Nier Replicant ver.1.22474487139... – recenzja – Druga młodość niszowej perełki

Jakub Zagalski
2021/04/22 17:30
0
1

Dokładnie 11 lat po japońskiej premierze Nier Replicant trafia do graczy z całego świata w ulepszonej i przetłumaczonej wersji. Bez owijania w bawełnę – trzeba w to zagrać i docenić (szalony) geniusz Yoko Taro.

Nier Replicant ver.1.22474487139... – recenzja – Druga młodość niszowej perełki

Nazwiska Yoko Taro możecie nie kojarzyć, ale gościa w masce przypominającej dziwacznie uśmiechnięty księżyc pewnie widzieliście w sieci nie raz. To właśnie ten człowiek odpowiada za Nier: Automata (jako reżyser i współscenarzysta), która trafiła na rynek w 2017 roku i ku zaskoczeniu wszystkich sprzedawała się jak świeże bułeczki. Mówimy tu o sprzedaży na poziomie 5,5 miliona egzemplarzy, co w porównaniu z wcześniejszymi grami Yoko jest kosmicznym wynikiem.

Po co o tym wspominam? Bo gdyby nie ogromna popularność Nier: Automata, nie pisałbym teraz recenzji Nier Replicant ver.1.22474487139... Nowego wcielenia gry z 2010 roku, która nigdy nie opuściła Japonii. To znaczy opuściła, ale tylko w jednej z dwóch wersji. Już tłumaczę, o co chodzi: Japończycy mogli grać w Nier Replicant i Nier Gestalt. To ta sama gra, która różni się głównym bohaterem i drobnymi zmianami w dialogach. W Replicant grało się młodym chłopakiem szukającym lekarstwa dla śmiertelnie chorej siostry imieniem Yonah. W Gestalt jego miejsce zajął ojciec szukający lekarstwa dla śmiertelnie chorej córki imieniem Yonah. Cała reszta pod względem fabuły i rozgrywki była praktycznie identyczna.

Na Zachód dotarła gra zatytułowana po prostu Nier, czyli przetłumaczony Nier Gestalt. Wszystkie wersje sprzedały się łącznie w jakichś 500 tysiącach egzemplarzy.

Spektakularny sukces Nier: Automata zachęcił włodarzy ze Square Enix (wydawca), by wskrzesić kultowego Niera w wersji Replicant, prequel Automaty, na współczesnych platformach. Gdyby rzecz dotyczyła innej gry i innego twórcy, pewnie dostalibyśmy prosty remaster z podbitą rozdzielczością i ulepszonym sterowaniem. Ale jako że do pracy wziął się gość z uśmiechniętym księżycem zamiast głowy, po Nier Replicant ver.1.22474487139... mogłem się spodziewać wszystkiego, tylko nie pójścia na łatwiznę i oczywistych rozwiązań.

Yoko Taro opowiadając o Nier Replicant ver.1.22474487139... unika określeń "remaster" i "remake". Zamiast tego woli hasło "ulepszona wersja" (version upgrade). W praktyce otrzymujemy więc grę wydaną wcześniej tylko w Japonii (z bratem ratującym siostrę) na PS3 i X360, która teraz śmiga na PlayStation 4, Xboksie One i pecetach. Oryginalna rozdzielczość 720p/30fps została podbita do 4k/60fps, ulepszono efekty świetlne, zwiększono odległość rysowania obiektów (draw distance), przemodelowano postacie i niektóre obiekty.

GramTV przedstawia:

Te zabiegi nie są w stanie ukryć, że Nier Replicant ver.1.22474487139... zbudowano na 11-letnich fundamentach (co widać na załączonych obrazkach). Graficzne i projektowe archaizmy dalej straszą, żeby tylko wspomnieć o niewidzialnych ścianach czy pustych, topornych przestrzeniach. Ale Nier Replicant w tej "ulepszonej wersji" zbliża się jakościowo do Nier: Automata. A właśnie o to w dużej mierze chodziło twórcom.

Widać to nie tylko po grafice, ale i samej rozgrywce. System walki doczekał się niezbędnych szlifów, dzięki czemu robienie combosów jest przyjemniejsze, bardziej płynne niż na PS3. Dodano też auto-battle znany z Automaty, czyli "samograj" dostępny na najniższym poziomie trudności. Pozwala on skupić się na fabule, bo wszystkie walki wygrywamy nawet bez dotykania pada. Fajna opcja dla leniwych/słabych graczy, którzy nie ponoszą żadnych konsekwencji przy korzystaniu z auto-battle. Oczywiście nie licząc utraty satysfakcji, jaką dają pojedynki z Cieniami i wymyślnymi bossami.

Nier Replicant ver.1.22474487139... to także znakomita ścieżka dźwiękowa nagrana na nowo, zawierająca dodatkowe utwory i lekko zmienione dialogi. Wydawca chwali się, że wielu aktorów z amerykańskiego dubbingu Nier wróciło do swoich ról. Od siebie dodam, że Nier Replicant ver.1.22474487139... to rzadki przykład japońskiej gry, w którą od początku chciałem grać po angielsku. Właśnie ze względu na znakomity dubbing i świetnie dobranych aktorów. Jasne, jest tutaj sporo sztampowych, "drewnianych" dialogów, ale dla samych kwestii Grimoire Weissa warto grać po angielsku.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!