Kogo rozśmieszy ten żart? - recenzja Wanking Simulator

Mateusz Mucharzewski
2020/03/18 18:30
0
0

Symulator masturbacji nie brzmi jak coś specjalnie wyszukanego. Może jednak pod kontrowersyjną otoczką kryje się coś wartościowego?

Kogo rozśmieszy ten żart? - recenzja Wanking Simulator

Długo zastanawiałem się jak podejść do recenzji tej gry. Czy zrobić ją z przymrużeniem oka i dostosować do poziomu produkcji od MrCiastku? A może wręcz przeciwnie – na poważnie rozprawić się z grą nastawioną na tanią sensację? W sumie do teraz nie wiem jak to wyjdzie. Finalnie chyba podejdę do tego jak do kolejnej gry i nie będę próbował zmieniać stylu recenzowania tylko po to, aby Wanking Simulator zdobyło dodatkowy rozgłos. Dlaczego? O tym za chwilę.

Wanking Simulator, mimo swojej nazwy, nie jest specjalnie symulatorem. To oznacza, że rozgrywka nie skupia się na masturbacji. To raczej otoczka, wokół której stworzona została cała gra. „Historia” opowiada o pewnym człowieka, który wraca do Gay Bay, małego miasteczka z którym związanych jest kilka przykrych zdarzeń z jego życia. Ostatnio przykładowo stracił dom, który zajęła jakaś korporacja. Mężczyzna chce się zemścić w dość nietypowy sposób. Wychodzi na ulicę w samych gatkach i zaczyna siać chaos na ulicach. Do tego ciągle się masturbując. Cała kampania to kilka misji, w których odwiedzamy różne miejsca, a w każdym do zrealizowania są jakieś cele. Motywem przewodnim zawsze jest zemsta za liczne cierpienia, których w przeszłości doświadczył protagonista.

Twierdząc, że rozgrywka polega na szerzeniu chaosu nie przesadzałem ani trochę. Wręcz przeciwnie – dokładnie o to w tej grze chodzi. Idąc ulicą możemy uderzyć każdego, a fizyka z przymrużeniem oka wystrzeliwuje bezwładne ciała na kilka metrów do przodu. To samo tyczy się przedmiotów. Masturbujący się bohater napełnia też pasek many, który później można wykorzystać do rzucania czarów. Biorąc pod uwagę kontekst gry chyba nie muszę wyjaśniać, że do ich wykonywania nie używa się rąk. W pewnym momencie można więc robić ogromną rozwałkę w mieście. Trzeba tylko zrobić odpowiednie „zapasy”. Warto też zbierać pieniądze z pobitych ludzi, za które można kupić granaty czy broń do walki wręcz (np. łopatę). Wtedy chaos jest jeszcze większy.

W grze jest jedna względnie ciekawa rzecz (przynajmniej dla części graczy) i to właśnie ten moment, w którym do niej przejdę. Jest to konstrukcja misji. W Wanking Simulator trafiamy na planszę, po której możemy się swobodnie przemieszczać. Na liście zadań mamy kilka pozycji. Od nas zależy w jakiej kolejności je wykonamy. Nie ma nawet wielkich znaczników, które mówią gdzie mamy iść (jedynie ikonki na mini-mapie, które czasami lekko pomagają). Rozgrywka, jeśli podejdziemy do niej poważnie, polega więc na dokładnym poznaniu lokacji. W wielu miejscach ukryte są przedmioty, które mogą pomóc, tym bardziej że walka wcale nie jest łatwa, zwłaszcza kiedy naciera na nas wielu rozwścieczonych ludzi. Dla części osób taka konstrukcja gry będzie więc ciekawa. Wymaga ona wielu prób, nauczenia się lokacji i troszkę myślenia, ewentualnie zwykłego kojarzenia faktów. Przykład pierwszej planszy – jedno z zadań polega na spaleniu LSD(!!). Trzeba więc pobiegać po planszy i znaleźć kogoś, kto sprzedaje takie specyfiki.

