Brak bardziej rozbudowanych mechanik
  • Grafika w takiej grze powinna być lepsza
  • Nie jest warta premierowej ceny
Komentarze
1
Levario
Gramowicz
25/12/2021 11:02

Później gdy odblokujemy możliwość strzelania i udoskonalimy tę umiejętność to można do stworów strzelać jak z pistoletu plazmowego :)