Dzięki uprzejmości Monster Energy, porozmawialiśmy z Bartoszem Ostałowskim, fenomenalnym drifterem, któremu gry pomogły wrócić do wyczynowej jazdy, po ciężkim wypadku.
Bartosz Ostałowski to niezwykły polski kierowca sportowy, który mimo braku obu rąk osiąga sukcesy w profesjonalnym driftingu. Jest jedynym na świecie zawodowym drifterem prowadzącym samochód stopami, posiadającym międzynarodową licencję wyścigową FIA. Jego historia to przykład niezwykłej determinacji i pasji do motoryzacji, a jako człowiek, jest wspaniałym przykładem, że warto walczyć o swoje marzenia, nawet pomimo przeciwności losu. Bartosz wykazuje niezwykłe umiejętności prowadzenia samochodu, ale jak się okazuje, gry były pomocne w osiągnięciu wyznaczonych celów.
Bartosz Ostałowski
Bartosz Ostałowski opowiada o powrocie do Motorsportu z pomocą gier
Nie ma dla Ciebie rzeczy niemożliwych. Choć dla wielu ludzi może to być niewyobrażalne, z pewnością po wypadku nie było łatwo przesiąść się w stu procentach na korzystanie z nóg. Ile czasu zajęło Ci doskonalenie samych nóg, a potem całego driftu, żeby dojść do momentu, w którym jesteś i w którym wychodzi Ci to naprawdę fantastycznie?
Zawsze trudno jest odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ myślę, że tak naprawdę cały czas się uczę. Mniej więcej rok po wypadku, zaczynałem szukać dla siebie jakiś rozwiązań, starać się być jak najbardziej samodzielnym. Oczywiście jednym z moich marzeń było prowadzenie samochodu. Wtedy jeszcze nawet nie myślałem o ściganiu, a jedynie o tym żeby znowu poczuć kontrolę nad tym fantastycznym urządzeniem jakim jest samochód. Wszystko zaczęło się od tego, że znalazłem filmik na YouTube, gdzie zobaczyłem kierowcę w Stanach, który prowadzi auto stopą. Miał automatyczną skrzynię biegów, lewą nogę trzymał na kierownicy, a prawą dodawał gazu i hamował. Wtedy powiedziałem sobie, że zrobię wszystko co mogę, aby móc prowadzić samochód jak ten gość. Już na drugi dzień kupiliśmy z moim tatą samochód z automatem i od razu zacząłem treningi. Okazało się, że to jednak nie było takie proste. Po chwili zaczynała boleć noga, stopa i ścięgna zaczynały drętwieć. Jakby nie patrzeć, to jednak nie jest naturalna pozycja dla człowieka. Byłem jednak zmotywowany i zdeterminowany, żeby poprowadzić samochód, więc każdego dnia ćwiczyłem, rozciągałem się, a następnie wracałem do samochodu choćby na chwilę. Już po miesiącu byłem w stanie normalnie prowadzić samochód, a z każdym kolejnym miesiącem było jeszcze lepiej. To wszystko sprawiło, że nabrałem pewności siebie.
Bartosz Ostałowski
Wtedy zapewne pojawiły się pierwsze chęci na bardziej wyczynową jazdę?
Tak, wówczas podjąłem decyzję, że skoro dobrze sobie radzę na ulicy to chcę spróbować wrócić do sportowej jazdy. Kupiliśmy kolejny samochód, który miał być dla mnie poligonem doświadczalnym. Kiedy do jazdy dochodzą przeciążenia, trzeba nagle hamować, omijać jakąś przeszkodę, to robi się ciężej, więc musiałem upewnić się, że gdzieś po drodze nie stracę kontaktu z kierownicą, operując stopą w tak trudnych warunkach. To był kolejny rok w którym budowałem pewność siebie, regularnie ćwiczyłem, modyfikowałem samochód i po pewnym okresie stwierdziłem, że zrobię kolejny krok. Tak oto zdobyłem licencję FIA, stając się zawodowym drifterem.
Furia
Wiem, że trenujesz na symulatorze. Jak jest on zbudowany i w jakich grach szlifujesz umiejętności?
