Recenzja filmu Gwiazdeczki. Netflix przepraszał za kontrowersyjną reklamę

KG
2020/09/10 10:20
9
0

Nie ocenia się książki po okładce, a filmu po plakacie. Zwłaszcza, gdy tworzy go Netflix dla taniej sensacji, wystawiając się na zarzut promowania pedofilii.

Recenzja filmu Gwiazdeczki. Netflix przepraszał za kontrowersyjną reklamę

Kilka tygodni temu w sieci zawrzało, gdy Netflix zaczął reklamować nowy film w swojej ofercie, pt. "Cuties", a dla Polaków "Gwiazdeczki". Na cyfrowym plakacie umieszczono cztery dziewczynki w wyzywających tanecznych pozach i kusych strojach. Do tego opis, z którego wynikało, że 11-letnia Amy buntuje się przeciwko rodzinnym tradycjom, by twerkować z rówieśniczkami i odkrywać swoją kobiecość.

Twerk, 11-latki, odkrywanie kobiecości, kontrowersyjne pozy na plakacie – za taką mieszankę na Netfliksa słusznie posypały się gromy. Zaczęło się wystawianie negatywnych ocen na portalach filmowych, nawoływano do bojkotu, a reżyserka wyznała w wywiadzie, że grożono jej śmiercią. Wszystko to przed ogólnoświatową premierą filmu, który wcześniej zdobył świetne recenzje na festiwalach w Sundance czy Berlinie. W praktyce oznacza to, większość osób, które oskarżały Netfliksa o "nakręcenie filmu dla pedofilów", znało "Cuties" ("Mignonnes" we Francji) jedynie z reklam i fatalnego zwiastuna.

Nie bronię Netfliksa, bo pomysł na użycie właśnie tej grafiki z filmu i dwuznaczna treść opisu to moim zdaniem obrzydliwe posunięcie, seksualizujące nieletnie bohaterki. Ale wydawanie wyroków i wieszanie psów na twórcach "Gwiazdeczek" na podstawie domniemań, również woła o pomstę do nieba.

Streamingowy gigant szybko uderzył się w pierś, publikując przeprosiny: "Bardzo nam przykro z powodu nieodpowiedniej grafiki, której użyliśmy w Mignonnes / Cuties. To nie było OK, ani nie było reprezentatywne dla francuskiego filmu, który wygrał nagrodę w Sundance". Jednak zła fama poszła w świat. Na szczęście "Gwiazdeczki" są już dostępne na Netfliksie i szczerze zachęcam do seansu. Nie tylko po to, by wyrobić sobie zdanie o filmie, który wzbudził przed premierą (niepotrzebne) kontrowersje. Ale przede wszystkim, by obejrzeć ciepłą, zabawną, wstrząsającą, a momentami wręcz odpychającą opowieść o dorastaniu.

GramTV przedstawia:

Główną bohaterką "Gwiazdeczek" jest Amy, 11-latka z senegalskiej rodziny, która wprowadza się z mamą i młodszym rodzeństwem do nowego mieszkania w Paryżu. Dziewczynka wychowuje się w tradycyjnej muzułmańskiej rodzinie, chodzi z mamą do meczetu, gdzie uczy się roli i obowiązków kobiety. Amy jest pomocna i posłuszna, jednak kiedy wpajane wartości zderzają się z rzeczywistością nowej paryskiej szkoły, świat dziewczynki staje na głowie.

Amy jest wpatrzona w grupę rówieśniczek, które paradują po szkole w butach na obcasie, krótkich spódniczkach i bluzkach odsłaniających brzuch. Wydurniają się, przeklinają, gadają o chłopkach, a przede wszystkim tańczą, marząc o wystartowaniu w konkursie talentów. Z początku może się wydawać, że "Gwiazdeczki" to francuski odpowiednik "Galerianek", ale nic bardziej mylnego. Co prawda w komediodramacie Maïmouny Doucouré (scenariusz i reżyseria) nie brak wstrząsających wątków i scen, w których nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby oglądać 11-latki. Ale "Gwiazdeczki" to zupełnie inny kaliber i inne przesłanie niż historia o nieletnich prostytutkach.

Komentarze
9
Usunięty
Usunięty
13/09/2020 16:08

Co za syf.

Melchah
Gramowicz
11/09/2020 22:21

Trailer mi się nie podobał. Niektóre sceny są dla mnie obrzydliwe. Widziałem też scenę tańca erotycznego, chyba prawie dwie minuty. Dzielą się nią ludzie - między innymi na Tweeterze - którzy najwidoczniej czują podobnie. Podziękuję za pełny seans.

