Przed wyruszeniem w drogę pamiętaj o… ręcznym - recenzja gry SnowRunner

Adam "Harpen" Berlik
2020/04/29 13:50
0
0

Kto by się spodziewał, że jazda od punktu A do B może być aż tak przyjemna?

Przed wyruszeniem w drogę pamiętaj o… ręcznym - recenzja gry SnowRunnerNa pewno wszyscy, którzy pokochali Spintires, a później spędzili mnóstwo czasu, grając w Mudrunnera. SnowRunner, choć nie ma w tytule Spintires 2, tak naprawdę śmiało można określić mianem kolejnej odsłony cyklu. W końcu mamy do czynienia z grą tego samego studia opartą na identycznych założeniach. Poza tym nie oszukujmy się – SnowRunner nie wprowadza rewolucji w mechanice rozgrywki. To po prostu Spintires z mnóstwem nowej zawartości, udoskonalonym modelem jazdy i jeszcze lepszą fizyką. Tego właśnie oczekiwali fani serii.

Założenia rozgrywki są banalne. Wykonujemy kolejne zadania, które polegają na tym, by bezpiecznie dojechać z punktu A do B, odbierając lub dostarczając ładunki; niekiedy wypuszczamy się w teren, by znaleźć określony pojazd, odblokować modyfikację do samochodu, itp. Pomiędzy tym wszystkim staramy się kupować nowe auta i ulepszać posiadane już maszyny. Bez tego nie będziemy w stanie przedrzeć się przez coraz bardziej wymagające tereny. A wierzcie mi, że takich w Snowrunnerze na pewno nie zabraknie. Ba, nowicjusze już na pierwszej mapie będą przecierać oczy ze zdumienia widząc, z jak zaawansowanym symulatorem mają do czynienia.

Snowrunner wydaje się jednak być tytułem idealnie skrojonym pod „zółtodziobów”, gdyż autorzy zaimplementowali naprawdę rozbudowane i wyjątkowo czytelne samouczki, dzięki którym bez problemu można załapać, o co w tym wszystkim chodzi. Praktyka jednak szybko studzi zapał, bowiem gra od Saber Interactive po prostu jest… trudna. Na czym owa trudność polega? Trzeba dokładnie wiedzieć, jakim samochodem jeździć po danym terenie, czy poruszać się na niskim biegu czy też nie, czy korzystać z dyferencjału, kiedy używać napędu na cztery koła, jakie opony zamontować przed podróżą, czy ulepszać silnik, czy też inwestować w zawieszenie… A jeśli nie mamy o tym pojęcia to cóż, są dwa wyjścia: albo będziemy uczyć się na błędach, albo najzwyczajniej w świecie odbijemy się od Snowrunnera. Jeśli jednak pokochaliśmy styl rozgrywki od samego początku, to niewykluczone, że będziemy chcieli spędzić w wirtualnym świecie mnóstwo czasu, by ogarnąć, o co w tym wszystkim chodzi.

Ze względu na epidemię koronawirusa domownicy wielokrotnie zaglądali mi przez ramię komentując, że „ta moja nowa gra jest strasznie nudna”. Owszem, patrząc na Snowrunnera z boku można dziwić się, co takiego jest w produkcji studia Saber Interactive, że potrafi ona wyrwać z życiorysu kilkadziesiąt godzin. Od razu zaznaczę, że Snowrunner, tak samo zresztą jak Spintires i Mudrunner, to gry zdecydowanie niszowe. Adresowane do wąskiego grona odbiorców produkcje, które albo się kocha, albo nienawidzi. U jednych powodują frustrację, u innych radość z przejechania nawet najmniejszego fragmentu mapy, który jeszcze chwilę temu wydawał się terenem nie do pokonania. Wystarczyła jednak niewielka korekta ustawień samochodu w garażu i jest – udało się. Mnie cieszą takie małe zwycięstwa w tej grze. Cieszę się, gdy widzę, że samochód jedzie do przodu, co zwiastuje osiągnięcie postępów, a na widok kół zanurzonych w błocie automatycznie wciskam przycisk odpowiedzialny za skorzystanie z wyciągarki i robię wszystko, by móc przemieszczać się dalej.

Snowrunner i tak każdemu da mocno w kość. A to jadąc z przyczepą nie zauważymy kamieni na drodze i ładunek wypadnie nam „z paki”, a to wjedziemy w zbyt głęboką wodę i będziemy zmuszeni odholować auto do garażu, poślizgamy się po lodzie, w efekcie czego samochód obali się na bok, a jego silnik odmówi posłuszeństwa… Takich sytuacji w recenzowanej produkcji powinni doświadczyć wszyscy wirtualni kierowcy. Owszem, życzę im jak najlepiej, ale tutaj naprawdę nie ma lekko. Trzeba niekiedy wielu prób, by ostatecznie zakończyć misję powodzeniem. Tylko wtedy poczujemy ogromną radość z tego, że na nasze konto wpadły zarówno punkty doświadczenia, jak i gotówka. Bez nich niewiele zdziałamy w kampanii, bo awansując na kolejne levele odblokujemy możliwość korzystania z nowych pojazdów i części, które nabędziemy oczywiście za zarobione pieniądze. Nie wszystko jednak da się kupić, bo niektóre auta czy modyfikacja umieszczone są na różnych mapach.

