Diuna: Imperium Powstanie to strategiczna planszówka osadzona w świecie stworzonym przez Franka Herberta. Czy udało przenieść się na planszę niesamowity klimat intryg z jego książek?
Diuna: Imperium Powstanie, czyli wersja druga
Diuna Imperium Powstanie to nowa, bo wydana w zeszłym roku gra, będąca częścią większej serii. Na rynku mamy przecież Diunę: Imperium (6 miejsce w rankingu BGG) razem z dodatkami Potęga Ix, Drednoty, Nieśmiertelność czy od razu w wersji Deluxe. To wszystko względnie nowe gry wydane po 2022 roku, już podczas wielkiego hype’u na Diunę. Tymczasem, mamy tutaj zeszłoroczne Diuna: Imperium Powstanie, które równie jest podstawową grą, tyle, że w reedycji. Tak jest – w reedycji zaledwie niecałe trzy lata po wydaniu oryginału. Pachnie to ordynarnym wręcz skokiem na kasę. W dodatku autorem jest ten sam człowiek.
Fabularnie jest to niejako kontynuacja – Leto Atryda już nie żyje, a Paul Atryda znany jest jako Muad’Dib, grasuje wśród Fremenów i szuka zemsty na Imperatorze Paszydachu Szadammie IV. Gildia kosmiczna skupia się na zarabianiu, Bene Gesserit na knuciu, Harkonnenowie na zwalczaniu Fremenów, a Fremenowie na zabijaniu Harkonnenów. Słowem – dzień jak co dzień na słonecznym Arrakis.
Tutaj należy zadać sobie pytanie – to skok na kasę czy faktyczna potrzebna reedycja? Nieco wybiegając w przód do końca recenzji muszę powiedzieć w ten sposób: to jawny i oczywisty skok na kasę, ale na tyle udany, że ciężko być o to złym.
Diuna nie 2.0 a 1.0.2
W kwestii mechaniki Diuna zachowuje hybrydowy charakter pierwowzoru oparty na worker placemencie i budowaniu talii. Rdzeń rozgrywki pozostał bez większych zmian: gracze nadal wysyłają agentów na pola planszy, zagrywając karty z ręki i zdobywając wpływy u frakcji, a walka o kontrolę nad Arrakis toczy się w systemie konfliktów rozstrzyganych na końcu każdej rundy. Plansza jest łudząco podobna, z kosmetycznymi niemal zmianami. Na koniec swojej tury kupujemy też karty, które z czasem trafiają do naszej talii zwiększając nasze możliwości w przyszłych ruchach.
Sama plansza zmieniła się dość nieznacznie. Niemniej, każda dokonana zmiana to zmiana na olbrzymi plus. W trakcie gry praktycznie nigdy nie napotkamy sytuacji, w której zostaliśmy całkowicie zablokowani i nie mamy co zrobić. To klasyczna bolączka gier typu worker placement, czyli takich w których musimy umieszczać pionki na polach, aby coś zrobić. Rozwiązano to tutaj niesamowicie płynnie – część akcji pozwala umieścić nam szpiegów. Poza różnymi bonusami zapewniają nam zawsze dostęp do szpiegowanego pola. Dzięki temu, praktycznie zawsze będziemy mieli dostępny chociaż jeden fajny ruch.
Rozgrywka to dalej rozsądne zarządzanie zasobami – kredytami, przyprawą i wodą. Musimy sprytnie je pozyskiwać, aby zamieniać je w bonusy i wojsko. Znaczna część pól, szczególnie tych z ciekawszymi bonusami wymaga bowiem opłacenia kosztu w którejś z tych walut. Dodatkowo dochodzą tam karty, które możemy kupować za siłę z kart pozostałych w ręku na koniec rundy. Mamy więc dwa samonapędzające się mechanizmy, które musimy tylko wprawić w ruch.
Mechanicznie Diuna jest po prostu idealnie sklejona. Niemal zawsze mamy nie tylko dostępny jakiś ruch, co mamy dostępne naprawdę dobre ruchy. Wszystko idealnie ze sobą tutaj współgra, rozgrywka jest płynna i bardzo satysfakcjonująca. Czasami miałem wręcz wrażenie, że nie muszę się zbytnio wysilać, bo gra niemal sama podpowiada najlepsze rozwiązania.
Olbrzymim plusem jest też zmiana bohaterów. Każdy gracz na początku rozgrywki losuje jednego z nich i może korzystać z jego unikatowych umiejętności. W oryginalnej grze były dość mocno chaotyczne i nieproporcjonalne pod względem siły. Tutaj balans jest doskonały i ciężko wskazać jednoznacznie najsilniejsze postacie.
