Przedstawiam wam subiektywną listę elementów, które według mnie lepiej sprawdzają się w The Crew Motorfest, aniżeli w Forzie Horizon 5.
Forza Horizon to niewątpliwie świetna seria zręcznościowych gier wyścigowych, która osiągnęła niebywały sukces, zwłaszcza jej piąta odsłona. Jest to produkcja z otwartym światem, która daje sporo możliwości zabawy, posiada ogromną bazę samochodów na licencji i obecnie prawdopodobnie jest najbardziej popularną zręcznościową grą wyścigową na świecie. W cieniu Forzy Horizon jest jednak inna produkcja, która – moim zdaniem – niezasłużenie pozostaje niedoceniona. Mowa tu o The Crew Motorfest, które pokazuje, że potrafi wyciągać wnioski z obserwacji konkurencji i odpowiednio wykorzystać.
The Crew Motorfest
1. Mapa
Mapa w Forzie Horizon 5, czy nawet w czwórce jest spora, posiada zróżnicowane regiony i ogromne ilości dróg do przejechania, ale mimo wszystko jeżdżąc po nich mam poczucie pustki. Nie ma na tych mapach zbyt wielu charakterystycznych miejsc, jest mnóstwo aż nadto otwartych przestrzeni, a zaprezentowane regiony takie jak Wielka Brytania i Meksyk, sprawiają wrażenie bardzo ponurych i bez polotu. Oczywiście można się wybrać do jakiejś dżungli lub nad plażę, co ratuje sytuację, ale w całościowym odbiorze, zaprezentowane lokacje w Forzie Horizon nie chwytają mnie za serducho.
The Crew Motorfest
Już pomijając odtworzone Stany Zjednoczone z pierwszej i drugiej odsłony The Crew, co robiło naprawdę ogromne wrażenie, same malownicze Hawaie robią w Motorfest dobrą robotę. Wyspa sprawia wrażenie żywej, jest kilka świetnych miejsc wartych odwiedzenia, a zaproponowany przez twórców klimat faktycznie sprawia wrażenie jakbyśmy przyjechali tu po prostu dobrze się bawić. Dodatkowo na graczy czeka także kilka torów, co jest kolejnym urozmaiceniem rywalizacji. Lokacja zaproponowana w grze Ivory Tower wywołuje u mnie przy okazji dobre wspomnienia z kultowym Test Drive Unlimited, a to z pewnością też wpływa na moje odczucia.
The Crew Motorfest
2. Wszechstronność
Na ogół gracze szukają w samochodówkach… jazdy samochodem. Logiczne prawda? Szanuję takie podejście i absolutnie nie mam nic przeciwko temu, jednak The Crew Motorfest przyciąga mnie swoją wszechstronnością. Nie tylko możemy tu pośmigać wypasionymi furami, ale także motocyklami, co mnie osobiście kupuje (inną sprawą jest to, że uważam model jazdy motocyklami za jeden z najgorzej wykonanych elementów w całym The Crew), a jeśli tylko mamy ochotę to możemy pościgać się motorówkami, a nawet polatać samolotem lub helikopterem (o ile odblokowaliśmy go w drugiej odsłonie). Czasem naprawdę fajnie jest się zrelaksować w powietrzu podziwiając widoki lub jak wariat manewrując między budynkami czy też mostami. To pozwala poczuć się w The Crew Motorfest jak w prawdziwej motoryzacyjnej piaskownicy.
The Crew Motofest
3. Poczucie progresu
Jeśli ktoś lubi mieć podane wszystko na tacy – spoko. Osobiście wolę jednak zapracować na sukces lub nowe pojazdy. Forza Horizon 5 miała to do siebie, że po godzinie grania miałem już tyle wózków i to również tych z najwyższej półki, że szybko przestało to na mnie robić wrażenie, a także powodowało brak poczucia celu. Oczywiście pozostawały wyścigi, których wygranie było celem samym w sobie, ale poza samą jazdą lubię w grach dążyć do czegoś, ale nie znikomym kosztem.
The Crew Motorfest oferuje inne podejście. Ba, znam nawet osoby, które uważają je za przesadzone w drugą stronę. Generalnie zbieranie kredytów na nowe pojazdy to długa i mozolna droga, dlatego gdy uzbieram odpowiednią ilość kasy na jakąś furę, wówczas muszę dobrze przemyśleć swój zakup. Mimo wszystko nabycie taką drogą np. nowego samochodu, powoduje zupełnie inne emocje. Wiem, że włożyłem w zdobycie tej zawartości jakiś wysiłek i poświęciłem czas, więc nagroda lepiej oddziałuje na mój mózg. Wiecie, jak w Diablo 4. Jeśli gra sypie graczom legendarki na każdym kroku, to przychodzi w końcu moment w którym nawet nie chce się ich przeglądać, ale jak w Path of Exile 2 wydropicie turbo broń, pierwszą mega dobrą od dwóch godzin grania to ma się do tego zupełnie inne podejście.