Aktualnie jeszcze buduję swój własny symulator, ale zanim do tego przejdziemy to warto wspomnieć, że gry ogólnie, były świetnym treningiem dla moich stóp. Nawet specjaliście ze Stanów potwierdzili, że to fajna opcja do ćwiczeń. Na początku próbowałem grać na standardowej klawiaturze i oczywiście mi to nie wychodziło, naciskałem dwa klawisze na raz, ale wtedy czułem też, że moja głowa zaczęła się przestawiać na to, aby myśleć stopami, a nie rękami jak do tej pory. Był to więc sposób, żeby zając się czymś fajnym i przy okazji trenować. W późniejszym czasie zdobyłem specjalną klawiaturę, która miała bardziej odseparowane przyciski i wtedy rzeczywiście granie było dla mnie takim kontaktem z motoryzacją, który jak wówczas mi się wydawało, straciłem. Grałem dużo w różne Need for Speed’y i Colin McRae Rally i tak to wyglądało, że jedną stopą trzymałem przyciski odpowiadające za skręcanie, a drugą dodawałem gazu i hamowałem. Problem pojawiał się, gdy trzeba było użyć hamulca ręcznego albo włączyć nitro. Wtedy zaczęło się kombinowanie, musiałem tak programować przyciski żeby mieć blisko to wszystko i żeby dało się szybko operować nogą między nimi. Pamiętam jak w którymś Need for Speedzie były wyścigi drag i w odpowiednim momencie trzeba było wcisnąć nitro i wtedy wołałem brata prosząc go o odpalenie nitro w odpowiednim momencie, heh.
Bartosz Ostałowski
Aż w końcu ambitny Ty, postanowił przejść na bardziej zaawansowane gry, prawda?
Zgadza się, w pewnym momencie, chciałem podejść do tego bardziej profesjonalnie i razem z Ireco Motorsport zrobiliśmy dla mnie customową ramę, która odwzorowuje ułożenie wszystkich elementów, które mam w swojej Furii. Mam tu na myśli wysokość kierownicy, oddalenie od niej fotela, mam ręczny do obsługi nogą, przełożony tak jakby nad gazem, z prawej strony znajduje się shifter w postaci łopatek i jest on na wysokości barku. To wszystko sprawia, że odruchy jakie mam po jeździe swoim samochodem, mogę przenieść na symulator. To bardzo fajna sprawa, daje mi to namiastkę treningu fizycznego, zwłaszcza dla stopy i mięśni nogi, bo jednak włączając te wszystkie przeciążenia na kierownicy, trzeba trochę użyć siły, żeby w zakręcie utrzymywać ją cały czas w pełnej kontroli. To coś co później realnie wpływa na efekty na torze. Ćwiczę odruchy i szybkość reakcji, która jest w zasadzie podobna do tej w prawdziwym samochodzie.
Furia
W co zatem aktualnie grasz na symulatorze?
GramTV przedstawia:
Obecnie gram głównie w Assetto Corsę, ale wcześniej próbowałem też swoich sił w czymś mniej wymagającym jak Forza Horizon 4 i 5, jeszcze zanim miałem ten symulator. Dawało mi to sporo frajdy, bo mogłem pojeździć BMW E92 w moim własnym malowaniu. Na swoim kanale mam nawet filmik jakich modyfikacji dokonać, aby ten samochód wyglądał jak moja Furia i nie tylko od strony wizualnej, ale także wkładając tam sinik V8, który mam, kompresor, turbiny, odpowiednie zawieszenie i tym podobne.
Wspomniałeś, że lubisz pośmigać wirtualnie swoją furią, czyli samochodem marki BMW. Wielu graczy zastanawia się jak gry odwzorowują prowadzenie się samochodów i z pewnością najlepsze zdanie może o tym mieć zawodowy kierowca. Jak twórcy gier radzą sobie na tym polu według Ciebie?
Na pewno to o czym mówisz świetnie sprawdza się w Assetto Corsa. Ta gra bardzo dobrze pokazuje różnicę miedzy oponami, to co dzieje się z samochodem gdy zmieniamy przełożenia skrzyni biegów, modyfikujemy zawieszenie czy też geometrię kół. Dzięki tej grze można sobie przy okazji stworzyć fajną wiedzę techniczną w głowie. Symulatory mają też dużą przewagę, bowiem w takim choćby Assetto Corsa można sobie ustawić tor Poznań, który jest odwzorowany jeden do jednego i można sobie na nim trenować zarówno wyścigowo jak i driftowo. To jest mega przewaga, zwłaszcza dla kierowców, którzy będą na torze pierwszy raz i mogą nauczyć się całego układu jeszcze przed właściwym wyjazdem. Uważam, że to jest bardzo cenny aspekt symulatorów i jak najbardziej, twórcy takich gier jak Assetto Corsa świetnie odrobili lekcję.