Do tego wszystkiego walczymy o poparcie czterech frakcji – Imperium, Gildii Kosmicznej, Fremenów i Bene Gesserit. Wykonując akcje z ich pól możemy awansować na torach wpływów. W poprzedniej edycji dawało to praktycznie tylko dodatkowe (aczkolwiek bardzo cenne) punkty. Teraz odblokowuje to kilka ważnych pól, co sprawia, że cały wyścig jest nieco dynamiczniejszy.
Bardzo udana reedycja, ale czemu reedycja
GramTV przedstawia:
W Diunę: Imperium Powstanie gra się re-we-la-cyj-nie. Mechaniki przeplatają się, tury są zaskakująco krótkie, konflikty dynamiczne i nieprzewidywalne a możliwości strategiczne przyprawiają o zawroty głowy. Przeciętnie rozgrywka zajmie nam około dwóch godzin i czas zleci naprawdę szybko. W większości partii do ostatniej tury nie będzie wiadomo kto wygra, a sprytny gracz będzie w stanie wyrwać z ręki zwycięstwo liderowi w najmniej oczekiwany sposób i w ostatniej wolnej chwili. Podczas gry tak naprawdę nie będziemy mieli nawet sekundy na znudzenie się. Pod tym względem Diuna: Imperium Powstanie po prostu zachwyca.
Niemniej – to już było! Diuna: Imperium Powstanie to praktycznie identyczna gra co Diuna: Imperium. Mechaniki są bardziej spójne, bohaterowie ciekawsi, a konflikty i karty intryg nieco mniej chaotyczne i mniej nieprzewidywalne. Trzon rozgrywki, pionki, system konfliktów, znaczna część pól czy kart są identyczne. Jeśli kupiliście już zwykłą Diunę to Imperium Początek będzie zakupem bardzo przykrym. To coś w rodzaju hotfixa i wersji 2.0 a nie samodzielna gra. Niemniej, po zagraniu w Imperium Powstanie powrót do zwykłego Imperium, nawet ze wszystkimi dodatkami będzie po prostu przykry i kiepski. Zmiany są dobrze zaplanowane i chirurgiczne, ale mimo wszystko niewielkie.
Umówmy się – Diuna: Imperium Powstanie to skok na kasę i ciężko to ukryć. Gra mogła być wydana jako dodatek zawierający kilka pionków i nową planszę i byłoby to podobnie efektywne. A o wiele tańsze dla graczy, szczególnie tych którzy zainwestowali sporo w grę i dodatki. Teoretycznie dodatki można wymieniać między edycjami, ale testy na BGG wskazały, że nie jest to optymalne rozwiązanie.
Ale dla gracza, którzy z Diuną nie miał nic wspólnego Diuna: Imperium Powstanie ma szansę aspirować to jednej z najlepszych gier planszowych na rynku. Jedyne sensowne wady jakie mogę wskazać poza problemami z reedycjami i dodatkami to fakt, że gra słabo się skaluje. Rozgrywka w dwie osoby nie ma sensu, w trzy jest nieco gorsza i dopiero idealna dla czterech osób. Na osłodę mamy całkiem przyjemny tryb solo i wariant drużynowy dla sześciu graczy, który cieszy się świetnymi opiniami. I to naprawdę jedna z nielicznych wad jakie mogę znaleźć.
Warto? Tak, ale z zagryzionymi zębami
Diuna: Imperium Powstanie to trochę to czego nie lubię na rynku planszówek. Nie jest to jeszcze poziom Kickstartera i gier na wstępie dzielonych na osiem dodatków, ale na pewno nie jest to przykład zdrowego planu wydawniczego. Ale wiadomo, hype na franczyzę nie potrwa wiecznie i trzeba ją dobrze zmonetyzować.
Ciężko być jednak złym. Oryginalna Diuna była świetną grą z kilkoma sporymi wadami, a Diuna: Imperium Powstanie wyeliminowała owe wady. I mamy absolutny top i konkretnego pretendenta do miejsca w top 10 gier planszowych.
9,5
Diuna: Imperium Powstanie to bardzo przedwczesna reedycja, ale na tyle dobra, że nie da się jej tego nie wybaczyć
Plusy
Doskonała mechanika
Gra wciąga od pierwszej tury i nie pozwala się znudzić
Mnogość dostępnych strategii i wysoka regrywalność
Jako posiadacz podstawowej Diuny: Imperium nie widzę sensu wydawania na to pieniędzy.
MisticGohan_MODED
Gramowicz
29/06/2025 17:09
Wiem że bardzo popularna, ale nie dla mnie. "Planeta Intryg i konfliktów" (będąca remakiem starej gry) jakoś bardziej do mnie przemówiła swoim prostym gameplayem.