Czy jest jeszcze ktoś, kogo można kupić?

Mateusz Mucharzewski
2022/01/26 16:00
0
0

Na rynku przejęć ruch może za chwilę zwolnić. Nie dlatego, że zmieni się trend. Po prostu nie będzie kogo przejmować.

Czy jest jeszcze ktoś, kogo można kupić?

Interes kręci się od tak dawna, że chyba już każdy jest przyzwyczajony do ciągłych przejęć w branży gier wideo. W podsumowaniu najważniejszych zeszłorocznych transakcji wielu rzeczy nie wymieniłem, a i tak wyszło bardzo dużo treści. W tym roku nic nie wskazuje na to, aby cokolwiek miało się zmienić. Już pierwsze dwa tygodnie roku przyniosły wielomiliardową transakcję przejęcia Zyngi przez Take-Two Interactive, a Team 17 wydało ponad 200 mln dolarów na astragon Entertainment (producent symulatorów, m.in. Police Simulator czy Bus Simulator) i wydawcę The Label. Doliczyć trzeba też kolejną inwestycję chińskiego Tencentu w Polsce, tym razem w nowe studio The Parasight. Przypominam to, bo po wartej ok 68 mld dolarów transakcji przejęcia Activision-Blizzard, będącej nowym rekordem branży (poprzedni przetrwał… tydzień), mało kto już pamięta co działo się w pierwszej połowie miesiąca.

Całkiem sporo jak na trzy tygodnie. Pytanie tylko czy za chwilę nie pojawią się bariery dalszego wzrostu rynku M&A (fuzje i przejęcia). Wszystko ze względu na fakt, że, po pierwsze, coraz więcej firm chce przejmować i dwa, coraz mniej firm zostało do przejęcia. Czy w takim razie branży grożą „puste półki”? I tak i nie.

Zacznijmy od największych firm. Obecnie branża gier wideo jest na tyle lukratywnym interesem, że ciężko znaleźć dużego wydawcę do przejęcia. Po tym jak właściciela zmieniły ZeniMax Media i Activision-Blizzard, ciężko wskazać kto jeszcze mógłby powędrować w nowe ręce. Ba, Electronic Arts czy Take-Two Interactive ostatnio wydają tyle, że należy je postawić w roli przejmującego, a nie przejmowanego. Potencjalnie łakomym kąskiem może być Sega, bo jej właściciel, holding Sega Sammy, od dawna przechodzi różne problemy. Na razie jednak nic nie wskazuje na to, aby miało dojść do jakiejś transakcji (od dawna plotkowano o Microsoftcie). Podobnie z Konami, w którym wiele się w ostatnim czasie zmieniło, ze strategią na czele. Efektem ma być powrót do tworzenia dużych gier, ale efekty zobaczymy dopiero za jakiś czas (patrz współpraca z Bloober Team). Atrakcyjne może się wydawać jeszcze Square Enix, ale jeśli tutaj ma się coś wydarzyć to prędzej sprzedaż zachodnich studiów (ponownie wraca Microsoft, tym razem w kontekście ekipy Crystal Dynamics).

GramTV przedstawia:

Im jednak mniej opcji na rynku tym większe prawdopodobieństwo, że największe rekiny w stawie zaczną się interesować dużymi rybami, które nie rosną tak dynamicznie. Nie zdziwię się więc jak firmy pokroju Ubisoftu, Capcomu czy Square Enix same zaczną niedługo kupować studia, aby nie zostać w cieniu konkurencji, która urosła do niebotycznych rozmiarów. Inna sprawa to mniejsi wydawcy, często bez własnych studiów deweloperskich, np. 505 Games czy Focus Home Interactive. Tutaj też trzeba się spodziewać roszad. Nie bez powodu Devolver Digital wszedł na giełdę, aby pozyskać finansowanie na rozwój, które poszło już w części na przejęcia. Tutaj jednak spodziewałbym się inwestycji w stylu Tencentu, który kupując mniejszy lub większy pakiet akcji pozwoli spółce na pozyskanie funduszy na przyspieszenie rozwoju. Ewidentnie widać, że rynek się konsoliduje. Kto nie wskoczy do tego pociągu i nie zacznie działać, może się niedługo obudzić z ręką w nocniku.

Ciekawe jest to, że w ostatnim czasie wcale nie mamy dużo przejęć niezależnych studiów tworzących gry AAA. Powodem jest między innymi to, że… ich nie ma. W zasadzie to jest ich już tak mało, że ciężko o jakąś transakcję. Większość zespołów jest już częścią jakiegoś dużego wydawcy, a nieliczni robią wiele, aby uchronić się przed przejęciami. W Polsce właściciela nie muszą zmieniać CD Projekt i Techland. People Can Fly z kolei weszło na giełdę, pozyskało finansowanie i agresywnie inwestuje. Spółka nie jest więc w miejscu, w których jej prezes (posiadający prawie 50% udziałów) chciałby ją sprzedać. Podobnie jest z Remedy, które jest w procesie skokowego zwiększania skali działalności, czego efektem są obecnie aż cztery realizowane projekty. Co innego niemiecki Crytek, który od dawna szuka jakiegoś hitu i być może pod parasolem dużego wydawcy mógłby rozwinąć skrzydła (tak było z Obsidianem, inXile czy Double Fine, którym od lat brakowało komfortu finansowego). Tak może być też z IO Interactive, o którym często mówi się w kontekście przejęcia przez Microsoft. Obecnie studio jest w podobnej sytuacji, w której było kilka innych ekip kupionych przez producenta Xboksa. Wszystko zaczyna się od współpracy i kilku projektów. Jeśli okaże się, że wspólna praca układa się całkiem nieźle, pojawiają się rozmowy o transakcji, do której często później dochodzi (patrz Playground Games czy Undead Labs).

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!