Recenzja serialu Mroczne materie. Niezbyt to mroczne, ale może być

Kamil Ostrowski
2020/01/23 20:22
1
0

HBO stara się utrzymać swój status dostarczycieli najlepszych seriali na rynku. Czy Mroczne Materie są kolejną cegiełki do muru, którego nie będzie dało się sforsować?

Recenzja serialu Mroczne materie. Niezbyt to mroczne, ale może być

Pierwszy sezon Mrocznych materii, serialu stworzonego i wypuszczonego niedawno przez HBO, to kolejna już ekranizacja powieści Philipa Pullmana. Pierwszą był Złoty Kompas, pełnometrażowy film, który ukazał się w 2007 roku. Było to dzieło, które przyjęte zostało raczej chłodno, chociaż nie można odmówić mu pewnego uroku. Było w tym trochę winy w tym, że był to film skierowany raczej w stronę młodszego odbiorcy. Jak to się ma do Mrocznych materii?

Tytułem krótkiego wstępu przypomnę o czym w ogóle serial traktuje. Tytułowa bohaterka Lyra jest sierotą przygarniętą przez kadrę akademicką Oksfordu. Nie takiego naszego, czy też angielskiego Oksfordu, bo jest to Oksford świata przedstawionego, który nieco różni się od naszego, niemniej stanowiącego pewną wariację na temat czasów pi razy drzwi międzywojennych. Najbardziej widoczną różnicą pomiędzy naszą wersją rzeczywistości, a światem przedstawionym są demony - rodzaj personifikacji ludzkiego ducha w ciele gadających zwierząt, które są związane z ludźmi. Każdy człowiek ma swojego demona - gdy jeden zginie, identyczny los czeka drugiego. Do tego mamy trochę magii, dziwnych technologii i tym podobnych. Ot, fantasy, ale nie w średniowieczu.

Chociaż możemy tego nie zauważyć na pierwszy rzut oka, tak serial stworzony przez HBO ma zdecydowanie większy ciężar gatunkowy. Chociaż na początku naszej przygody będziemy podziwiać głównie na wpół magiczny Oxford z innego wymiaru (świata równoległego, alternatywnej rzeczywistości, jak zwał tak zwał), to z czasem pojawią się miejsca, okoliczności i postaci o wiele bardziej dramatyczne, złowrogie czy też zgodnie z tytułem serialu - mroczne. Oczywiście wszystko to w pewnych granicach, bowiem serial wciąż nadaje się do oglądania przez najmłodszych widzów, no może za wyjątkiem kilkulatków.

GramTV przedstawia:

Historia szybko nabiera rumieńców. Zaginione dzieci, wyprawy na biegun północny, walka z władzą i tajnymi stowarzyszeniami, opresyjny system, tajemnice i obce rasy - czego tutaj nie ma? Co ciekawe, chociaż to oczywiście serial dla dzieci, to nie dopatrzyłem się jakiś większych dziur logicznych czy urągania inteligencji widza. Można się czasami zapytać na ile założenia są słuszne, ale w ramach narzuconych przez twórcę uniwersum, wszystko gra. Taki urok tworzenia serialu opartego o całkiem niezłe książki.

Trochę irytująca z punktu widzenia dorosłego widza, była dziecinada, jaką urządzała jedną po drugiej główna bohaterka. Z jednej strony jest to zrozumiałe - w końcu mówimy o kilkunastoletniej dziewczynce, a z drugiej… no cóż… zdarzało mi się oglądać przecież seriale z postaciami dziecięcymi, które mnie tak nie irytowały. W tym przypadku na efekt składa się wiele czynników - od napisanych przez scenarzystów dialogów do intonacji młodej aktorki. Głupio to powiedzieć tak wprost, ale drażniło mnie to dziecko, niby przeciągający się w nieskończoność płacz niemowlęcia w restauracji.

Co zdecydowanie gra w Mrocznych materiach to generalne poczucie “baśnowiości”. Obcy świat odkrywa się z radością, bardzo spodobała mi się jego konstrukcja, a kolejne szczegóły coraz mocniej mnie do niego przywiązywały. Ciężko nie było odnieść wrażenia przeniesienia się w kalejdoskopiczny świat z marzeń - gadające niedźwiedzie, wyprawa na daleką północ, paramagiczne elementy, “gipcjanie” (idiotyczny pomysł aby uniknąć używania angielskiego słowa “Gypsies”, które jest odpowiednikiem naszego “Cygana”) - co tu dużo mówić, podobało mi się.

Jeżeli szukacie trochę rozrywki i jesteście w stanie przeżyć odrobinę dziecinady, albo jesteście już starsi i chcecie obejrzeć coś wraz ze swoimi pociechami, to ciężko będzie Wam znaleźć coś lepszego od Mrocznych materii. Nie mogę jednak powiedzieć, żebym czuł jakiś przesadny entuzjazm do tego tytułu. Nie jest zły, zwłaszcza w grubszych zarysach. Plejada brytyjskich aktorów z Ruth Wilson i Jamesem McAvoyem na czele również robi swoje. Solidne oglądadło, mające swoje wady.

7,0
Pierwsza seria Mrocznych Materii jest przyjemna, chociaż momentami potrafi przynudzić
Plusy
  • Spójnie wykreowany świat
  • Bajkowość w dobrym rozumieniu tego słowa
  • Dobre dla dzieci i dorosłych
Minusy
  • Irytująca główna postać
Komentarze
1
garfieldgarfield
Gramowicz
31/01/2020 13:09

Sreial jest bez sensu bo to powielenie filmu Złoty Kompas. Nic innego nie ma w tym serialu a szkoda!!