Recenzja The Spy. Prawdziwe szpiegowstwo to nie James Bond

Kamil Ostrowski
2019/09/28 19:05
0
0

Sasha Baron Cohen ma chyba dosyć wizerunku śmieszka. Czy Borat w poważnej roli ma rację bytu?

Recenzja The Spy. Prawdziwe szpiegowstwo to nie James Bond

Naród żydowski z pewnością ma interesującą historię. Sięgające czasów antycznych opowieści o państwowości, przerwane bardzo, bardzo długą tułaczką po całym świecie, dla wielu Żydów trwającą do dzisiaj. Wreszcie spełnienie się marzenia syjonistów, czyli narodziny państwa Izrael, na terenach będących wcześniej pod protektoratem brytyjskim, na terenie ówcześnie nazywanym Palestyną. Początki państwa Izrael nie były łatwe, musiała bowiem stoczyć wojnę o niepodległość z praktycznie wszystkimi arabskimi państwami regionu, tj. Egiptem, Syrią, Libanem i Irakiem, wspieranymi przez miejscową ludność palestyńską, a także Arabię Saudyjską. Chociaż udało im się wygrać, to szczególnie pierwsze dekady niepodległości upływały pod znakiem niepewności co do przyszłości. Sąsiedzi Izraela za swój priorytet uznawali bowiem likwidację nowego państwa. Żydzi do dzisiaj muszą mierzyć się z bardziej lub mniej jawną niechęcią i zwyczajną agresją (powiedzmy sobie szczerze, nie pozostają dłużni, ale to inna sprawa) ze strony społeczności arabskiej. Aby zapewnić sobie bezpieczeństwo rozwinęli jeden z czołowych, najlepiej wyszkolonych i najlepiej finansowanych siatek szpiegowskich na świecie.

The Spy przybliża widzowi historię Eli Cohena, słynnego izraelskiego szpiega, który w latach 1961-1965 dostarczał wywiadowi swojej ojczyzny bezcennych informacji na temat sytuacji i planów Syrii. W tamtym okresie kraj ten pozostawał jednym z najbardziej zaciekłych i najgroźniejszych oponentów Izraela. Jednocześnie był państwem ściśle zamkniętym, z którego nie wyciekały żadne istotne informacje. Ciężko było nawet stwierdzić jakie nastroje panowały pod wojskową dyktaturą. Potrzebny był agent. Wybrano więc pochodzącego z Egiptu, o arabskim wyglądzie Eliego, który miał pewne doświadczenie jako analityk w kontrwywiadzie (nudna i żmudna praca, która go nie satysfakcjonowała), jednak w tamtym okresie pracował w biurze ubezpieczeniowym. Jego atutami była biegła znajomość arabskiego i niezwykły instynkt.

Mini-serial pozwala nam prześledzić całą karierę Cohena od jego rekrutacji, przez szkolenie, budowanie tak zwanej “legendy”, które w jego przypadku obejmowało wysłanie go do Argentyny i okres życia jako bogaty syn emigrantów i przemysłowców, którzy wyjechali z Syrii wiele dekad wcześniej. Tam udało mu się nawiązać kontakt z syryjskim ambasadorem i zdobyć listy polecające, niezbędne aby zamieszkać w Damaszku. Od tego momentu zaczyna się właściwa praca na rzecz Mossadu. Tam to Cohenowi, występującemu pod imieniem Kamel Amin Thaabet, udaje się “wkręcić” w świat ścisłej elity politycznej i wojskowej.

GramTV przedstawia:

Zasadniczo The Spy nie jest dziełem szczególnie nowatorskim. Możliwe, że widziałem już zbyt wiele szpiegowskich produkcji, przez co stałem się trochę “oziębły” na trudny i brudy pracy pod przykrywką. Ot, Cohen tęskni za rodziną, zaczyna zapominać kim naprawdę jest, staje się wyrachowany, a jego charaktery przenikają się. Do tego dochodzi cierpienie jego rodziny, która domyśla się, ale nie ma pewności co do prawdziwego charakteru jego zajęcia. Nie mówiąc o tym, że widuje ich bardzo rzadko.

Czym serial stoi, to naprawdę interesujący tak zwany “setting”. Dosyć rzadko mamy okazję śledzić sytuację na Bliskim Wschodzie bez udziału wpływów zza wielkiej wody. Często zapominamy o tym, że przede wszystkim ścierają się tam miejscowe wpływy, agencji i wojska. Nawet bez Wielkiego Brata wybuchają tam wojny i plecione są intrygi.

Szczerze powiedziawszy The Spy oglądało mi się nieźle, chociaż głównie ze względów edukacyjnych. Po seansie zanurzyłem się w odmęty Wikipedii i przeczytałem sporo na temat wojen izraelskich, “przedassadowskiej” historii Syrii czy generalnie na temat sytuacji w regionie. Szpiegowska historia, pomimo znakomitego aktorstwa Sachy Barona Cohena niestety nie zapiera tchu sama z siebie. Niemniej aspekt historyczny jest na tyle wartościowy, że warto się z tym mini-serialem w wolnej chwili zapoznać.

Dla kogo jest The Spy? Dla tych z Was, którzy spędzając czas z Netfliksem chcą łączyć przyjemne z pożytecznym. Albo zobaczyć poważnego Sachę Barona Cohena.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!