Recenzja gry Immortals: Fenyx Rising. Czy Ubisoft ma swoją Zeldę?

Adam "Harpen" Berlik
2020/11/30 18:00
3
1

Bardzo nie lubię tego określenia, ale co poradzę na to, że idealnie ono tu pasuje? Immortals: Fenyx Rising to bez wątpienia czarny koń 2020 roku.

Tym razem może zacznę od końca, chociaż tak naprawdę informacje te dla wielu okażę się przydatne na początku recenzji. Oto bowiem mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że – po pierwsze - Immortals: Fenyx Rising to nie reskin Assassin’s Creed Odyssey. Po drugie wiem, czego zabrakło w dziele Ubisoftu. Czegokolwiek nowego, bo znajdziemy tu mnóstwo pomysłów z innych przygodówek akcji z elementami RPG ukazanych z perspektywy trzeciej osoby, wśród których przed szereg wysuwa się oczywiście The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z naprawdę udanym tytułem. Ale po kolei.

Recenzja gry Immortals: Fenyx Rising. Czy Ubisoft ma swoją Zeldę?

Halo! Link, czy to Ty? Jaka Fenyx?

Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule niniejszej recenzji powiem, że… I tak, i nie. Nie chciałbym jednak, by ten tekst stanowił porównanie nowego dziecka twórców Assassin’s Creed Odyssey z tym, co w 2018 roku zaproponowało Nintendo w jednej z najlepiej ocenianych gier w historii. Dlatego też skupię na plusach i minusach Immortals: Fenyx Rising, ale od razu dodam, że tych pierwszych będzie znacznie więcej.

Przed premierą Immortals: Fenyx Rising, które w zapowiedziach początkowo figurowało pod tytułem Gods & Monsters sądziłem, że gra powstaje tanim kosztem. Przeprojektowany świat z Assassin’s Creed Odyssey (no bo przecież assety można wykorzystać jeszcze raz, prawda?), trochę nowości i praktycznie można wydawać… Okazało się jednak, że Ubisoft naprawdę przyłożył się do Immortals: Fenyx Rising i nawet przez moment nie czułem, że ktokolwiek chciał stworzyć tę grę wyłącznie „dla kasy”. Wprost przeciwnie: chociaż nie ma tu niczego innowacyjnego, wszystko jest ze sobą umiejętnie połączone. Tworzy całość, w efekcie czego trudno oderwać się od ekranu. Jakby ktoś miał wątpliwości, to członkowie mojej rodziny z pewnością to potwierdzą.

Starożytna Grecja w wersji mini

Zwykle w kontekście gier Ubisoft można napisać, że dana produkcja posiada wielki, otwarty świat. W przypadku Immortals: Fenyx Rising jest trochę inaczej, bo w końcu Francuzi poszli po rozum do głowy i nie starali się oddać do naszej dyspozycji ogromnych terenów do eksploracji. Kraina jest rozległa, ale bez przesady. Piesze wędrówki niekiedy zajmują zbyt wiele czasu, więc lepiej sobie polatać nad mapą (o tym więcej trochę później) lub skorzystać z wierzchowca. To, paradoksalnie, nie wada, lecz zaleta, bo zapewne nie tylko ja mam dość tego, że największe korporacje prześcigają się w tym, które z nich zaprojektuje największy teren do eksploracji. Nie liczy się bowiem ilość, ale jakość. I w przypadku Immortals: Fenyx Rising o tej jakości można powiedzieć wiele dobrego.

Jasne, po kilku godzinach eksplorowania Starożytnej Grecji w Immortals: Fenyx Rising da się zauważyć pewnego rodzaju powtarzalność, ale ani przez chwilę nie czułem, że nie chcę iść do znacznika, bo… nie ma po co. Warto zwiedzać świat, bo dzięki temu napotkamy przeciwników, z których wypadną kryształy do ulepszania broni, zbroi, eliksirów i nie tylko. Warto zwiedzać świat, bo tylko w ten sposób podniesiemy przedmioty niezbędne do zwiększenia liczby punktów zdrowia głównego bohaterka lub bohaterki. Warto zwiedzać świat, bo pozwoli nam to odblokować dostęp do skrzynek zawierających przydatne elementy wyposażenia. I tak dalej, i tak dalej. Aha, i jeszcze jedno – sporo tych znaczników na mapie umieścimy sami poprzez dogłębną obserwację terenu np. stojąc na głowie jakiejś rzeźby.