Bartosz Ostałowski
Dla Ciebie z pewnością ważnym aspektem w gra jest poziom ich dostępności. Jak oceniasz ten element w dzisiejszych produkcjach?
Fajnie, że o to pytasz bo to jest dość ciekawe. Miałem swego czasu testy z Xboxem i z rozwiązaniami, które wprowadzili, czy to dla osób niewidomych, czy też z innymi dysfunkcjami. Powstały też fajne pady dla osób z niepełnosprawnością, gdzie taka osoba może zbudować kontroler pod siebie. Jest jakby baza, a pozostałe przyciski można modyfikować pod siebie. Ja na przykład mam pod jedną noga trzy przyciski, pod drugą cztery i to mega ułatwia granie w takie gry jak na przykład Tomb Raider albo Assassin’s Creed, które też lubię. Gdy próbowałem grać na zwykłym padzie to musiałem czasem dziwnie wyginać nogę, żeby sięgnąć do wszystkich przycisków. Z jednej strony miało to swoje plusy, bowiem trenowałem stopę, ale dzięki wspomnianemu padowi wszystko stało się wygodniejsze. Takie rozwiązania są naprawdę super. Obserwuję zarówno Xboxa jak i PlayStation i cieszy mnie, że obie firmy otwierają się na osoby z niepełnosprawnością, na gamerów, którzy tak samo kochają grać, tak samo odczuwają, ale przez niektóre dysfunkcje jest im trudno. Myślę, że pod tym względem jest najlepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
Furia
Gdzie najbardziej chciałbyś jeszcze wystąpić w swojej karierze? Co chciałbyś jeszcze osiągnąć jako drifter?
To jest dla nas ważny moment, gdzie dopinamy tak naprawdę budowę naszej nowej siedziby, gdzie będziemy mieć większe możliwości i tam właśnie też będzie specjalne miejsce na symulator. Przede wszystkim fajną przygodą byłoby pojawienie się na przykład w Stanach Zjednoczonych na Formule Drift. Fajnie byłoby też odwiedzić kilka torów na których nigdy nie byłem jak na przykład Yas Marina. Pomysłów jest naprawdę bardzo dużo i musimy je powoli realizować. Na pewno chciałbym zrobić taką własną Gymkhanę jak Ken Block i zrobić pokaz swoich umiejętności za kierownicą w industrialnym terenie, gdzie będę mógł precyzyjnie driftować między budynkami, wjeżdżać do ich środka i tym podobne. To na pewno wymaga sporo przygotowań i organizacji, ale na pewno kiedyś spróbuję się podjąć tego wyzwania.
Bartosz Ostałowski
Dla wielu osób zapewne jesteś inspiracją. Osiągnąłeś mnóstwo fantastycznych rzeczy, pomimo przeciwności losu. Co byś powiedział osobom, które mają jakieś marzenia, chciałyby coś zrobić, ale za każdym razem mówią „to nie ma sensu”, „pewnie się nie nadaję”. Co byś im przekazał?
Myślę, że warto zastanowić się w czym jesteśmy dobrzy. Mam tu na myśli takie rzeczy, które przychodzą nam naturalnie, bez specjalnego wysiłku w temacie. Wówczas przyswajajmy wiedzę, powtarzajmy to i w zasadzie będziemy uczyli się automatycznie. Przy okazji ważne, żebyśmy czuli z tego satysfakcję. Poświęcajmy temu dziennie kilkanaście minut, później pół godziny, może nawet godzinę i po pół roku, nim się obejrzymy, będziemy w zupełnie innym miejscu, a za rok będziemy ekspertem w danej dziedzinie. Ludzie to dostrzegą i zaczną nas wspierać, zaproponują nam współpracę i tak dalej. Ja też musiałem uwierzyć, że dam radę, a potem musiałem zacząć trenować i teraz jestem tu gdzie jestem. Gdybym miał to skrócić to powiedziałbym po prostu - znajdź coś co lubisz robić, a później zacznij to robić, a reszta sama przyjdzie.