Recenzja serialu Brooklyn Nine-Nine. W nieco kiepskim stylu, ale żegnamy legendę

Kamil Ostrowski
2021/10/04 16:45
1
0

Nic co dobre, nie może wiecznie trwać. Na szczęście w tym przypadku trwało bardzo długo i będziemy mieli do czego wracać.

Recenzja serialu Brooklyn Nine-Nine. W nieco kiepskim stylu, ale żegnamy legendę

Cóż to dzisiaj mamy na tapecie? E, takie tam, to tylko jeden z najlepszych seriali policyjnych, a zarazem jeden z najlepszych seriali komediowych. Oczywiście mowa o Brooklyn Nine-Nine, które z jakiegoś powodu w Polsce nie jest szczególnie znane. Większość sezonów jest dostępna jednak na Netfliksie, a niedawno zakończono emisję finałowego sezonu w amerykańskiej telewizji NBC, wobec czego jest idealna okazja ku temu, aby przybliżyć go Wam i przy okazji ocenić całość. Niewiele jest osób, które kiedy już sprawdziły ten serial, pozostały niewzruszone jego urokiem. A jeszcze mniej z nich posiada jakiekolwiek poczucie humoru, co zostało potwierdzone badaniami przeprowadzonymi przez wyżej podpisanego na absolutnie niereprezentatywnej grupie mojej bańki towarzyskiej.

Brooklyn Nine-Nine pod pewnymi względami to serial kryminalny jakich wiele – każdy odcinek to nowa sprawa do rozwiązania, nowa przygoda czy nowy wątek. Tak jest przez zdecydowaną większość czasu, chociaż zdarzają się epizody dwuczęściowe, kiedy do przerobienia jest wyjątkowo duży temat. Serial jednak rozwija się „w tle”, dzięki czemu nie mamy wrażenia stagnacji. Relacje pomiędzy postaciami ewoluują, dowiadujemy się o nich więcej, a oni sami również z czasem ukazują swoje nieznane widzom oblicza. Moim zdaniem w przypadku Brooklyn Nine-Nine osiągnięto idealny balans pomiędzy formułą „sprawy tygodnia”, a klasycznym rozwojem opowieści, przy założeniu, że zależy nam na stworzeniu serialu komediowego tego właśnie typu. A w przypadku tego serialu raczej nie ma wątpliwości co do efektu jaki chcieli osiągnąć producenci.

Tytułowy Brooklyn Nine-Nine to nowojorski posterunek policji, na którym pracuje grupka bohaterów, głównie detektywów spędzających większość służby w cywilnych ubraniach. Głównym bohaterem jest Jake Peralta, ale ważnymi postaciami są także jego przyjaciele i znajomi: Charles Boyle, Rosa Diaz, Amy Santiago, a także kapitan Raymond Holt, sierżant Terry Jeffords i sekretarka Gina Linetti. Nieco bardziej drugoplanowi, ale wciąż istotni (szczególnie ze względu na walory humorystyczne), są starzy i grubi weterani posterunku Hitchcock i Scully. Od czasu do czasu pojawiają się również genialne postaci drugoplanowe, które nadają każdemu sezonowi niesamowitego kolorytu, jak zwariowany przez wieloletnią pracę pod przykrywką Pimento, stanowiący nemezis głównego bohatera Pontiakowy Bandyta czy demoniczna była żona Charlesa Boyle’a.

GramTV przedstawia:

Wszystkie z powyżej wymienionych postaci to absolutne arcydzieła scenopisarstwa. Ciężko jest wręcz opisać, jak doskonała chemia jest pomiędzy Peraltą czy Boylem albo między Hitchcockiem i Scullym. Każda z relacji jest inna, ale każda z nich wspaniale bawi. Mamy tutaj zaserwowaną całą paletę toposów, które następnie są rozmontowywane i łamane. Kapitan jednostki jest gejem, jednak daleko mu od forsowanego zazwyczaj wizerunku „kolorowego ptaka”, zamiast tego jest niemalże robotycznym, elegancko ubranym i nieco zmanierowanym służbistą, który z czasem dopiero zaczyna pokazywać swoje bardziej ludzkie oblicze. Amy Santiago jest przesadnie rozemocjonowana, co kontrastuje z partnerującą jej Rosą Diaz, która zawsze występuje w czarnej skórzanej kurtce i z jakiegoś powodu ma przy sobie nóż, albo inny groźny przedmiot.