Droga wolna! Prawie…

Skoro cała mapa była dostępna do wglądu niemal na starcie, to nie omieszkałem sprawdzić, z jak bardzo otwartym światem mamy do czynienia. Nie zdradzając wielu szczegółów fabularnych powiem tylko tyle, że… bardzo otwartym. Do tego stopnia, że łatwo się w nim pogubić, ale ewidentnie widać, że jest to zabieg jak najbardziej zamierzony. Ubisoft chciał, byśmy metodą prób i błędów eksplorowali lokacje, trafiali niekiedy na słabszych, innych razem na zbyt mocnych wrogów.

Doprowadziło to w moim przypadku do momentów, w których początkowo gdy spotkałem Achillesa, praktycznie nie zadawałem mu obrażeń, ale kiedy ulepszyłem broń i zwiększyłem pasek życia, miałem w końcu szansę na pokonanie mitycznego bohatera. Satysfakcja z postępów, jakie udało mi się osiągnąć na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu minut była nie do opisania. Trud włożony w rozwinięcie postaci został odpowiednio wynagrodzony.

Mniej, ale lepiej

Immortals: Fenyx Rising jest – w porównaniu do przesadnie ogromnego Assassin’s Creed Odyssey – wręcz kameralne. Owa kameralność dostrzegalna jest także w elementach RPG, bo nie znajdziemy tu poziomów doświadczenia. Zapomnijcie o piekielnie złożonych drzewkach rozwoju postaci, bo autorzy postawili na ich minimalistyczne wersje. Nie będziemy walczyć z hordami wrogów, by wypadły z nich tony żelastwa, z którymi będziemy zapoznawać się przez kilkanaście minut na ekranie ekwipunku. To gra bardzo skromna pod tym względem, ale… wystarczająca. Miecze, topory, łuki, zbroje z różnymi profitami do wyboru, możliwość zmiany wyglądu poszczególnych elementów wyposażenia, odblokowywanie boskich mocy. I tak zabawy jest co nie miara.

Zwłaszcza, że Immortals: Fenyx Rising nie jest bezmyślną naparzanką. Mniej więcej tyle samo czasu spędzamy tutaj na walce z przeciwnikami, co na… rozwiązywaniu zagadek natury logicznej. Część z nich jest banalnie prosta, ale niektóre dały mi w kość. Wynikało to poniekąd z faktu, że recenzowana produkcja nie traktuje gracza jak idiotę. Przykładowo widzimy na ekranie cel zadania, podchodzimy we wskazane miejsce, pojawia się informacja, co mamy zrobić, ale nikt nie mówi nam jak należy to wykonać. Trzeba chwilę poobserwować otoczenie, przypomnieć sobie o dostępnych mechanikach rozgrywki i sprawdzić, którą z nich możemy wykorzystać na danym obszarze, by przejść fragment misji.

Takie podejście do tematu jest jak najbardziej w porządku. Czasem jednak miałem wrażenie, że Ubisoft trochę przekombinował. Niektóre łamigłówki były niepotrzebnie skomplikowane i zbyt złożone, natomiast innym razem zbyt wiele razy pojawiał się ten sam schemat, co prowadziło do frustracji. Mniej czasem znaczy lepiej, a trudne zagadki wcale nie muszą być długie.

GramTV przedstawia:

Immortals: Fenyx Rising niejednokrotnie zmusza do wysilenia szarych komórek, ale podczas walki nie możemy zamknąć oczu i jedynie wciskać przycisków, bo może nie zginiemy w mgnieniu oka, ale bardzo zmniejszymy szansę na wygraną. Walka poniekąd może budzić skojarzenia z Dark Souls, bo nic nie stoi na przeszkodzie, by zablokować kamerę na przeciwniku, korzystać z lekkich ataków mieczem lub ciężkich za pomocą topora, a także wykonywać uniki, dzięki którym… no tak, unikniemy ciosów wroga. Z tą różnicą, że – przykładowo – chcąc wyprowadzić atak zza pleców w głowę niemilca trzeba najpierw wybić się w powietrze, a dopiero potem nacisnąć odpowiedni przycisk na kontrolerze.

