Na Netflixie zadebiutował nowy akcyjniak od twórcy kultowego Raid. Oceniamy, czy jest to pozycja obowiązkowa na najbliższy weekend.
John Wick na kwasie
Na długo zanim John Wick zaczął rządzić w kinach, Gareth Evans przywrócił tradycyjne kino kopane swoim indonezyjskim filmem Raid. Produkcja z Iko Uwaisem pokazywała, jak mogą wyglądać efektowne i niesamowicie brutalne sceny akcji, zarówno bijatyk, jak i strzelanin. Uzdolniony reżyser stał się ulubieńcem fanów akcyjniaków i już trzy lata później dostarczył nieco mniej udany, ale nadal satysfakcjonującą i spełnioną kontynuację. Jednak od tego czasu kariera Evansa nieco przyhamowała i dopiero w 2018 roku nakręcił nowy film dla Netflixa, który zrywał z jego dotychczasowym dorobkiem, skupiając się na gatunku horroru. Jasnym było, że Evans musi powrócić do kina akcji, ale aż siedem lat kazał nam czekać na swoją kolejną produkcję. Chaos niestety nie umywa się do dwóch odsłon Raid, prezentując raczej poziom niskobudżetowych akcyjniaków od wyrobników, zamiast prawdziwych artystów. Coś tu ewidentnie poszło nie tak.
Chaos
W świąteczny wieczór detektyw wydziału zabójstw Walker Mackey (Tom Hardy) i młoda policjantka Ellie Sofer (Jessie Mei Li), zostają zaangażowani w sprawę brutalnego ataku gangu, w który zamieszany jest syn polityka Lawrence’a Beaumonta (Forest Whitaker), kandydującego na urząd burmistrza. Mężczyzna dogaduje się z Walkerem, aby odnalazł jego dziecko, zanim dojdzie do rozlewu krwi między obiema mafiami. Sprawa okazuje się mieć drugie dni i Mackey kontaktuje się ze swoim kolegą z wydziału, Vincentem Crowleyem (Timothy Olyphant), aby udzielił mu pomocy. Nie wie jednak, że może polegać wyłącznie na sobie i swojej partnerce Sofer. Dla Walkera będzie to niezapomniana noc, chociaż jedyne czego pragnął, to dostarczyć bożonarodzeniowy prezent dla swojej sześcioletniej córki.
Mamy tu więc do czynienia z klasyczną historią twardego, nieustępliwego gliny, który musi pozbyć się zagrożenia ze strony mafii, skorumpowanych polityków i własnych kolegów z policji. Chaos nawet nie próbuje być niczym więcej, a całość ma mocno komiksową strukturę (ale też i stylistykę) i aż dziwne, że film nie jest adaptacją żadnej powieści graficznej. Widza zaznajomionego z najróżniejszymi jakościowo akcyjniakami nie jest tu nic w stanie zaskoczyć. Brakuje jakichś większych zwrotów akcji, czy też emocjonujących momentów, które potrafiłyby bardziej zaciekawić pod względem samej narracji, bo fabuła jest na tyle prosta, że jest zaledwie pretekstem do wprowadzenia kolejnych scen akcji.
Chaos
Niestety to najbardziej rozczarowujący element Chaosu. Każdy, kto pamięta Raid, doskonale wie, jak Evans potrafi zrealizować sceny akcji. Niestety jego najnowszy film stanowi przeciwieństwo dla efektownych, oryginalnych i zjawiskowych scen akcji. Cały patent polega na rozedrganej kamerze, która podąża za bohaterami. Zbyt często jednak widać, że cała dynamika tych momentów oparta jest na nomen omen chaotycznej pracy kamery, a nie choreografii walk. Trzęsący się obraz, szybkie cięcia, neonowe, jaskrawe kolory i podbite wręcz do absurdu dźwięki wystrzałów z broni zmieszane z hektolitrami krwi pojawiających się na ekranie, w żaden sposób nie sprawiają, że w Chaosie sceny akcji są udane. Właśnie w tym tkwił sukces Johna Wicka, czy wcześniej Raid, że widz mógł dokładnie prześledzić każdy ruch głównego bohatera, jak i jego przeciwników, dając się porwać w tym krwawym balecie śmierci. Tutaj wygląda to tak, jakby Harmony Korine i David Ayer postanowili razem nakręcić film, ale bez spójnej wizji.
Miasto (niewarte) grzechu
Chociaż tych scen akcji nie da się uratować, to film mógł nadrobić relacjami między bohaterami. Dopiero co Księgowy 2 pokazał, jak można to rewelacyjnie zrobić, ale Evans również na to nie miał żadnego pomysłu. Najbardziej cierpi na tym Walker i Ellie, którzy mogliby stanowić ciekawą kumpelską parę, która zamieniałaby się w relacje na linii mistrz-uczeń. Ale Mackey przez cały film jest gburem, typowym przedstawicielem detektywów z kina noir (do którego Chaos często się odnosi), zaś Sofer jest tak bezbarwna, że zapominamy o jej istnieniu zaraz po tym, jak znika z ekranu. Również pozostali bohaterowie wypadają kiepsko, na czele z Lawrencem Beaumontem, który jest niedorzecznie przerysowany.
Chaos
GramTV przedstawia:
Film może się za to podobać stylistycznie. Oprócz komiksowych naleciałości jest w tym sporo z „pokolorowanego Sin City”, gdzie na każdym kroku podkreślony jest mrok miasta, ale przy jednoczesnym podbiciu najbardziej jaskrawych kolorów. Już pierwsza sekwencja potrafi pod tym względem zachwycić, więc jeżeli tylko pasuje Wam taka estetyka, to przynajmniej ten element Chaosu spełni oczekiwania.
Tom Hardy jest mistrzem we wcielaniu się w takie postacie jak Walker Mackey, ale tym razem aktor gra na autopilocie. Nie ma w tym bohaterze zbyt wiele charyzmy, a cały pomysł na tę postać opiera się na jego brutalności, przy jednoczesnym zaznaczeniu, że jest kochającym ojcem, a przynajmniej starającym się taki być. Kiepsko wypada także Jessie Mei Li, która niespecjalnie ma co grać, zaś Forest Whitaker zbyt szarżuje w swojej roli. Jeszcze najlepiej wypada Timothy Olyphant, któremu niestety przyszło grać do bólu generyczną postać „szarego gliny”, działającego już poza granicami prawa.
Chaos nie jest wielkim powrotem Garetha Evansa do akcyjniaków. Gdyby nie nazwisko reżysera widniejące na napisach końcowych, w życiu bym nie pomyślał, że to właśnie twórca Raid odpowiada za ten film. Szkoda, że produkcja nie nadrabia przynajmniej historią lub bohaterami, którzy są nieznośnie archetypiczni. Niestety Chaos przypomina jeden z tych niskobudżetowych filmów, pomimo całkiem niezłej stylistyki, które puszczane są w czwartkowe późne wieczory na kanałach telewizyjnych.
4,0
Totalny chaos, ale nie w dobrym tego słowa znaczeniu.
Plusy
Niezła stylistyka, która przywodzi na myśl kino komiksowe w duchu Sin City
Jest brutalnie
Otwierająca sekwencja jest obiecująca
Minusy
Kiepska inscenizacja i realizacja scen akcji
Pretekstowa historia
Bezbarwni bohaterowie
Słaba narracja jedynie prowadząca od jednej do drugiej sceny akcji
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!