Recenzja serialu Ms. Marvel. Mam tę moc

Radosław Krajewski
2022/07/13 17:00
0
0

Kolejny serial Marvela już za nami. Oceniamy, czy było to udane wprowadzenie uwielbianej przez fanów bohaterki.

Marvelka

Seriale Marvela szybko zaczęły się wypalać. Gdy filmowe przygody superbohaterów wciąż trzymają poziom, tak po świetnym WandaVision każda kolejna produkcja przeznaczona na Disney+ była coraz słabsza. Moon Knight pomimo doskonałego początku, najmocniej uwydatnił wady wszystkich dotychczasowych seriali z MCU, na czele z kiepskim i często absurdalnym zakończeniem. Na ratunek serialowej gałęzi uniwersum przybyła Ms. Marvel, która pokazała, jak powinno tworzyć się superbohaterskie produkcje. Nie obyło się bez wyraźnych wad, ale to ścisła czołówka seriali Marvela.

Marvelka, Recenzja serialu Ms. Marvel. Mam tę moc

Kamala Khan (Iman Vellani) jest zwykłą nastolatką, która wraz z przyjaciółmi, Bruno (Matt Lintz) i Nakią (Yasmeen Fletcher), próbują spokojnie przeżyć trudy szkoły średniej. Gdy Kamala odnajduje dziwną bransoletę w starych rzeczach ciotki, jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Podczas superbohaterskiego konwentu, dziewczyna biorąca udział w konkursie na najlepszy kostium Kapitan Marvel, nieoczekiwanie odkrywa moce ukryte w starożytnym przedmiocie. Niedługo później kontaktują się z nią podejrzani ludzie, którzy pochodzą z innego świata. Kamala musi wybrać, czy pomoże im powrócić do domu, czy też skaże swój świat na zagładę.

Początek Ms. Marvel przypomina zwykłą teen dramę, podobną do Jeszcze nigdy… od Netflixa. Kamala jest outsiderką, ale zamierza to zmienić. Podkochuje się w Kamranie, który nagle pojawił się w jej życiu, ale nadal nie zamierza rezygnować z obsesji na punkcie Avengersów, a w szczególności Kapitan Marvel. Również surowi i zasadniczy rodzice nie zamierzają ułatwiać jej życia przed osiągnięciem dorosłości. Motywy doskonale znane, bez względu na kulturowe odniesienia, których jest pełno w serialu (ale o tym za chwilę). Prawdziwa jazda zaczyna się po odkryciu mocy nastoletniej bohaterki, która zamierza pójść w ślady swoich idoli i również pomagać uczynić świat lepszy. Może nie na kosmiczną czy międzywymiarową skalę, ale na początek lokalną, choć nawet to ją początkowo przerasta.

GramTV przedstawia:

Twórcy skutecznie uciekają od schematycznej i tendencyjnej historii z gatunku origin story. Siłą rzeczy pewne elementy musiały się znaleźć, jak uczenie się nowych mocy, czy poznanie prawdy o swojej przeszłości, ale Ms. Marvel nie popada w banały. Historia jest zwarta i ciekawa, a kolejne warstwy tajemnic są odkrywane wraz z każdym kolejnym odcinkiem. Śledzi się to z ogromną ciekawością, choć w gruncie rzeczy sama opowieść wcale nie jest zbytnio oryginalna. Mimo to twórcy wyróżniają swoją produkcję na tle pozostałych superbohateskich produkcji kulturowym kontekstem, którego tak bardzo brakowało w Moon Knight.

Ms. Marvel jest pierwszą bohaterką Marvela z Bliskiego Wschodu i studio nie zamierzało tego pomijać. Do współpracy zaprosili twórców rozumiejących kulturę islamu z Bliskiego Wschodu i Azji Zachodniej, co poskutkowało położeniem narracyjnego nacisku na ukazanie codzienności Kamali, zarówno jej społecznej roli, jak i kwestii wiary, czy ograniczeń związanych z religią. Nikt tu nie próbuje niczego wybielić, za to pokazują jasne i ciemne strony islamu. Nie brakuje również historycznego kontekstu między Indiami i Pakistanem, który stanowi ważny trzon całej opowieści (cudowny piąty odcinek). I to w momencie, gdy konflikt między oboma państwami znów narasta.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!