Gigabyte Aorus FV43U - jeszcze monitor czy już telewizor?

Paweł Rudy
2021/07/17 09:20
1
0

Test Gigabyte Aorus FV43U jasno pokazuje, że granice między telewizorami a monitorami z perspektywy graczy ulegają zatarciu. HDMI 2.1 tylko potęguje ten efekt.

Gigabyte Aorus FV43U to duży monitor gamingowy, który kosztuje około 5000 zł. Mamy więc przedstawiciela segmentu premium i od tej pory moje wymagania stają się bardziej wyśrubowane.

Testując monitory do 1000 zł nie mogę być tak łasy na topowe rozwiązania, jednak mając przed sobą ekran w cenie “Gulfa” liczę na ucztę dla oczu i wyrafinowaną inżynierię. Czy moje oczekiwania zostaną spełnione?

Test Gigabyte Aorus FV43U – monitor z 4K i 144 Hz

43 cale to słuszny rozmiar monitora, który do niedawna kojarzył mi się jedynie z modelami dla grafików czy architektów.

Test Gigabyte Aorus FV43U – monitor z 4K i 144 Hz, Gigabyte Aorus FV43U - jeszcze monitor czy już telewizor?

Dzisiaj taka przekątna jest dostępna w konstrukcji skierowanej do graczy ze 144 Hz odświeżania i rozdzielczością 2160p.
Po twórczym zastosowaniu pozostała wysoka reprodukcja gamutów sRGB i DCI-P3 prosto z fabryki, która jest następstwem dobrego kontrastu, dostarczonego przez technologię “kwantowej kropki”.

Matryca VA w FV43U ma jedno-strefowe podświetlenie bezpośrednie o średniej jednolitości, a jej subpiksele reprezentują 8-bitową głębię, która wsparta przez FRC dobija do 10 bit, znajdujących się w specyfikacji.
Maksymalne możliwości monitora Gigabyte Aorus FV43U mogą podziwiać tylko PCtowcy za pośrednictwem złącza DisplayPort 1.4 i karty graficznej kompatybilnej z protokołem DSC.Wtedy przy aktywnym HDR i odświeżaniu 144 Hz da się uruchomić rozdzielczość 4K, by cieszyć się obrazem w pełnej krasie na 43 calach i to jest chyba główny punkt, który przemawia za przydzieleniem FV43U do kategorii monitorów dla graczy od Gigabyte.
Właściciele konsol nowych generacji po obu stronach barykady nie zostali pominięci w specyfikacji. Dla nich przygotowano HDMI 2.1.
Dwa porty pogodzą zarówno PlayStation i Xboxa, oferując obraz w 4K ze 120 Hz i techniczną możliwością adaptacyjnej synchronizacji od 48 Hz.
Warto tu wspomnieć też o braku trybu 24p, który wynika z tego ograniczenia.
Oprócz tego jest też USB-C, które zwyczajowo potrafi naśladować DisplayPort 1.4, a dodatkowo służy za ładowarkę o mocy 18 W. Chciałoby się zobaczyć tutaj coś mocniejszego, co byłoby w stanie zapełnić ogniwo nowoczesnego ultrabooka.
Ze smaczków Gigabytowych mamy KVM, który pozwala na łatwe przełączanie się z peryferiami między komputerami. Niby mała rzecz, a wielu nie może już bez niej żyć.

Jest też HUB USB, który po podpięciu do PC daje dostęp do aplikacji OSD Sidekick. Ta pozwala zmieniać ustawienia monitora z poziomu systemu Windows.

GramTV przedstawia:

To oznacza, że centralnie umiejscowiony joystick może służyć Ci jedynie jako skróty do funkcji, które ustalisz w oprogramowaniu.
Drugim sposobem na jego zapomnienie jest posługiwanie się pilotem, który wpycha ten monitor na pogranicze z telewizorem.

Wrażenia z użytkowania Gigabyte Aorus FV43U

Bez bicia przyznaje, że od jakiegoś czasu jestem fanem dużych monitorów. 4 lata temu przesiadłem się na 32-calowca i zdałem sobie sprawę z tego, że takie matryce są dla mnie.

Wrażenia z użytkowania Gigabyte Aorus FV43U, Gigabyte Aorus FV43U - jeszcze monitor czy już telewizor?

Testowanie monitora dla graczy Gigabyte Aorus FV43U było więc sporą gratką, choć podszytą obawą o utrzymanie obiektywizmu.
Przyzwoite 43 cale do komputerowego zastosowania były mi potrzebne od dawna, jednak nic takiego nie było w moim zasięgu.
Najbliższą propozycją był odczuwalnie większy, bo 48-calowy, OLED od LG, występujący dziś w porównywalnej cenie, który ma na pokładzie jedynie HDMI 2.1.
To oznacza, że już na starcie Aorus FV43U wychodzi na bardziej PCtowego, oferując DisplayPort oraz KVM.
Widać, że zestaw portów został przemyślany tak, aby w każdym zastosowaniu gamingowym ta konstrukcja mogła dać z siebie wszystko.
Z perspektywy posiadaczy samych konsol dokładanie wobec standardowego TV za dodatkowe funkcje może nie mieć sensu, szczególnie przy produktach, w których ich specyficzny rozmiar jest kluczowy.
W końcu ograniczenie do 120 FPS w połączeniu z bezprzewodowym padem jako wiodącym sposobem sterowania kompletnie usuwa z równania problem z odległością od ekranu, a więc i jego rozpiętością.
Komputerowiec będzie się raczej trzymał biurka, przy którym wygodnie obsłuży myszkę i klawiaturę. To znacznie skraca jego odległość od matrycy, a przez to ogranicza jej maksymalną, wygodną przekątną.
Wynikiem tego jest zapotrzebowanie na wymiar pomiędzy 32 calami, a 48 calami, na co idealnym środkiem jest 43, które w żadnej z przestrzeni z taką specyfikacją się chyba jeszcze nie pojawiło.
Możliwe, że dotychczas miewaliśmy takie perełki w segmencie profesjonalnym, niemniej żadna z nich nie przebijała 120 Hz.
Ta fuzja ze światem telewizorów ma jednak swoje negatywne następstwo w postaci braku regulacji pozycji ekranu.
Nóżki, przeznaczone do gustownej szafki RTV, skutecznie ją wyeliminowały, co jest sporym krokiem wstecz wobec baz dla niektórych monitorów gamingowych, oferujących choćby system zarządzania przewodami.

