Intrygujący, ale nie do końca udany eksperyment – recenzja gry Erica

Adam "Harpen" Berlik
2019/10/29 12:55
1
0

Gry? A może raczej interaktywnego filmu? I pisząc o interaktywnym filmie nie mam na myśli tytułu przypominającego dzieła Quantic Dream.

Intrygujący, ale nie do końca udany eksperyment – recenzja gry Erica

Nie idź tam! Podnieś to! Uważaj!

Jeśli kiedykolwiek wypowiadaliście takie kwestie podczas oglądania filmu, to z pewnością mimowolnie chcieliście mieć wpływ na to, co dzieje się na ekranie, ale historia toczyła się wedle z góry ustalonego scenariusza. Tak jest oczywiście również dzisiaj, ale wyjątkiem od reguły okazuje się Erica, czyli produkcja autorstwa studia Flavourworks, którą ciężko jednoznacznie określić. Sprzedawana jest jako gra, ale tak naprawdę to film. Interaktywny jak żaden inny, ale nadal film. Dlaczego?

W rolach głównych…

Erica przypomina nam o tym, że wciąż mamy do czynienia z grą naprawdę rzadko – czasem na ekranie pojawiają się wygenerowane komputerowo obiekty, z którymi możemy wejść w interakcje, ale przez większość czasu na ekranie leci po prostu film. Czasem jest on oczywiście na chwilę wstrzymywany po to, byśmy dokonać rozmaitych wyborów. Większość z nich ma charakter iluzoryczny, ale w końcowej fazie rozgrywki musimy podjąć kilka istotnych decyzji, które wpłyną na finał opowieści.

Najważniejsze pierwsze wrażenie

Pierwsze kilkanaście minut intryguje. Oczywiście nie pod względem fabuły, bo ta raczej opiera się na doskonale znanych schematach, ale jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, to czegoś takiego jeszcze nie było. Owszem, wybieranie opcji dialogowych przedstawionych w formie haseł widocznych na ekranie nie jest niczym nowym, ale skoro mamy tutaj do czynienia z interaktywnym filmem, a nie grą, to można mówić o rewolucji.

Napisałem wcześniej, że Erica pozwala również wchodzić w interakcje z przedmiotami widocznymi na ekranie. Nasza bohaterka może w ten sposób odpakować prezent, otworzyć drzwi, odkręcić kran, skorzystać z dzwonka w hotelowej recepcji, użyć zapalniczki lub też wytrzeć zakurzoną tablicę. W tym przypadku recenzowanemu tytułowi znacznie bliżej do gry, choć nie da się ukryć, że rozgrywki jest tu znacznie mniej niż w produkcjach Quantic Dreams czy Telltale Games.

O co tu tak naprawdę chodzi?

Erica nie dostanie Oscara za scenariusz – to pewne. Choć początek jest naprawdę ciekawy, bardzo szybko okazuje się, że autorzy nie mieli pomysłów na oryginalne rozwinięcie historii. Nie chcąc zbyt wiele zdradzać, bo ukończenie całości zajmuje raptem dwie godziny (choć warto podejść do Eriki co najmniej kilka razy, by dowiedzieć się więcej na temat opowieści), to muszę wspomnieć, że obecne są tutaj takie motywy, jak tajemnicza przesyłka dostarczona do rąk naszej bohaterki, konieczność zmagania się z demonami przeszłości czy też odkrywanie tajemnic kliniki psychiatrycznej... Prawda, że wszystko to gdzieś już było?

Dualshock? A na co to komu?

Erica wykorzystuje inicjatywę PlayLink firmy Sony, w ramach której do sprzedaży trafiają nieskomplikowane gry oferujące możliwość zabawy przy użyciu smartfona lub tabletu. Wystarczy zainstalować odpowiednią aplikację i cieszyć się rozgrywką – konieczność opanowania sterowania na padzie nie jest zatem wymagana, ale nawet jeśli zdecydujemy się na użycie Dualshocka, to i tak będziemy korzystać głównie z jego panelu dotykowego, który – delikatnie rzecz ujmując – nie oferuje zbyt dużej precyzji. Ewidentnie widać, że Erica została zaprojektowana tak, by jak najlepiej działać na urządzeniach z systemem operacyjnym iOS lub Androidem.

GramTV przedstawia:

Niewykorzystany potencjał

Co nie zagrało? Przede wszystkim czas reakcji. Zwykle, gdy na ekranie pojawiają się cztery opcje dialogowe do wyboru, nie jesteśmy w stanie zapoznać się ze wszystkimi wariantami, nie wspominając już o możliwości przemyślenia naszej decyzji – trzeba działać naprawdę ekspresowo, bo w przeciwnym razie po prostu nie zdążymy dokonać wyboru, a historia potoczy się dalej. Z drugiej strony nie warto się śpieszyć, bo panel dotykowy nie jest zbyt intuicyjny, w efekcie czego bardzo często zaznaczamy inną opcję niż chcieliśmy. Ot, taki paradoks.

Gra aktorska stoi na zadowalającym poziomie, ale jestem raczej daleki od zachwytów. Odnoszę również wrażenie, że twórcom albo zabrakło czasu, albo środków (albo jednego i drugiego), bo bardzo często akcja kolejnych scen rozgrywa się w tak jakby niedokończonych, można powiedzieć, że sprawiających wrażenie pustych, lokacjach. Warto jednak pamiętać, że Erica to nie produkcja wysokobudżetowa, nawet jeśli wydana przez Sony, bowiem można ją nabyć za jedyne 39 złotych.

Ciekawostka w cenie dużej pizzy

Wady, wadami, ale mimo rozmaitych niedociągnięć, które irytują mniej lub bardziej, Erica to tytuł godny polecenia. Daleko mu do ideału, ale oferuje rozwiązania, jakich próżno szukać gdziekolwiek indziej. Owszem, mieliśmy Ukryty Plan, ale to nie był film z udziałem prawdziwych aktorów, lecz gra wykorzystująca motion-capture. Poza tym recenzowany tytuł nie posiada trybu multiplayer i skierowany jest do pojedynczego gracza, co również stanowi pewnego rodzaju nowość. Oby następnym razem poszło znacznie lepiej.

Niewykorzystany potencjał, Intrygujący, ale nie do końca udany eksperyment – recenzja gry Erica

6,5
Czy to film, czy to gra?
Plusy
  • czegoś takiego jeszcze nie było
  • interaktywny film, w którym możemy wpłynąć na losy postaci
  • kilka różnych zakończeń opowieści
  • możliwość sterowania kontrolerem, smartfonem lub tabletem
  • niska cena
Minusy
  • fabuła oparta na doskonale znanych schematach
  • podejmowanie decyzji wymaga ekspresowej reakcji
  • niekiedy ubogie w detale lokacje
  • nieprecyzyjne sterowanie
Komentarze
1
Karfein
Gramowicz
02/11/2019 21:23

Wymaga ekspresowej reakcji? Nawet dynamiczne momenty z jakby-QTE dawały sporo czasu na akcję. Przeszedłem grę kilka razy, w tym raz starając się przemilczeć większość kwestii (jest taka możliwość) i gra przez taki zabieg spokojnie wydłużyła się o kilka minut.