Już mnie nie oszukasz - recenzja serialu na podstawie książki Harlana Cobena

Adam "Harpen" Berlik
2024/01/12 15:00
0
0

Ciężko oderwać się od ekranu, choć nie jest to serial z najwyższej półki. Mimo wszystko najnowsza propozycja Netflixa cieszy się ogromnym zainteresowaniem.

Jaki jest Coben, każdy widzi…

Już mnie nie oszukasz to kolejny, ósmy już serial Netflixa stworzony ze współpracy z mistrzem kryminału, Harlanem Cobenem (w produkcji znajdują się oczywiście kolejne, co zresztą niedawno potwierdził sam pisarz), który zadebiutował na początku stycznia tego roku. Każdy, kto kiedykolwiek miał styczność z dziełami amerykańskiego autora, zasiadając czy to wygodnie w fotelu z książką, czy też przed telewizorem, doskonale wie, czego się spodziewać.

Już mnie nie oszukasz - recenzja serialu na podstawie książki Harlana Cobena

Harlan Coben przed laty wypracował sobie szablon, na bazie którego przygotowuje kolejne kryminały. Zaczynają się one od mocnego uderzenia, po chwili trochę tempo jednak - kolokwialnie rzecz ujmując - siada, niemniej i tak za sprawą intrygującego zawiązania akcji nie ma mowy o przetrwaniu lektury bądź seansu, gdyż poznawanie kolejnych niuansów fabularnych, które prowadzą do bardzo dobrego finału, to czysta przyjemność.

Nie inaczej jest w przypadku najnowszego serialu Netflixa zatytułowanego Już mnie nie oszukasz. Zresztą, sam pisarz kiedyś w jednym z wywiadów przyznał, że pracując nad swoimi książkami zawsze ma napisany początek i koniec, natomiast rozwinięcie powstaje w pewnym sensie spontanicznie. To ciekawe podejście do sprawy, które warto by omówić w innym miejscu i czasie, teraz skupmy się jednak na przedmiocie niniejszej recenzji.

O co tu tak naprawdę chodzi?

Główną bohaterką serialu Już mnie nie oszukasz jest oczywiście znana z kart powieści Maya Stern, była oficer sił specjalnych, która została wydalona ze służby po zakończonej fiaskiem misji w Iraku. Nie to jest jednak jej największym zmartwieniem. Jakiś czas temu doszło bowiem do brutalnego zabójstwa jej męża - sama kobieta w momencie śmierci ukochanego Joe’ego trzymała go na rękach, czekając na pomoc.

Sprawy zaczynają się komplikować w momencie, gdy Maya widzi swojego męża w ukrytej kamerze zamontowanej w ramce do zdjęć. Kiedy próbuje wyjaśnić tę sytuację z opiekunką swojego dziecka, która była w domu podczas nieobecności Stern, kiedy na metrażu pojawił się mąż bohaterki, zostaje ona zaatakowana przez nianię gazem pieprzowym. Nie ma wątpliwości, że nagranie pochodzi z czasu, kiedy Joe pożegnał się światem żywych. Dlatego też Maya Stern próbuje wyjaśnić tę zagadkę. Czy Joe faktycznie żyje? Czy ktoś sfingował jego śmierć? Przecież to niemożliwe…

To wciąga!

Sami przyznacie, że taki początek najzwyczajniej w świecie sprawia, że Już mnie nie oszukasz jest iście wciągającym serialem. Zaplanowana na osiem odcinków seria (bez możliwości kontynuacji, to zamknięta historia) to idealna propozycja w sam raz na naprawdę długi wieczór lub weekend. Tym bardziej, że poszczególne odcinki zrealizowano naprawdę dobrze, choć nikt nie wzniósł się tu na wyżyny aktorstwa, w zakresie scenografii, dialogów bądź też samych zdjęć. Już mnie nie oszukasz - pod względem realizacji - to dobra, rzemieślnicza robota. Nic ponadto.

