Recenzja filmu Nie! Strefa mroku Jordana Peele’a

Radosław Krajewski
2022/08/12 19:50
2
0

Twórca Uciekaj! I To my powrócił z nowym filmem. Oceniamy, czy Nie! to kolejna błyskotliwa produkcja od tego reżysera.

Nowy początek

Jordan Peele przebojem wdarł się na salony Hollywood, już swoim debiutanckim filmem pokazując, że jest jednym z najbardziej nietuzinkowych współczesnych reżyserów. Po premierze To my mogłoby się wydawać, że Peele sam zaszufladkuje się jako twórca kina grozy z silnymi wpływami społecznych i politycznych komentarzy zawartych w swoich dziełach. Ale w Nie! udowodnił, że może wyjść poza kolejne schematy, skupiając się na bohaterach czy wizualnej stronie filmu, niż zadowalaniu widzów horrorową warstwą. Mimo to nie wszystko wyszło jak należy i Nie! to niestety najsłabszy film reżysera.

Nowy początek, Recenzja filmu Nie! Strefa mroku Jordana Peele’a

OJ Haywood (Daniel Kaluuya) prowadzi wraz z ojcem (Keith David) ranczo, wypożyczając swoje konie do filmów. Gdy senior umiera w tajemniczych okolicznościach, mężczyzna musi przejąć całą firmę. W prowadzeniu dorobku życia pomaga mu siostra Emerald (Keke Palmer), która przy każdej okazji nie omieszka przypomnieć, że jej rodzina jest głęboko zakorzeniona w przemyśle filmowym. Haywoodowie tracą jednak zlecenie i decydują się na sprzedaż części posiadanych koni. Pewnej nocy OJ odkrywa, że nad jego posiadłością znajduje się niezidentyfikowany obiekt latający. Razem z siostrą postanawiają wykorzystać sytuację i wzbogacić się na tym niecodziennym zjawisku. Nie wiedzą jednak, że tajemniczy obiekt skrywa niebezpieczną tajemnicę, która zagraża nie tylko im, ale również byłej gwieździe telewizji Ricky’emu Parkowi (Steven Yeun), który niedaleko prowadzi swój własny kowbojski park rozrywki.

GramTV przedstawia:

Nie! swoją strukturą zupełnie nie przypomina poprzednich dwóch filmów Jordana Peele’a. Choć film podobnie jak Uciekaj! i To my rozpoczyna się sceną, która swoje uzasadnienie znajdzie dopiero w drugiej części historii, to widz szybko przekonuje się, że motyw przewodni zostaje zasygnalizowany już od pierwszej sekundy i jest konsekwentnie prowadzony aż do napisów końcowych. Reżyser tym razem nie rzuca zbyt wielu innych tropów, które mogłyby zmienić odbiór całości, a już w szczególności brakuje zwrotów akcji, które miałyby szokować i zmusić do połączenia kropek. Jedyny zaserwowany zwrot akcji jest na tyle udany, że Peele słusznie stwierdził, że nie trzeba tego psuć innymi zmianami w fabule.

Jest to jednak miecz obusieczny, gdyż Nie! okazuje się prostą historią o czyhającym zagrożeniu, pierwotnych instynktach i lekceważeniu nieuniknionego niebezpieczeństwa. Mimo to historii brakuje trochę więcej warstw, czy intertekstualności, które można byłoby odkrywać podczas kolejnych seansów filmu. Trzeba jednak przyznać, ze Peele ciekawie wplótł w to wszystko wątek UFO, co było bardzo ryzykowne. Obcy kojarzą się obecnie raczej z obiektem kpin, niż faktycznym zagrożeniem, którego należy się bać. Tym bardziej że wcześniej otrzymujemy historię pewnego oszalałego szympansa, która wydaje się nie pasować do reszty, jakby została wyjęta wprost z innego filmu. Po pewnym czasie oba wątki dobrze się ze sobą łączą, reprezentując dokładnie to, co Peele chciał swoim najnowszym dziełem przekazać.

Komentarze
2
EmielRegis2
Gramowicz
13/08/2022 16:05
Karanthir666 napisał:

Po filmie "To my" miałem pewność, że jednak Peele jest rasistą. W obydwu filmach białe postacie giną. Wszystkie poza randomami.

Fajna obserwacja :)

Karanthir666
Gramowicz
12/08/2022 19:59

Po filmie "To my" miałem pewność, że jednak Peele jest rasistą. W obydwu filmach białe postacie giną. Wszystkie poza randomami.