Recenzja serialu Urodzony w Ameryce od Disney+. Chińskie mity

Radosław Krajewski
2023/06/02 16:00
0
0

Zwariowana przygoda z elementami chińskich legend, czy zwykła historia o dorastaniu? Oceniamy najnowszy serial Disneya.

Legenda Małpiego Króla

Oprócz sięgania po stare i znane marki, których jednak większość widzów nie chciało oglądać, Disney pracuje również nad szeregiem zupełnie nowych marek, które mają jeszcze mocniej rozszerzać inkluzywną ofertę platformy. Twórcy Urodzonego w Ameryce, jak i sama firma, mogły skorzystać marketingowo na nagrodzonym wieloma Oscarami Wszystko wszędzie naraz, wpisując się w ostatnimi czasy mocny trend przebijania się azjatyckich produkcji. Pierwsze zwiastuny zapowiadały serial, który mógłby być swego rodzaju spin-offem filmu Danielsów, ale bardziej skupiający się na chińskiej mitologii. Wszystko to wyglądało naprawdę dobrze, dlatego po ośmiu odcinkach pierwszego sezonu wciąż nie mogę uwierzyć, jak bardzo Urodzony w Ameryce mija się z tym, co mieliśmy otrzymać.

Legenda Małpiego Króla, Recenzja serialu Urodzony w Ameryce od Disney+. Chińskie mity

Jin Wang (Ben Wang) to zwykły nastolatek, który marzy o zyskaniu trochę popularności w szkole, chcąc dostać się do drużyny piłkarskiej i raz na zawsze zerwać ze swoją animo-mangową przeszłoscią. Na przeszkodzie stoi mu Wei-Chen (Jimmy Liu), nowy uczeń z wymiany, który zdaje się być wyjęty z zupełnie innego świata. Wei-Chen jest w rzeczywistości synem Małpiego Króla (Daniel Wu), który chce zdobyć Czwarty Zwój, aby powstrzymać wojnę, która ma rozpocząć się w Niebiosach. Jin jednak musi poradzić sobie nie tylko z nową sytuacją, ale również licealnym życiem, czy rasistowskimi memami po jednej z jego wpadek. Nad wszystkim czuwa Guanyin (Michelle Yeoh), wspierana przez inne bóstwa. Jednak pragnący zdobyć Czwarty Zwój Byczy Demon (Leonard Wu) nie cofnie się przed niczym, aby powstrzymać nastolatków.

GramTV przedstawia:

Urodzony w Ameryce korzysta z chińskich mitów, ale nie stanowią one głównego dania, jakie serwuje nam serial. A to wielka szkoda, gdyż jest to jedna z ciekawszych, ale niestety kiepsko zrealizowanych warstw tej produkcji. Historia Małpiego Króla była wielokrotnie przedstawiana w najróżniejszych formach, żeby tylko wspomnieć o Dragon Ballu czy Wukongu z League of Legends, a tym razem możemy poznać nieco inną opowieść o legendarnym wojowniku. Tyle że poza świetnym czwartym odcinkiem, stylizowanym na stare filmy fantasy z lat 80., ciężko nie być rozczarowanym, jak rzadko twórcy wykorzystują potencjał tych legend.

Zamiast poznawać nowe krainy wraz z Jinem i Wei-Chenem, większość czasu spędzamy w szkole, gdzie nawet większość mało spektakularnych walk, korzystających ze stylistyki wushu, właśnie tam się rozgrywa. Nie wiem czy to kwestia niskiego budżetu, czy też braku pomysłowości, oraz wyobraźni twórców, ale wyraźnie mamy do czynienia z książkowym przykładem zmarnowanego potencjału. Aż prosiło się o lepsze zaprezentowanie bóstw, a w szczególności ich lepszą charakteryzację, która razi sztucznością. Nawet szumnie zapowiadana obsada znana z Wszystko wszędzie naraz po prostu snuje się przed ekranem, nie mają za wiele do roboty.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!