GramTV przedstawia:

Powyższe nie zmienia jednak faktu, że całość śledzi się z zapartym tchem. Zwłaszcza pomimo faktu, że na ekranie widzimy doprawdy różnorodne postacie, niektóre wzbudzają naszą sympatię (na pewno detektyw Sami Kierce wraz z narzeczoną), inne natomiast (tu przede wszystkim Judith Burkett, teściowa Mayi) wprost przeciwnie - będą irytować na tyle, że chcielibyśmy, aby ich losy poszły potoczyły się w najgorszy możliwy sposób. Oczywiście obecność każdej z postaci ma swoje uzasadnienie w fabule… A nie, moment, przecież to Harlan “tropy prowadzące donikąd” Coben. Niektórzy bohaterowie pojawiają się tylko dlatego, by nas zmylić.

A co z samym rozwiązaniem zagadki?

Kiedy w końcu nadchodzi ten długo wyczekiwany moment odpowiadający na pytanie “kto zabił”, można poczuć ogromne rozczarowanie. Wydaje się, że to ewidentnie najsłabszy punkt serialu Już mnie nie oszukasz. Ale jak to u Harlana Cobena, ujawnienie tożsamości mordercy stanowi jedynie wstęp do wielkiego finału. W nim jednak, kiedy dokładnie poznajemy rozwiązanie całej intrygi wraz z motywami poszczególnych bohaterów, możemy jedynie przyklasnąć. Tak, tu wszystko trzyma się kupy. To oczywiście grubymi nićmi szyta historia, ale mimo wszystko jednak przekonująca.

Podsumowanie

Tak jak w przypadku niedawno recenzowanego przeze mnie serialu Forst na motywach powieści Remigiusza Mroza, tak i w przypadku Już mnie nie oszukasz na podstawie twórczości Harlan Cobena, paradoksalnie najwięcej frajdy podczas seansu będą mieli ci, którzy nie mieli styczności z książkowym pierwowzorem (z innych powodów, ale jednak). Znając bowiem rozwiązanie zagadki ciężko wysiedzieć przed ekranem, zwłaszcza że Już mnie nie oszukasz opiera się na doskonale znanych, utartych już schematach. Historie opowiadane przez amerykańskiego mistrza trzeba sobie dawkować - w przeciwnym razie szybko odczujemy przesyt, gdyż - jak napisałem we wstępie - powstają one od pewnego szablonu.

Jeśli jednak dotąd nie mieliście do czynienia z kryminałami amerykańskiego pisarza, to koniecznie musicie sięgnąć po Już mnie nie oszukasz. Serial wciągnie was od pierwszych chwil, nie pozwalając odejść od ekranu aż do wielkiego finału. Najpierw jest wielkie “bum”, potem napięcie trochę spada, a następnie cały czas rośnie, kiedy poznajemy kolejne elementy układanki, próbując jednocześnie zgadnąć, kto odpowiada za całą intrygę. Wyjaśnienie tejże nie pozostawia wątpliwości - to przemyślana, wciągająca opowieść, która w zasadzie mogłaby się wydarzyć naprawdę.

6,0
Osoby niemające wcześniej styczności z dziełami Harlana Cobena mogą dodać do oceny końcowej jakieś półtora, w porywach nawet dwa oczka, a weterani odjąć tyle samo.
Plusy
  • wciąga od początku do końca
  • różnorodne, ciekawe postacie
  • przekonujące wyjaśnienie zagadki
  • osiem całkiem długich odcinków
  • dobra, rzemieślnicza robota pod względem realizacji (przyzwoita gra aktorska, scenografia na odpowiednim poziomie, itd.)
Minusy
  • sporo uproszczeń względem książkowego pierwowzoru
  • wiadomo, czego się spodziewać po kolejnych epizodach (nie w kwestii samego rozwiązania, ale samego tempa akcji)
  • z pewnością wymęczy tych, którzy znają twórczość Cobena na wylot
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!