Recenzja Saints Row (2022) - Krótko i tak sobie

Michał Myszasty Nowicki
2022/08/22 23:00
0
0

No i niestety, restart bardzo lubianej przeze mnie serii nie jest najlepszy.

Recenzja Saints Row (2022) - Krótko i tak sobie

Volition przez lata tak bardzo odleciało w kosmos, że powrót do korzeni poczytałem za bardzo dobry krok. I zaiste, idea była jak najbardziej słuszna. Tym bardziej, że dotychczasowi bohaterowie już się nieco zgrali, a formuła “superbohaterska” popędziła w stronę zbyt przegiętego absurdu. Zaczynanie wszystkiego od początku, mozolnie, z zupełnie nową grupą Świętych w zupełnie nowym miejscu zapowiadał się jak łyk odświeżającego powietrza. Co ciekawe pierwsze zajawki mnie zniechęciły, ale kilka pierwszych godzin gry pobudziło apetyt i dało nadzieję, że Saints Row A.D. 2022 będzie dobrą grą. Ale niestety nie jest.

Tu dorzucę jeszcze, że piszę tę reckę z punktu widzenia fana serii i absolutnie zdaję sobie sprawę, że to nigdy nie było, nie jest i nie miało być kolejne GTA. Wszystko wyjaśnione, ruszamy dalej!

Wszystko takie nowe!

Santo Ileso to naprawdę fajne miejsce. Południowy zachód Stanów Zjednoczonych ma swój charakterystyczny klimat, obficie podsypany piaskiem i porośnięty kaktusami. A także zupełnie nową ekipę, która opowie nam historię powstania Świętych, jednego z najpotężniejszych gangów na północ od Meksyku. Tyle nowych możliwości. I niestety nawet tutaj kapiszon.

A zapowiada się to wszystko strasznie intrygująco, ba, nawet ma kilka fajnych fabularnych momentów. Jednak niestety - i piszę to z prawdziwą przykrością - tych kilka fabularnych zrywów nie wystarcza, by przykryć nudę i sztampowość większości historyjek. Mało tego, sam główny wątek, gdyby rozgrywać go bez wymuszonych przez grę akcji, wystarczyłby na ledwie kilka godzin. I to zakładając, że obejrzymy wszystkie filmiki, nie będziemy korzystać z szybkiej podróży i wybierzemy jakiś wysoki poziom trudności, co może nas zmusić do powtórzenia niektórych sekcji. Serio, ledwie się wkręciłem w przygodę i zacząłem poznawać nowych znajomych, a zobaczyłem napisy końcowe.

Historia, która się nawet nie zaczęła

Sama historia też jest bardzo nierówna. Ma, jak już wspomniałem, kilka przebłysków - między innymi świetny fragment “planszówkowy” - ale mimo to jakoś mnie nie porwała. Ot, klepałem etap po etapie, czasem zauważając “o, to fajne nawet!” i niewiele poza tym. Rozgrywkę bardzo szybko pożarła rutyna, a zły to znak, kiedy dotyczy to fabuły. Ja wiem, że nie jest łatwo wymyślić coś super oryginalnego w temacie budowania kryminalnego imperium, ale w tym cieście jest zdecydowanie za mało bakalii, by mógłbym je uznać za interesujące i smaczne.

Historia, która się nawet nie zaczęła, Recenzja Saints Row (2022) - Krótko i tak sobie

GramTV przedstawia:

A szkoda, bo po pierwszym rozczarowaniu nowymi postaciami, z czasem zacząłem je lubić. Towarzysze Szefa okazali się mniej jednowymiarowi, niż myślałem i… No właśnie. Gdy już zacząłem liczyć, że ich wątki soczyście się rozwiną, okazało się, że to ich koniec. Znów totalny niedosyt. Tak jakby albo przygotowano grę pod masę DLC rozwijających poszczególne wątki, albo stwierdzono, że jest za mało czasu i kasy, by rozbudować je do satysfakcjonujących rozmiarów. Aż szkoda, bo motyw LARP-owy wręcz skradł moje serce. Podobnie jest z zadaniami pobocznymi związanymi z prowadzonymi przez nas interesami - fajne pomysły, ale niemal zerowe rozwinięcie fabularne. Trochę słabo. Tym bardziej szkoda tych wszystkich licznych popkulturowych nawiązań i parodii, jak choćby kochanej bomby z Doktora Strangelove. Zwyczajnie nie chce się ich szukać.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!