Recenzja filmu Godzilla kontra Kong. Pojedynek tytanów, którego potrzebowaliśmy

Radosław Krajewski
2021/06/02 08:00
2
0

W polskich kinach debiutuje właśnie superwidowisko Godzilla kontra Kong. Oceniamy, czy to starcie potworów, na jakie czekaliśmy.

Król jest tylko jeden

Do tego pojedynku musiało wreszcie dojść. Po kilku filmach, które przygotowywały nas na to starcie, Warner Bros. wraz z Legendary Pictures nareszcie przeciwstawili ze sobą dwójkę najpotężniejszych i najpopularniejszych filmowych potworów. Mimo tego, że z pozoru tej walki nie dało się zepsuć, poprzednie produkcje o Godzilli udowadniały, że nie wystarczy umieścić wielkiej jaszczurki na ekranie, aby widzowie piali z zachwytu. Również nazwisko reżysera nie powalało i można było mieć obawy, czy Adam Wingard podoła zadaniu, szczególnie że to pierwszy tak duży film w jego dorobku. Wszystkie te „obawy” okazały się niesłuszne i Godzilla vs. Kong to niezwykle odświeżające widowisko, które w najlepszy sposób przypomina, czym jest kino rozrywkowe.

Król jest tylko jeden, Recenzja filmu Godzilla kontra Kong. Pojedynek tytanów, którego potrzebowaliśmyGodzilla po kilku latach nieobecności wyłania się z morskiej otchłani, aby niespodziewanie zaatakować ośrodek Apex Cybernetics na Florydzie. Ludzkość znów obawia się wielkiego potwora, a ich jedynym ratunkiem jest więziony na Wyspie Czaszki Kong. Nathan Lind (Alexander Skarsgard) namówiony przez szefa Apex Waltera Simmonsa (Demian Bichir), wyrusza do Monarch, aby Ilenę Andrews (Rebecca Hall) przekonać do współpracy przy wykorzystaniu wielkiej małpy do obrony przed Godzillą. Jednak atak potwora nie był przypadkowy, a teraz na jego drodze pojawiło się kolejne zagrożenie. W międzyczasie Simmons pragnie zdobyć źródło mocy, które pomoże mu aktywować tajny projekt, dzięki któremu ludzkość nie będzie musiała więcej obawiać się tytanów.

Twórcy Godzilli vs. Konga wyraźnie wzięli sobie uwagi widzów do serca, którzy krytykowali drugą część Godzilli za zbyt małe poświęcenie czasu potworom, a zbyt wiele ludzkim bohaterom. Tych wciąż nie brakuje i jest ich dużo na ekranie, ale przynajmniej ich liczba została mocno ograniczona, a ich wątki wreszcie mają sens. Nie oszukujmy się, ale historia w filmie nie jest istotna i służy wyłącznie za pretekst do wielkiej bitki między potworami. Reżyser nie traci więc zbyt wiele czasu, aby przedstawić nowych bohaterów i sprawić, aby widz się z nimi zżył. Ich rola sprowadza się głównie do ekspozycji, aby nikt nie pogubił się w meandrach uniwersum, które na szczęście skomplikowane nie są. Mimo to fabuła musi iść swoim torem, a niektóre wydarzenia trzeba jakoś wyjaśnić. I tu pojawiają się ludzcy bohaterowie, którzy wreszcie nie nudzą.

GramTV przedstawia:

Przynajmniej przez większość filmu, bo zdarzają się sceny, które trwają zbyt długo. Szczególnie źle to wypada, gdy w danej scenie nie występuje potwór, a my śledzimy do bólu naiwne przygody dwóch grup bohaterów. Gdy wątek Ileny, małej dziewczynki i przyjaciółki Konga Jii oraz Nathana są całkiem zajmujące, szczególnie gdy w rozmowach bierze udział Kong, tak druga grupa bohaterów złożona ze znanej z poprzedniej części Madison Russell oraz dwójki nowych postaci już tak dobra nie jest. Za dużo tam szczęśliwych zbiegów okoliczności i słabej ekspozycji, która ma wprowadzić trzeciego gracza do gry.

Nie obyło się niestety bez zbędnych postaci. Tym razem nie mamy takiego nagromadzenia ludzkich bohaterów jak w Godzilli II, co nie znaczy, że z paru postaci można byłoby zrezygnować. Niepotrzebna jest zupełnie Eiza González, wcielająca się w córkę szefa Apex. Również Julian Dennison jako Josh Valentine wydaje się zbędny i w żaden sposób nie urozmaica drugiej, tej gorszej grupy bohaterów. W tle przewija się także kilka innych postaci, których nawet nie warto zapamiętywać. Przy i tak niezbyt długim, jak na tę skalę blockbustera metrażu, można byłoby jeszcze bardziej skrócić wątki ludzie i wydłużyć walki między potworami. A jest co oglądać.

Pierwsze starcie między tytanami dostajemy już w 40 minucie filmu i to jest coś, na co widzowie czekali od dawna. Tytani jeszcze siebie nie znają, dlatego ich pojedynek jest dużo bardziej chaotyczny niż finałowe starcie. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że areną walki jest ocean, w którym to Godzilla ma przewagę. Wystraszony i zdezorientowany Kong nie ma zbyt wiele atutów, a mimo to walczy z przerośniętą jaszczurką, jak równy z równym. Szczególnie podobać się może warstwa wizualna tego starcia, która na powierzchni przejmuje ciepłą, letnią kolorystykę z Konga, zaś pod wodą dostajemy paletę kolorów z drugiej Godzilli.

Komentarze
2
MisticGohan_MODED
Gramowicz
02/06/2021 20:02

Dla mnie spoko film.

Ramirez
Gramowicz
02/06/2021 09:22

Szczerze spodziewałem się czegoś lepszego. Fabuła i postacie bardzo słabe, do tego sporo głupot, jak np. włamanie się trójki cywili ot tak do ściśle tajnego laboratorium. Jedynie sceny walk Konga z Godzillą ratowały ten film, oraz mecha-godzilla. Ode lekko naciągane mnie 6/10.