The Crew Motorfest
4. Playlisty
Forza Horizon zapoczątkowała pewną modę na festiwalowy klimat zabawy. Uważam jednak, że The Crew Motorfest wyciągnęło wnioski z tego co zrobiła konkurencja i dopracowała tę formułę. Po pierwsze dużo bardziej czuję się jak na motoryzacyjnym festiwalu w ścigałce od Ubisoftu, a po drugie zaproponowane w niej playlisty wydają mi się być znacznie ciekawszym doświadczeniem.
GramTV przedstawia:
Nie tylko ścigamy się w kolejnych wyścigach, często zwariowanych jak choćby nocą w mega japońskim klimacie, gdzie trasy zyskują neonowy wygląd. Każda playlista otoczeniem, wyzwaniami lub pojazdami odpowiednio nawiązuje do jej treści, a dodatkowo niektóre z nich pozwalają na poznanie nieco historii. Świetnym przykładem może tu być playlista Ferrari, która dała możliwość graczom na zapoznanie się z kultową włoską marką, między innymi dzięki starannie przygotowanym filmikom. Można by po prostu rzec, że The Crew Motorfest bawi i uczy.
The Crew Motorfest
5. Model jazdy
Zapewne będzie to najbardziej kontrowersyjny punkt tej listy, ale pamiętajcie, że na swój sposób jest on bardzo mocno subiektywny. Model jazdy w Forzie Horizon 5 nie jest zły, ale w mojej ocenie jest gorszy od tego zaproponowanego w The Crew Motorfest, a wszystko za sprawą… środka ciężkości. Mam wrażenie, że w Forzie tył samochodu (jakikolwiek byśmy nie wybrali) jest przyczepiony do drogi, natomiast przód lata niczym papierowy kartonik. Może to być jednak efekt pracy kamery, co wpływa na odczucia. Oczywiście da się tak jeździć, spędziłem w tej grze ogromne ilości czasu dobrze się bawiąc, ale mimo wszystko w kryzysowych sytuacjach jakimi były poślizgi, miałem wrażenie, że autkami zamiatało na boki w koszmarnie dziwny sposób. Żeby było ciekawiej, moich odczuć nie zmienia także „tryb symulacji”, który można włączyć w opcjach. W Forzie Motorsport czegoś takiego nie odczuwam i gdyby zaimplementować do FH5 lub przyszłej FH6 model jazdy zaproponowany przez zespół Turn 10, wówczas taka lista wyglądałaby już nieco inaczej.
Mam poczucie, że w The Crew Motorfest masa pojazdów jest rozłożona zupełnie inaczej, przez co mam nad nimi większą kontrolę, a grube uślizg łatwiej mi opanować dlatego, że po prostu czuję co dzieje się w danej chwili z samochodem. To ważna informacja, bowiem nie chodzi o to, że gra jest łatwiejsza, a Gucio nie umie jeździć więc się cieszy z Motorfesta, a o fakt, że pojazd przekazuje lepiej informacje o tym jaka jest obecnie sytuacja między asfaltem, a oponami – nadal moim zdaniem. Wiadomo, oba modele jazdy to czysty arcade i zabawa, ale mimo wszystko na dłużą metę po prostu lepiej leży mi jazda w Motorfest. Jak dla mnie Ubisoft, a właściwie Ivory Tover mógłby ewentualnie zrezygnować z dopalaczy, ale zasadniczo da się grać bez używania tego. Oczywiście swoimi odczuciami dzielę się z wami po graniu na padzie.
Choć lubię bardzo obie gry, to te pięć elementów sprawia, że gdy złapie mnie ochota na zręcznościowe jeżdżenie, wówczas częściej sięgam po The Crew Motorfest. Dajcie znać jakie są wasze odczucia wobec tych dwóch tytułów lub co ewentualnie przenieślibyście z jednego do drugiego.
Najlepsza mapa była w Burnout Paradise bo tam wszędzie były w najbardziej najbardziej pozornie niemożliwych miejscach znaki do rozbicia i trzeba było nieraz długo kombinować. I prawda z tym progresem, powinny być samochody ukryte za jakimiś wyzwaniami
No słuchaj ja się zgadzam z twoim komentarzem ale słuchaj zawsze najlepsze były need for speedy tak bo tam siedziało bernaud też wchodzi w grę bo w końcu coś dopracowali reszta innych rzeczy jak Forza horizon czy symulatory i inne rzeczy to jest gówno warte bo się zgadzam Bernard paradise najlepszy need for speed hot pursuit 2020 oraz need for speed the run czy undercover to jest coś konkretnego w grach a nie jakieś siedzenie w torze wyścigowym
domo80
Gramowicz
27/09/2025 18:49
K
domo80
Gramowicz
18/09/2025 09:44
Wiadomo że zrobili lepiej to oczywiście ważne żeby się bardziej postarali reszta symulator i rajfowki są nudne i gówno warte.. szkoda zachodu na takie gry jak the Cree motorfest i tdu solar crown za dużo sezonów i nudnych dodatków tak samo NFS unbound szkoda życia i kasy na taki chłam.. lepszy NFS hot 2020 bo ma się mody i jest bardziej urozmaicone...the run i undercover spoko gry warte zachodu.. burnout paradise rema spoko ... Mody itd spoko.. reszta to gowno