Recenzja Chorus – Ty, kult i przestrzeń kosmiczna

Mateusz Mucharzewski
2021/12/28 14:00
0
0

Symulatory kosmicznych statków nie są dzisiaj największym trendem branży. Tym bardziej warto przyjrzeć się produkcji tego typu, która wygląda jak AAA.

Recenzja Chorus – Ty, kult i przestrzeń kosmiczna

Jeśli ktoś nie interesował się tym czym jest Chorus, pewnie będzie zaskoczony/a skalą tego projektu. To nie jest mniejszy tytuł. Wręcz sprawia wrażenie AAA. Może nie jest to aż tak droga w produkcji gra, ale prezentuje jakość jakiej spodziewałbym się po wysokobudżetowym tytule tego typu. Na tle Chorus Star Wars: Squadrons od EA wygląda dosyć biednie. Jest tu skala, rozmach, efekty i dopracowany gameplay. Widać, że autorzy dostali sporo kasy na realizację swojej ambitnej wizji. W tym pięknym obrazie jest jednak poważna skaza. Niczym diament, na którym widać głęboką rysę.

Motyw rządzącego wszystkim brutalnego kultu nie jest odkrywczy, ale u bohatera tego tekstu mamy pewien twist. Rozgrywkę zaczynamy jako Nara, wyjątkowa pilotka kosmicznego myśliwca. Wybitna jednostka w każdej armii. Ma jednak swoją mroczną stronę. Przed laty służyła dla Kręgu, kultu rządzącego galaktyką, który skłonny jest nawet zniszczyć planetę pełną miliardów ludzi, którzy nie chcą się podporządkować. Po takim dramatycznym zdarzeniu w Narze coś pęka i postanawia dołączyć do ruchu oporu. Tam oczywiście musi ukrywać swoją przeszłość. Czy uda jej się to i jednocześnie uratuje galaktykę z rąk Kręgu? Tak w skrócie prezentuje się mroczna i pełna patosu opowieść, opakowana w sporo dialogów, scenek przerywnikowych i oryginalnych pomysłów narracyjnych.

GramTV przedstawia:

Mechanika Chorusa to bardzo rozbudowany symulator kosmicznego myśliwca. W dodatku takiego z najwyższej półki. Bardzo szybko dociera do nas, że sterujemy niezwykłą maszyną, której możliwości daleko wykraczają poza standard. Zacznijmy od sterowania, które jest bardzo intuicyjne i płynne. W takich grach manewrowanie między przeszkodami oraz pościgi za przeciwnikami są kluczowe i ten aspekt udało się zrealizować bardzo dobrze. Zazwyczaj więc nie miałem problemów ze zrobieniem tego co chciałem. Duży plus za „hamulec ręczny”, który pozwala drastycznie zmieniać kierunek lotu.

Jeszcze lepiej prezentuje się zakres możliwości bojowych maszyny. Podstawa to kilka rodzajów broni (karabin czy rakiety). Różnicę robią jednak specjalne zdolności naszego myśliwca bojowego. Może on na przykład uderzyć wroga piorunem, który momentalnie niszczy tarczę. Jest też świetna mechanika teleportowania się za plecy innego statku. Ułatwienia są spore, ale nie oznacza to że sama gra jest banalna. Wręcz przeciwnie, nadal czuć wyzwanie, ale jednocześnie towarzyszy nam poczucie, że jesteśmy kimś wyjątkowym na polu walki. W Chorus nie ma więc klasycznego dla gatunku kręcenia się w kółko aby znaleźć dobrą pozycję strzelecką (patrz Star Wars: Squadrons). Zamiast tego mamy bardzo dynamiczne pojedynki, w których przeciwko armii wroga staje potężna maszyna, którą właśnie Ty sterujesz. To nie jest opowieść o przypadkowym pilocie, który ratuje świat, a kimś stworzonym wręcz do tego zadania. Zdecydowanie czuć to.

Rozmach gry budują też bardzo duże plansze. Tych jest kilka i poruszamy się po nich realizując kolejne misje. Działa to wręcz jak sandbox, ponieważ nic nie stoi na przeszkodzie, aby czasami zrobić sobie przerwę od zadań fabularnych i rozwiązać kilka pobocznych questów. Czuć wtedy, że Chorus to ogromna gra. Ponownie wraca porównanie do Star Wars: Squadrons, które oferuje tylko liniowe etapy. Stawiając te dwie produkcje obok siebie faktycznie można stwierdzić, że najnowszy tytuł ekipy Fishlabs Entertainment to AAA w swoim gatunku. Potwierdza to też czas potrzebny na skończenie gry. Sama kampania to około 10 godzin. Razem z zadaniami pobocznymi trzeba liczyć spore kilkanaście godzin zabawy. Jeśli ktoś przelicza wydane pieniądze na czas gry, w Chorus wskaźnik ten będzie oferować całkiem sympatyczny wynik.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!