Poziomy trudności i nie tylko

Na starcie Immortals: Fenyx Rising oferuje cztery poziomy trudności do wyboru i dodatkowo pozwala na zdefiniowanie kilku ustawień w menu, dzięki czemu możemy na przykład otrzymać kontekstowe podpowiedzi w trakcie zmagania się z łamigłówkami. Praktycznie wygląda to tak, że po aktywowaniu jakiegoś mechanizmu na ekranie pojawi się odpowiednia informacja, więc nie będziemy musieli zastanawiać się, co udało nam się uruchomić, ale sami musimy wpaść na to, jak skorzystać z odblokowanej funkcji. Może to być na przykład zmiana kierunku wiatru, pojawienie się jakiejś skrzynki na mapie, którą musimy umieścić w określonym miejscu, podniesienie platformy umożliwiającej przeskoczenie do następnego fragmentu obszaru, itp.

Stamina Fenyx, stamina!

Immortals: Fenyx Rising to gra, w której nieustannie trzeba monitorować poziom wytrzymałości naszej bohaterki (wy, jeśli chcecie, możecie pokierować bohaterem, Fenyx to dość uniwersalne imię, dzięki czemu produkcja umożliwia wybór płci i zdefiniowanie wyglądu protagonisty lub protagonistki), bo jest ona kluczowa podczas wykonywania rozmaitych akcji.

Mam tutaj głównie na myśli latanie (początkowo dysponujemy jedynie złamanymi skrzydłami, ale z czasem możemy korzystać z mitycznych), wspinanie się po obiektach otoczenia czy też bieganie sprintem. Aby ją zregenerować, musimy po prostu stanąć (nie możemy zwisać ze skały) lub też skorzystać z odpowiedniego przedmiotu. Skoro już o tym mowa, to warto dodać, że poza eliksirami służącymi do odnawiania punktów zdrowia i wytrzymałości, mamy tutaj fiolki pozwalające na tymczasowe zwiększenie zadawanych i zmniejszenie otrzymywanych obrażeń.

Stamina Fenyx, stamina!, Recenzja gry Immortals: Fenyx Rising. Czy Ubisoft ma swoją Zeldę?Co prawda „na normalu” walki w Immortals: Fenyx Rising nie stanowią dużego wyzwania, to i tak warto regularnie organizować wypady do pobliskich lasów, by zerwać z drzew granaty, dzięki którym odnowimy energię życiową Fenyx. Możemy je po prostu zjadać lub przy wykorzystaniu tych owoców przygotować wspomniane eliksiry. Warto mieć ich pod dostatkiem, bo przydają się nie tylko podczas walki, ale także w trakcie rozwiązywania zagadek logicznych. Możemy bowiem stracić zdrowie po wejściu w rozmaite przeszkody (np. lasery) czy też wielokrotnie spadając w przepaść, a do takich sytuacji dochodzi tu wielokrotnie, bo ze względu na niekiedy kiepską pracę kamery zdarzało mi się regularnie nie trafiać w krawędź platformy.

Grzeje się!

Grałem na PC i ciężko mi napisać cokolwiek złego o optymalizacji Immortals: Fenyx Rising, bo stoi ona na bardzo wysokim poziomie. Dodatkowo jeśli zależy nam na płynności animacji, to możemy wybrać specjalny tryb, dzięki któremu zamiast mniejszej liczby klatek na sekundę w razie czego gra zmniejszy rozdzielczość obrazu. Muszę jednak ponarzekać na dość dziwne działanie aplikacji.

W zamkniętych obszarach, gdzie w istocie gra nie musiała wczytywać zbyt wielu obiektów, podzespoły mojego komputera wysilały się znacznie bardziej niż podczas eksploracji otwartego świata. Wiem, że – o ile w ogóle – powinno być na odwrót, ale gołym okiem widać, że po prostu coś tu nie gra. Na szczęście nie dochodziło do nadmiernego przegrzewania się układów, chociaż obudowa mojego peceta była na tyle gorąca, bym nie mógł na niej komfortowo trzymać dłoni przez kilka sekund.

Ale o co tutaj tak naprawdę chodzi?

Immortals: Fenyx Rising nie posiada jakiegoś oryginalnego scenariusza, ale mimo to opowieść – której finał łatwo przewidzieć – jest bardzo ciekawa. Wynika to z faktu, że autorom udało się przygotować naprawdę humorystyczne dialogi z udziałem świetnie wykreowanych postaci. Ale jak to? Przecież co tu kreować, skoro to gra oparta na greckiej mitologii! Otóż to. Pokuszono się o historię, w której głównym antagonistą jest najstraszniejszy z tytanów, Tyfon. To w wyniku jego działań greccy bogowie utracili nie tylko swoje esencje, ale i wygląd, który znamy z wiekowych opowieści. Jak spotkacie małą dziewczynkę, to będzie to nie kto inny, jak Atena, z kolei sympatyczny kogut to Ares.