Skoro już o lokacjach mowa, to warto dodać, ze Snowrunner jest pod tym względem dość rozbudowaną produkcją, ale jej nazwa może być myląca, bo odwiedzamy nie tylko zaśnieżone tereny. Do naszej dyspozycji oddano trzy podstawowe miejscówki, takie jak: Michigan (tutaj dostępne są aż cztery połączone ze sobą lokacje), Alaska (tu również cztery) i Tajmyr (a tutaj „zaledwie” trzy). Łącznie mamy więc jedenaście naprawdę obszernych terenów do eksploracji wypełnionych zadaniami. Może nie po brzegi, ale misji jest na tyle sporo, że spokojnie wystarczy ich na kilkadziesiąt godzin zabawy. A może i więcej, bo to, ile czasu zajmie nam przygoda ze Snowrunnerem uzależnione jest wyłącznie od naszych umiejętności. Poza tym nie musimy grać samemu, bowiem w recenzowanym tytule obecny jest również sieciowy tryb kooperacji dla maksymalnie czterech użytkowników.

GramTV przedstawia:

Z jednej strony Snowrunner jest hardkorowym tytułem, z drugiej natomiast odniosłem wrażenie, że jego twórcy starali się niejako zlikwidować irytujące aspekty rozgrywki po to, byśmy mogli skupić się na tym, co kluczowe, a więc jeździe samochodem i ulepszaniu poszczególnych maszyn. Co prawda musimy regularnie pamiętać o tankowaniu paliwa, ale jest ono całkowicie darmowe, więc fundusze wydajemy na samochody i modyfikacje – to spore ułatwienie. Zanim ruszymy, będziemy musieli uruchomić silnik i zwolnić hamulec ręczny. Gdy stoimy z włączonym silnikiem, samochód zużywa paliwo, natomiast bez zaciągniętego hamulca ręcznego stacza się z górki, więc nieustannie pamiętamy, że to wciąż symulator. Kiedy utkniemy na dobre, wystarczy tylko skorzystać z opcji holowania, by po chwili auto znalazło się w garażu, dzięki czemu możemy próbować do skutku. Takich małych rzeczy jest w grze znacznie więcej i sprawiają one, że gra po prostu nie irytuje, a każda porażka wynika jedynie z błędów gracza, który musi się jeszcze dużo nauczyć, by radzić sobie z pokonywaniem trudnych obszarów.

Snowrunner nie jest oczywiście grą bez wad. Po pierwsze doskwiera fakt, że mamy tutaj do czynienia z symulatorem, a tak naprawdę znacznie lepiej gra się w perspektywie trzecioosobowej. Nie zrozumcie mnie źle, ale widok z kokpitu w tej produkcji traktuje wyłącznie jako ciekawostkę, bo korzystając z niego widać tak naprawdę niewiele i znacznie łatwiej zakopać się w błocie lub nie zauważyć rozmaitych przeszkód, które sprawią, że nie będę w stanie kontynuować jazdy. Kiedy na ekranie pojawia się cały samochód, widzę znacznie więcej przez co mogę uniknąć niespodzianek, chociaż oczywiście i tak zdarza mi się popełniać błędy. Druga sprawa to praca kamery. Często zaczyna ona – kolokwialnie mówiąc – wariować. A to serwuje nam niepotrzebnie widok z góry, a to spod zderzaka naszego pojazdu. Pozostaje liczyć, że to niedociągnięcie zostanie wyeliminowane w którejś z nachodzących aktualizacji.

Podsumowując, Snowrunner to naprawdę udana kontynuacja Spintires i Mudrunnera. Większa, lepsza i bez zbędnych rewolucji. Czyli dokładnie taka, na jaką liczyli wszyscy, którzy zjedli zęby na poprzednich odsłonach cyklu. Pozostali natomiast muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy lubią hardkorowe symulatory. Jeśli dotąd nie mieli z nimi do czynienia, to powinni sprawdzić, bo a nuż okaże się, że Snowrunner spodoba im się tak bardzo, że zechcą mu poświęcić kilka następnych dni, a może tygodni lub nawet miesięcy. Dlaczego aż tyle czasu? Bo autorzy już zapowiedzieli wsparcie modyfikacji (także na konsolach!), więc nawet po wykonaniu wszystkich głównych zadań będziemy mogli wciąż liczyć na nową zawartość. Poza tym twórcy również będą wspierać swoje dzieło oficjalnymi dodatkami. No to w drogę!

8,0
Nuda? Zależy dla kogo!
Plusy
  • świetny model jazdy
  • bardzo dobra fizyka
  • trzy ogromne lokacje podzielone na mniejsze obszary
  • długi czas rozgrywki
  • rozbudowane samouczki
  • różnorodne opcje w zakresie modyfikacji pojazdów
  • liczne ułatwienia, dzięki którym gra się przyjemniej, ale na pewno nie łatwiej
  • mimo wszystko wysoki poziom trudności
  • tryb kooperacji
  • wsparcie fanowskich modyfikacji
Minusy
  • widok z kokpitu nie zdaje egzaminu
  • praca kamery
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!