Pierwsze wrażenia z Timberborn. Wszędzie dobrze, ale u bobrów najlepiej

Kamil Ostrowski
2021/09/21 19:00
0
0

Kolejna pozycja bierze rynek cyfrowej dystrybucji z zaskoczenia i szturmem wspina się na szczyt listy bestsellerów. To nowe Call of Duty? Nowe Diablo? Nie to, citybuilder z bobrami w roli głównej! Czekaj… co?

Pierwsze wrażenia z Timberborn. Wszędzie dobrze, ale u bobrów najlepiej

Oczy Was nie mylą. Timberborn, produkcja niezależnego polskiego studia Mechanistry (które zresztą własnym sumptem wydaje tę produkcję) w ciągu paru dni od pojawienia się na Steamie zebrała całą masę pozytywnego odzewu (na chwilę pisania tekstu 94% z 1240 recenzji użytkowników jest pozytywnych). Gracze pokochali oryginalną tematykę, serię nowatorskich rozwiązań, uwierzyli w to, że twórcy mają dla nich jeszcze więcej, wobec czego skusili się i postanowili sprawdzić swoich sił w świecie lumberpunkowej postapokalipsy. Koniec świata tu, koniec świata tam… warto jednak wspomnieć, że w tym przypadku, wspomnienie po dawnej cywilizacji jest już bardzo mgliste. Po świecie zamieszkałym przez ludzi pozostały tylko ruiny z których możemy pozyskiwać nieco metalu, który przydaje się do budowania niektórych bardziej zaawansowanych konstrukcji, jak karuzela na której zwierzaki zaspokajają swoją potrzebę rozrywki. Zaintrygowani? Jednak po kolei. Czy jest w ogóle Timberborn?

Wyobraźcie sobie miks SimCity z Settlersami z dodatkiem mechanik survivalowych. Tak wyglądają próby odbudowy cywilizacji, tym razem w nieco innym wydaniu, w dalekiej przyszłości, w której ludzkość już dawno wyginęła, a pałeczkę istot rozumnych przejęły inne ssaki, lepiej przystosowane do życia w zmienionych realiach. Nie mają one jednak szczęścia, bowiem zniszczona przez człowieka planeta rzuca humanoidalnym bobrom co i rusz kłody pod nogi. Właściwie to jak o tym pomyśleć, to nie jest to taka zupełna tragedia, w końcu kłody pod nogami są warunkiem sine qua non, bez którego nie dojdzie do rozwoju naszej nadrzecznej cywilizacji.

Na tym etapie podczas zabawy możemy wcielić się w przedstawicieli jednej z dwóch frakcji. Pierwsza to bobry „tradycjonaliści”, którzy są świetnymi rolnikami i szanują naturę, natomiast druga to bobrzy „heretycy”, którzy gdy tylko mogą porzucają drewno na rzecz metalu, w którym upatrują szans na szybszy i bardziej dynamiczny rozwój. Obydwie frakcje różnią się nieco od siebie, a nie na tyle, żeby zasady rządzące zabawą stawały się zupełnie inne. W obydwu przypadkach musimy zbierać zasoby, przetwarzać surowce, a także gromadzić pożywienie i wodę na wypadek zbliżającej się suszy. Na swój sposób system budowy, rozwoju i przetwórstwa przypomina ten znany z Frostpunka – prostsze surowce przetworzymy na bardziej zaawansowane, zgromadzimy je w magazynach, z czasem odblokujemy bardziej zaawansowane sposoby ich gromadzenia i tak dalej. Podobnie też jak we Frostpunku musimy dbać o potrzeby mieszkańców – głód czy pragnienie szybko ich uśmiercą, a to tylko podstawa piramidy ich potrzeb, z biegiem czasu zadbać również o zaspokojenie pozostałych.

GramTV przedstawia:

Czego jednak Timberborn absolutnie nie ma wspólnego z Frostpunkiem, to atmosfera i klimat rozgrywki. Barwy są jasne, a grafika bardzo prosta i umowna, chociaż niepozbawiona pewnych miłych dla oka szczególików. Przede wszystkim trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że mapa podzielona jest na sześciany, zupełnie jak w Minecrafcie, a my możemy budować nie tylko wykorzystując powierzchnie poziome, ale również rozbudowywać zabudowanie w pionie – np. stawiać jedne domy na drugich. Poza tym ważnym elementem zabawy jest budowanie schodów i mostów, które pozwolą nam się dostać na wyższe partie mapy, albo na drugą stronę rzeki.

Właśnie, rzeka. Wspominam o niej już któryś raz i to nie bez powodu. Rytm rzeki wyznacza rytm bobrzego życia, podobnie jest w Timberborn. Co jakiś czas mapę na której gramy nawiedza susza. To okres który musimy po prostu przetrwać, korzystając ze zgromadzonych zapasów. Nic nie rośnie, pompy nie wydobywają wody, a wodne młyny nie będą napędzać tartaków. Co ciekawe, budując rozmaite konstrukcje, takie jak tamy czy groble, możemy sterować biegiem rzeki, powiększając zasięg żyznych obszarów na których posadzimy drzewa czy uprawy.

Chociaż Timberborn już teraz potrafi dostarczyć sporo zabawy, to ciężko nie zwrócić uwagi na fakt, że gra jest w dosyć wczesnym stadium wczesnego dostępu. Liczba dostępnych mechanik i budynków nie poraża, co sprawia, że możemy po pewnym czasie zacząć się nieco nudzić. Jeżeli jednak weźmiemy poprawkę na to, że na tym etapie liczy się przede wszystkim obietnica jaką składają deweloperzy z Mechanistry, to Timberborn jest jedną z najprzyjemniejszych i najlepiej zapowiadających się produkcji jakie znajdziemy w systemie Early Access. Jak wszystkie doskonałe city-buildery, już teraz zaczyna żyć własnym życiem, społeczność rozwija się prężnie, a deweloperzy zapowiadają nowości. Prosimy o więcej głębi, więcej mechanik i więcej wynalazków. I dającą się oznaczyć w kalendarzu datę premiery, żebym wiedział kiedy wrócić i zabrać się za pisanie recenzji.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!