Ha, ha, ha!

W recenzowanej grze nie mogło zabraknąć Prometeusza pełniącego - w duecie z Zeusem – funkcję narratora. Oboje wielokrotnie komentują poczynania Fenyx i trzeba przyznać, że w żadnym razie nie wychodzi im to drętwo. Wielokrotnie uśmiechałem się pod nosem, bo historyczne postacie przedstawiają doskonale znane wątki w sposób przystępny i humorystyczny. Stwierdzają na przykład, że prolog był za długi i porównują go do wędrówki Odyseusza, która trwała krócej. Tak, oczywiście… Aha, no i byłbym zapomniał. Ubisoft świetnie bawi się konwencją, bo trochę nie wiedziałem, o co chodzi, gdy niemal na samym początku gry na ekranie ujrzałem napisy końcowe. Przyjrzałem im się, a potem zwyczajnie zaśmiałem się w głos.

Immortals: Fenyx Rising na pierwszy rzut oka jest grą dla dzieci, idealnym prezentem pod choinkę. Wydaje się jednak momentami za trudna dla młodszych odbiorców, ale nie wykluczam, że taki był zamysł twórców. Żeby dorośli, którzy kupią ten tytuł swoim pociechom, pomogli im w uporaniu się z nieco bardziej wymagającym fragmentami. Jeśli tak to sobie Ubisoft zaplanował, to nie mam pytań – istny strzał w dziesiątkę. Założę się ponadto, że starsi wspólnie z dziećmi będą pod nosami nucić motyw przewodni. To po prostu majstersztyk. Generalnie tytuł posiada najlepszą muzykę, jaką daną było mi usłyszeć w grach francuskiego giganta od czasu… Far Cry 5.

Ha, ha, ha!, Recenzja gry Immortals: Fenyx Rising. Czy Ubisoft ma swoją Zeldę?

Przepraszam, nie mogę rozmawiać, gram w…

Podsumowując, dawno się aż tak dobrze nie bawiłem. Myślałem, że Immortals: Fenyx Rising będzie dobrą grą, bo Assassin’s Creed Odyssey i The Legend of Zelda: Breath of the Wild wyrwały mi sporo godzin z życiorysu i nie uważam tego czasu za stracony. W istocie okazało się jednak, że nowe dzieło Ubisoftu ma szansę znaleźć się w plebiscytach uwzględniających najlepsze produkcje tego roku. To naprawdę dopracowana, przemyślana i niezwykle angażująca przygoda z klimatyczną oprawą graficzną. Grzech nie zagrać.

8,0
Świetna gra! Z niecierpliwością czekam na oficjalne dodatki i Immortals: Fenyx Rising 2!
Plusy
  • piekielnie satysfakcjonujący zręcznościowy system walki
  • otwarty świat zaprojektowany tak, by zachęcić do eksploracji
  • możliwość zwiedzania świata pieszo, na wierzchowcu lub dzięki możłiwości latania
  • ciekawie pomyślane, różnorodne zagadki
  • konieczność monitorowania poziomu wytrzymałości idealnie komponuje się z pozostałymi mechanikami rozgrywki
  • system rozwoju postaci
  • opcja dostosowania poziomu trudności do własnych możliwości
  • łatwy do przewidzenia, ale mimo to ciekawy scenariusz (pełno humoru!)
  • niezwykle klimatyczna oprawa audiowizualna
  • bardzo dobra optymalizacja
Minusy
  • niektóre łamigłówki są przekombinowane
  • komputer grzeje się znacznie bardziej w... zamkniętych obszarach
  • czasem praca kamery sprawia, że spadamy w przepaść nie ze swojej winy
Komentarze
3
dzelada
Gramowicz
01/12/2020 10:03
gamerBOY napisał:

Trzeba było czekać na ps5 to byś nie zadawał takich pytań;)

dzelada napisał:

Będzie 4k 60fps na XsX ?

​A może teraz nie chciałem kupować pleyaka

gamerBOY
Gramowicz
01/12/2020 07:17
dzelada napisał:

Będzie 4k 60fps na XsX ?

Trzeba było czekać na ps5 to byś nie zadawał takich pytań;)

dzelada
Gramowicz
30/11/2020 18:43

Będzie 4k 60fps na XsX ?




Trwa Wczytywanie