Recenzja serialu Dziedzictwo Jowisza. Komiksowy bigos

Radosław Krajewski
2021/05/07 09:01
0
0

Netflix kontynuuje swoją wiosenną ofensywę, tym razem proponując najnowszą adaptację komiksów. Oceniamy Dziedzictwo Jowisza.

Jak być superbohaterem i nie odtrącić od siebie dzieci

Netflix się nie zatrzymuje i po wielkim sukcesie Cienia i kości, przyszedł czas na kolejną dużą premierę tej wiosny. Tym razem platforma dostarczyła kolejną superbohaterską produkcję, którą chce podbić rynek. Może się wydawać, że obecnie na rynku mamy przesyt tego typu serialami, tym bardziej że od niedawna swoje cegiełki dokłada Marvel. Ale w odróżnieniu od produkcji studia Kevina Feige’a, inni twórcy już dawno zrozumieli, że muszą postawić na zupełnie inne, poważniejsze i mroczniejsze produkcje, od ekranizacji komiksów Marvela. Dlatego też Dziedzictwo Jowisza to kolejna próba ożywienia superbohaterskiego świata dla nieco starszych widzów. Ale czy pomimo silnej konkurencji serial Netflixa ma szansę zaistnieć w świadomości widzów?

Jak być superbohaterem i nie odtrącić od siebie dzieci, Recenzja serialu Dziedzictwo Jowisza. Komiksowy bigosNa to pytanie ciężko jest odpowiedzieć, bo Dziedzictwo Jowisza plasuje się gdzieś pośrodku skali, gdzie na jednym końcu mamy seriale The CW, jak Arrow i Flash, a na drugim produkcje wyłącznie dla dorosłych z The Boys i Watchmenami na czele. Twórcy wyraźnie nie chcieli przesadzać z brutalnością i wulgarnym wydźwiękiem swojego dzieła, ale całkowicie zrezygnowanie z poważnego tonu ograniczyłoby potencjalną widownię. Przez to ciężko nie rozpoznać superbohaterskich tropów, które są obecne w niemal każdej tego typu produkcji. Dziedzictwo Jowisza jednak łapie zbyt wiele srok za ogon, na czym traci historia pozbawiona głównego motywu, bohaterowie oraz same wydarzenia. Mimo to serial ma na tyle dużo atutów, że ciężko oderwać wzrok od ekranu.

Pierwszy odcinek wskazuje, że najważniejszym motywem będzie opowieść o młodym pokoleniu superbohaterów, które nie może dostosować się do wygórowanych wymagań ich rodziców, działających w branży od niemal stu lat. Początkowy epizod ma wszystko, aby zaciekawić widza, począwszy od dobrze zarysowanego konfliktu, interesujących bohaterów, po wprowadzenie potężnego złoczyńcy i widowiskową akcję. Szkoda, że kolejne odcinki nie dotrzymują tempa i rozcieńczają historię na wiele pobocznych wątków, z których nie rysuje się spójna fabuła. Gdy po pierwszym odcinki wydawałoby się, że to Brandon (Andrew Horton), syn Utopiana (Josh Duhamel) i Lady Liberty (Leslie Bibb), będzie naszym przewodnikiem po tym świecie, stery szybko zaczyna przejmować zbuntowana córka Chloe (Elena Kampouris), która porzuciła pelerynę i stara się żyć po swojemu.

GramTV przedstawia:

Poza Utopianem i jego starszym bratem Brainwavem (Ben Daniels) to właśnie Chloe najczęściej pojawia się na ekranie. Jej wątek jest o tyle rozczarowujący, że niewiele wnosi do głównej problematyki serialu, jakim jest tytułowe dziedzictwo. Ostatnio w bardzo dobry sposób przedstawił to serial animowany Niezwyciężony od Amazonu, w którym młody superbohater musiał zmierzyć się z legendą własnego ojca i działać na własny rachunek. Dlatego też dziwną decyzją twórców było zrezygnowanie z Brandona jako głównego bohatera, który zmaga się z wieloma wątpliwościami z kodeksem, który stał się podstawą do działalności nadprzyrodzonych ludzi. Jego działania doprowadzają do tragedii, które napędzają jego konflikt z surowym ojcem. To świetny materiał na główny wątek, który przez większość sezonu w ogóle nie wybrzmiewa.

Ciężko też ukryć rozczarowanie, gdy mowa o postaciach drugoplanowych. W kolejnych odcinkach wprowadzani są nowi bohaterowie, ale sami twórcy doskonale wiedzieli, że nie są oni na tyle ciekawi, aby tracić na nich czas. Nie poznajemy również zbyt wielu innych superbohaterów oraz złoczyńców, czy też postaci niezwiązanych w żaden sposób z mocami. Świat wykreowany w serialu wydaje się statyczny i jałowy, jakby w centrum wszechświata stali superbohaterowie i ich problemy. Pozbawieni więc jesteśmy szerszego kontekstu, którego nie brakuje w innych tego typu produkcjach.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!