Z ciekawości sprawdziłem Youtube i oficjalny trailer ma 1,7 mln łapek w dół. Spodobał mi się jeden z komentarzy "I think every race, country, and religion knows this is wrong." Ten wynik mnie cieszy, daje nadzieję, że ludzie nawet jeśli nie świadomie, to podskórnie czują, że ten film to tanie pogrywanie z trudnym tematem. Jakaś zagryweczka, może papierek lakmusowy - co jeszcze można opchnąć?

Nie lubię takiego wykorzystywania dzieci, ich wizerunku, takiego ich przedstawiania, niezależnie od tego jakież to "zbożne" cele przyświecały autorom. Nie lubię prób eksperymentowania na ich psychice przez jakichś zagubionych tożsamościowo, samozwańczych edukatorów, mających problem ze swoją własną osobowością, seksualnością. Rozczarowani, że nie znaleźli sobie miejsca i nie wiedząc kim są, chcieliby mówić innym jak szukać swojej drogi w życiu. Nie godzę się na poświęcanie czystości dzieci na ołtarzu politycznej poprawności, dla czyichś zysków.

Mam takie spojrzenie, że dzieci to jedyna nadzieja dla świata, na lepsze jutro. Wychowaj dziecko na choć trochę lepsze niż ty, a czekająca nas przyszłość też będzie lepsza. Może o tym powinny być filmy, a nie o pokazywaniu dziewczynek czy chłopców w prowokacyjnych seksualnie pozach (film od lat 18, zakładam, że dorosłemu już nie trzeba dobitnie pokazywać jakim tematem się zainteresował, bo powinien wiedzieć).

Obcowanie z dziećmi, zwłaszcza gdy człowiek zostanie rodzicem, bardzo uwrażliwia. Od momentu narodzin syna mam też problem z oglądaniem filmów wojennych z realistycznymi scenami z pola walki. Nie jakieś tam science-fiction, fantasy łu-bu-du, ale filmy pokroju "Szeregowiec Ryan" nie przechodzą. To bardzo dobrze zrealizowany film, z mocnym przesłaniem, ale już nie mogę patrzeć na ten bezmiar bezsensownej przemocy. Filmy dokumentalne to inna rzecz, ale z fabularnymi mam duże problemy.

Chyba rozumiem zamysł autorów, ale sztuka umie sobie radzić delikatnie z trudnymi tematami, jeśli już się za nie bierze. Ten film to nie jest sztuka filmowa, w mojej opinii.

Dzieci na całym świecie doświadczają strasznych rzeczy, niegodziwych, od różnych ludzi i z różnych powodów. Z tym trzeba walczyć, za każdy razem i ze wszystkich sił, robić co można, na ile się da i umie.

Ten film nie gra po właściwej stronie, nawet jeśli autorzy tego chcieli.

wolff01
Gramowicz
11/09/2020 13:56
Muradin_07 napisał:

Może to robić na miliardy sposobów. Jeśli ktoś pisze głupoty w gazecie to zakazujesz wydawania prasy? :) 

wolff01 napisał:

No i dochodzimy do punktu wyjścia: zabronić albo zaorać :D Cywilizacja co krok udowadnia, że najlepiej ludziom za pomocą social media wychodzi szerzenie głupoty.

Zakładam, że zarzucasz mi generalizację? Tak wszystko można generalizować (manipulować można każdym medium), ale podkreślam jeszcze raz: nic w porównaniu z social media nie ma takiej siły rażenia. Są łatwodostępne, popularne (bo przecież każdy w klasie ma facebooka co nie?) i bazują na algorytmach które dobierają treść pod kątem specyficznych grup. Nic nie trafia do ciebie przypadkiem. "Lokowanie produktu" nabiera nowego znaczenia. Nie mówimy tu o artykułach które trafiają na lokalne rynki (i czasem się przebijają do opinii publicznej, zresztą również nomen omen dzięki social media). Mówimy o czymś co ma precedensową skalę w historii ludzkości, tworzy całe zjawiska (masowe akcje hejtowe, hashtago organizujące całe grupy itd). Jeszcze jakieś 20 lat temu nikt z nas nie miał social media. Czy nie potrafiliśmy wtedy się komunikować, zawierać przyjaźnie, pozyskiwać informacje, czerpać inspiracje z czegoś? Zresztą ja nie jestem krytykiem samej ideii social media per se, tylko zjawisk jakie tworzą, jakie zachowania w ludziach budzą... i to nie są moje wymysły, coraz więcej ludzi zwraca na to uwagę, coraz więcej badań powstaje, coraz wiecej lduzi to widzi.




Trwa Wczytywanie