Ze świetnie napisanymi postaciami współgra doskonały humor, który po prostu bombarduje widza w każdym odcinku. Natężenie żartów, humoru sytuacyjnego, konceptualnego, jest ogromne. Ledwie przestawałem się śmiać z jednego gagu, a twórcy już serwowali mi kolejny. Dzięki temu serial można oglądać kilka razy, zawsze znajdując coś nowego. Zdarzają się gorsze odcinki, w szczególności w ostatnim sezonie, aczkolwiek większość z ośmiu przedstawionych sezonów, jest zaskakująco równie dobra. Pewne frazy stały się kultowe wśród miłośników serialu, czego ja i moja narzeczona jesteśmy dowodami, bo używamy ich po prostu na co dzień (jak chociażby wypowiadanego przez głównego bohatera „noice”, czyli zniekształconego „nice”, co znaczy po angielsku tyle co „nieźle”).

Serial miał tego pecha, że twórcy wzięli się za tworzenie ostatniego sezonu tuż przed zabójstwem George’a Floyda i protestami ruchów Black Lives Matter. Scenarzyści wyczuli pismo nosem, więc postanowili podrzeć już gotowe materiały i wyrzucić je do kosza, aby finałowy sezon skrócić i wepchnąć do niego możliwie dużo elementów, które stanowią bardziej lub mniej otwartą krytykę policji, jej struktur, sposobów działania i problemów związanych nadużyciami władzy przez mundurowych w Stanach Zjednoczonych. Brooklyn Nine-Nine nigdy nie stronił od takich tematów, jedne z najlepszych odcinków dotyczyły na przykład profilowania rasowego, albo niegotowości policji amerykańskiej na wprowadzanie niezbędnych zmian. Jednak w tym przypadku było to natrętne, a w dodatku cierpiały na tym elementy komediowe. W tym natłoku pretensjonalizmu ciężko było znaleźć miejsce dla humoru. Na szczęście mniej więcej w połowie sezonu twórcy chyba stwierdzili, że wystarczająco się wytłumaczyli z chęci dokończenia serialu, wobec czego ostatnie odcinki były doskonale sentymentalne i dosyć przy tym zabawne. Szkoda tylko, że było ich tak mało, bo część niesmaku we mnie pozostała.

Pomimo powyższych potknięć, Brooklyn Nine-Nine pozostaje jednym z najlepszych seriali komediowych ostatnich kilkunastu lat. Był odważny, wypełniony po brzegi doskonałymi żartami, inteligentny i przewrotny, a przede wszystkim widać, że powstawał z autentyczną przyjemnością i swobodą. Przetrwał zmiany stacji dla której powstawał, wzrost popularności platform streamingowych, a nawet gigantyczne społeczne rozruchy, które zagroziły jego racji bytu. Osiem lat i osiem sezonów dało nam materiał, do którego można wracać dziesiątki razy. A jeżeli jeszcze nie sięgnęliście po ten serial, to nie mógłbym gorącej zachęcać.

9,6
Jeden z najlepszych seriali komediowych drugiej dekady XXI wieku. Czysta doskonałość do której można wracać dziesiątki razy... za wyjątkiem ostatniego sezonu
Plusy
  • Naładowany humorem do granic możliwości
  • Świetnie napisane i zagrane postacie
  • Inteligentne rozkładanie i żonglerka współczesnymi toposami
  • Można do niego wracać dziesiątki razy
  • Odważny, ale nie nachalny w podnoszeniu społecznych problemów (nie dotyczy ostatniego sezonu)
  • Bohaterowie którzy z miejsca stają się kultowi
Minusy
  • Nachalne i niezręczne odnoszenie się do ruchu BLM w ostatnim sezonie
  • Zdarza się parę naprawdę słabych odcinków (również w ostatnim sezonie)
Komentarze
1
kindziukxxx
Gramowicz
06/10/2021 22:26

Z każdym serialem który jest długo i jest dobry musi przyjść moment w którym czas na zakończenie. Niestety praktycznie zawsze jest ono niesatysfakcjonujące przez nasze oczekiwania które nabraliśmy przez wiele sezonów. A to przez sympatię, a to bo mamy chęć zobaczyć jakieś epickie zakończenie.