Recenzja filmu Książę w Nowym Jorku 2. Bolesny powrót do Zamundy

Radosław Krajewski
2021/03/05 17:45

Ponad 30 lat czekaliśmy na kontynuację Księcia w Nowym Jorku z Eddiem Murphym. Oceniamy, czy to udany powrót po latach.

Niech żyje król!

Eddie Murphy na tyle rzadko występuje przed kamerami, że każdego jego następnego filmu można oczekiwać jak Gwiazdki. Szczególnie gdy wychowywało się na komediach z lat 80. i 90. z jego udziałem. Gdzieś ten sentyment do jego poczucia humoru pozostał, dlatego kontynuacja z Księcia w Nowym Jorku była jednym z najbardziej oczekiwanych przeze mnie filmów tego roku. Pierwsze zapowiedzi wskazywały, że raczej nie dojdzie do klapy i będzie to udany powrót po ponad 30 latach. Marketingowcy Amazonu powinni otrzymać premierę za tak skuteczne przykrycie, że najnowszy film Craiga Brewera to zwyczajnie słaby i niepotrzebny nikomu film.

Niech żyje król!, Recenzja filmu Książę w Nowym Jorku 2. Bolesny powrót do ZamundyKsiążę Akeem (Eddie Murphy) ma wkrótce przejąć tron po niedomagającym królu Jaffie Jofferze (James Earl Jones). Przyszły władca nie ma jednak męskiego potomka, a według prawa w Zamundzie, władzy nie może objąć kobieta. Ojciec uświadamia następcę tronu, że w Ameryce czeka na niego dorosły potomek z nieprawego łoza. Akeem wyrusza wraz ze swoim wiernym towarzyszem Semmim (Arsenio Hall) do Nowego Jorku, aby odszukać Lavelle’a (Jermaine Fowler). Chłopak nie wie, że płynie w nim królewska krew, ale bez większego wahania zgadza się udać do nieznanego mu kraju. Na miejscu dowiaduje się, że musi poślubić córkę generała Izziego (Wesley Snipes), lokalnego watażki, który grozi zamachem na Akeema, jeżeli ten nie spełni jego żądań.

Zasadniczo pierwsze dwadzieścia minut to rozczarowująca powtórka z rozrywki. Przed seansem nowego filmu powtórzyłem pierwszą część z 1988, na której bawiłem się dużo lepiej, niż bym mógł przypuszczać. Był to jednak błąd, bo uczucie deja vu nieustannie towarzyszyło mi na samym początku Księcia w Nowym Jorku 2. Mamy więc ten sam schemat z wielką imprezą, tym razem upamiętniającą odchodzącego króla, ze wszystkimi zbędnymi scenami taneczno-śpiewanymi, wyruszeniem Akkema do Ameryki, a nawet wepchniętym na siłę fragmentem w salonie fryzjerskim. Dalej nie jest o wiele lepiej i recykling daje się we znaki coraz bardziej. Twórcom wyraźnie nie udała się sztuka nawiązywania do pierwszego filmu i zamiast mrugnięć okiem do fanów oryginału, mamy do czynienia z gorszą kopią, a nawet i podróbką.

GramTV przedstawia:

Twórcy do tego stopnia nie wierzą w inteligencje widzów, że żywcem powklejali sceny z pierwszej części. Nie brakuje nawet błyskawicznego streszczenia fabuły poprzedniego filmu, zilustrowanego, a jakże, fragmentami z „jedynki”. Rozumiem, że Książę w Nowym Jorku jest tak starą produkcją, że mało kto po nią już dzisiaj sięgnie, ale jest to niepoważne podejście, gdy w niemal w każdej minucie nowej części próbuje się czerpać, nawiązywać i kopiować komediowego klasyka z 1988 roku.

Brak konsekwencji twórców widoczny jest również w fabule. Za scenariusz odpowiada Kenya Barris, showrunner serialu Czarno to widzę oraz #blackAF, a także scenarzysta kontynuacji Shafta z 2019 roku oraz rimejku Wiedźm. I właśnie w tych dwóch filmowych próbach należy upatrywać porażki w beznadziejnym skrypcie Barrisa. Pomijając już odtwórcze wątki, które zostały o wiele lepiej przedstawione w pierwszym filmie, czyli tradycyjny konflikt nowoczesności z konserwatyzmem i ortodoksyjnością, historia zawiera wiele słabych i bezcelowych wątków. Żeby wspomnieć tylko o konfliktach drugoplanowych postaci z Zamudy oraz Nowego Jorku, którzy w jednej scenie się kłócą, żeby w drugiej zostać najlepszymi przyjaciółmi. Identycznie zostaje rozwiązany konflikt Akeema z generałem Izzim, który nawet nie ma powodu zmieniać nastawienia do nowego króla, a mimo to nagle zostaje jego wiernym poddanym.

Komentarze
12
TobiAlex
Gramowicz
15/03/2021 23:17
wolff01 napisał:

Recenzuje recenzent a nie "portal". I jak na "umierający portal" to wciąż potrafi najwyraźniej przyciągnąć malkontentów...

TobiAlex napisał:

Ale taka jest prawda. Mało tego. Siedzisz w necie, czytasz recenzje na różnych portalach i o grach i filmach. I powiedzmy, że coś jest średnie. No spoko. Wchodzisz na gram.pl i co widzisz? Że jest gorzej niż źle. Tak jakby ten umierający portal na złość zaniżał oceny, aby tylko wzbudzić rozgłos.

Nie, przyciąga takich, którzy portal znają od podszewki i widzieli jak powoli stacza się w dół...+

TobiAlex
Gramowicz
15/03/2021 23:16

Film jest bardzo fajny. Tym wszystkim, którym podobała się jedynka, oglądali film w dniu premiery (1988) i mieli wtedy 12 lat (ja!) to dwójka też się spodoba!

Headbangerr
Gramowicz
11/03/2021 10:36
JaCzyliJa napisał:

Przydałoby się jakoś uzasadnić teze, a nie jak dzieciaki w przedszkolu:

- Super.

- Nie fajne.

- Super!

- Nie fajne!!!

A jak chcesz uzasadnić subiektywne odczucie, że aktor grał kiepsko, albo że czegoś w filmie było za mało / za dużo, panie dorosły?




Trwa Wczytywanie