GramTV przedstawia:

Wanking Simulator, wbrew pozorom, jest dosyć wymagającą grą. Gdyby wyciąć z niej absurdalny kontekst mielibyśmy kolejną produkcję przypominającą Postala. Nie wiem tylko czy dla kogoś będzie to wystarczająco dużo, aby sięgnąć po tę grę. Mówimy przecież o produkcji stworzonej niskim kosztem, głównie nastawionej na kontrowersje. Takie rozwiązanie sprawia tylko, że dało się sztucznie wydłużyć grę. Plansz jest tylko kilka, a więc aby kampania miała sens musimy spędzać na każdej sporo czasu. Pozostałe tryby (jest ich całkiem sporo) to mielenie tego samego – tryb sandbox czy wyzwania, w których robimy to samo, ale z ewentualnymi modyfikacjami.

Przejdźmy jednak do tego, co pewnie wielu interesuje – jak w grze została zaprezentowana masturbacja. W sumie nie wiem czy to ciekawe, ale na pewno pokazuje jak bardzo kontrowersyjny jest Wanking Simulator. Zacznijmy od tego, że w grze nie ma klasycznej cenzury. Nie musi ona nawet występować. Protagonista lata po okolicy w majtkach i niczego nie widać. Obserwujemy tylko machającą rękę oraz słyszymy bardzo sugestywne dźwięki. Z rzeczy, które można uznać za mało normalne warto wymienić głównie wytrysk, który pełni rolę „czarów”.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze otoczka, która również może wzbudzać u niektórych kontrowersje. Już w menu głównym wita nas tańczący na rurze striptizer. Z kolei na lokacjach można spotkać wielu wysokich i umięśnionych mężczyzn w sukienkach. Nic więc dziwnego, że gra na każdym roku podaje komunikat, że to wszystko jest żartem. W szczególności twórcy starają się udobruchać środowiska LGBT, sugerując że nie chcieli ich urazić, a Wanking Simulator to tylko komedia.

Pytanie czy sami gracze tak odbiorą tę grę. Faktycznie czuć na każdym kroku, że twórcy traktują Wanking Simulator jako żart. Z drugiej strony nie trzeba wiele, aby dostrzec jak niskim kosztem powstała ta gra. Przykładowo lokacje wyglądają jakby były na szybko uzupełnione losowymi postaciami. W tej grze nie ma więc nic dziwnego w tym, że wchodząc do jakiegoś domu możemy spotkać tam kilku policjantów, którzy stoją bez większego celu. Postacie z którymi rozmawiamy nie ruszają też ustami. Mógłbym wymienić jeszcze kilka innych rzeczy, ale chyba to wystarczy, aby przekonać każdego do następującego wniosku – Wanking Simulator to przede wszystkim próba skoku na łatwą kasę, a nie żart. Nie sądzę, aby to właśnie chęć szybkiego zarobku na kontrowersjach nie była głównym motywem stojącym za twórcami. Czy mam o to pretensje? Nie. Recenzując grę muszę jednak ostrzec tych, którzy myślą o sięgnięciu po tę grę. Cena niby niewielka, ale jest mnóstwo innych, wartościowych produkcji, które zasługują na tę kasę.

Trudno mi sobie wyobrazić, aby ktoś z własnej woli sięgnął po Wanking Simulator, tylko po to aby sobie pograć. Ta gra ma bardzo mało zawartości, w dodatku na niskim poziomie. Wszystko powstało szybko, na kolanie, byleby tylko wypuścić na rynek coś taniego. Troszkę w tym sensu, ponieważ poświęcenie dodatkowego czasu na prace wcale nie sprawiłoby, że ktoś jeszcze by po to sięgnął. Jedynie zwiększyłoby koszty. Gra i tak i siak skazana jest na żerowania na taniej sensacji. Nie wyobrażam więc sobie, aby dla kogoś miało sens wydawanie swoich pieniędzy na Wanking Simulator. Nawet pomijając kontrowersje to po prostu nie jest zbyt dobra gra. Pewnie zagrają szukający taniej sensacji streamerzy czy jutuberzy. Inni raczej nie mają czego tutaj szukać.

4,0
Żarty o masturbacji zazwyczaj są niskich lotów. Tak jest również tutaj.
Plusy
  • Konstrukcja misji wymaga kombinowania, co może niektórym pasować
Minusy
  • Widać, że wszystko powstało minimalnym kosztem
  • Sama rozgrywka nie jest specjalnie przyjemna
  • Najważniejsze – to w ogóle nie jest śmieszne
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!