Tutaj tworzy się niestety ośmiornicę, bo przewód do zasilacza trafił na stronę przeciwległą do reszty.
Na szczęście Gigabyte FV43U jest kompatybilny ze standardem VESA 200x200, co w połączeniu ze stosunkowo niską wagą (10 kg) pozwala na proste rozwiązanie tego problemu za sprawą gazowego wysięgnika i adaptera.
Jeżeli chodzi o wrażenia obrazowe, to mam jedno podstawowe założenie. Tego 43-calowca traktuje kompletnie egoistycznie, bo takie mniejsze telewizory, czy większe monitory, są przeznaczone do czyjegoś personalnego kącika.
To oznacza, że granie w parę osób nie jest brane pod uwagę, co eliminuje największą bolączkę matryc VA, czyli kiepskie kąty widzenia.
Potem przychodzi czas na HDR i tutaj możemy skorzystać zarówno z wysokiej jasności samej matrycy (750 nit), jak i jej głębokiego kontrastu, który w specyfikacji został określony jako 1:4000.
Gry i filmy wyglądają żywo oraz plastycznie, choć w ciemnych oraz szybkich scenach wychodzą standardowe dla standardu VA powidoki, nawet przy Overdrive w trybie Balanced (Polecam).
O głośnikach nie chcę się specjalnie wypowiadać, bo widziałem plakietkę z napisem AUDIO, potem ich posłuchałem i doszedłem do wniosku, że ktoś z takim budżetem na ekran na pewno wyskubie coś na głośniki/słuchawki i przestałem się nimi przejmować.

Są lepsze od tych, co daje najczęściej konkurencja, ale niewystarczająco, by zasłużyć na “pełnoprawność” przez rażące braki w dole rejestru.
Z resztą, wydaje się, że sam Gigabyte dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że sygnał audio będzie trzeba podać dalej, bo na tyle znalazły się dwa porty 3,5 mm.
Jeden analog wydaje się być dla słuchawek, a drugi dla zewnętrznego systemu, na przykład głośników aktywnych lub amplitunera.
To pozwala mi śmiało określić Gigabyte FV43U jako monitor uniwersalny, z którego cieszyłby się każdy, kto mógłby sobie na niego pozwolić gabarytowo i cenowo.
Każdy grafik komputerowy czy zapalony gracz może docenić wygodę, jaka wynika z posiadania dużej, szybkiej i dokładnej matrycy.
Niejednolite podświetlenie, które jest jedyną prawdziwą wadą tego monitora, nie wydaje się być w większości typowych scenariuszy problemem, bo Black Equalizer 2.0 całkiem dobrze wyciska detal z cieni.
Nie zmienia to faktu, że efekt ekranów OLED czy podświetlenia FALD jest wciąż na widocznie wyższym poziomie i żadnych przełomów się w tej kwestii nie spodziewam.
Może to zabrzmi dziwnie z perspektywy monitora za 5000 zł, ale i w tym przypadku na czymś oszczędzić trzeba było, by odróżnić się tak dużą przekątną.
To oznacza, że część czerni utracisz bezpowrotnie, ale to moim zdaniem godna wymiana za “sweet spot”, który w swym segmencie cenowym FV43U oferuje.
9,5
43-calowy Gigabyte FV43U trafia w bardzo ciekawą niszę na rynku. Czy to jeszcze monitor, czy już telewizor? Dla mnie czerpie najlepsze z obu.
Plusy
  • Duża przekątna
  • Idealna reprodukcja kolorów
  • Głęboki kontrast
  • Efektowny HDR
  • Wysoka jasność
  • Wygodne OSD
  • 4K i 144 Hz
  • Dwa HDMI 2.1
  • Dwa 3,5 mm audio
Minusy
  • Nierównomierne podświetlenie
  • Kiepsko rozpracowana podstawa
Komentarze
1
Headbangerr
Gramowicz
17/07/2021 10:20

LG C1 Oled, a wcześniej CX. Do wyboru 55 - 88 cali.

Bezprzewodowa klawiatura Logitech z touchpadem.

Bezprzewodowa mysz gamingowa.

Bezprzewodowy Xbox Series X Controller.

Steam w trybie BigPicture Mode.

Do wygodnej pracy z aplikacjami - skalowanie 200 lub 300%.

Biurko nie jest już konieczne.