Recenzja Streets of Rogue. Oszustwo, którego nie można mieć za złe

Kamil Ostrowski
2019/09/07 20:35
0
0

Twórca Streets of Rogue do granic mistrzostwa opanował recykling do granic mistrzostwa. Sprzedaje to samo setki razy i w dodatku trzeba go za to podziwiać.

Recenzja Streets of Rogue. Oszustwo, którego nie można mieć za złe

Streets of Rogue to niezależna produkcja wyprodukowana przez swojsko nazywającego się dewelopera “Matt Dabrowski”. Amerykanin, domyślać się można, że polskiego pochodzenia, w pojedynkę stworzył produkcję o zachwycającym poziomie skomplikowania, rozbudowaną, nietuzinkową i oferującą teoretycznie niemalże nieskończone pokłady zabawy. Okej, to ostatnie zdanie jest nieprawdziwe, bo Streets of Rogue ma również tę wadę, że potrafi szybko znudzić, jeżeli nie należycie do grupy naprawdę dociekliwych graczy-kombinatorów. Na szczęście można tę produkcję potraktować również jako zwykłego, ale przyzwoitego rogala i zwyczajnie zabić przy nim parę godzin, dając się zaskoczyć kolejnym pomysłom twórcy.

Założenia stojące za mechaniką Streets of Rogue są względnie proste. Akcję obserwujemy z góry, przemierzamy kolejne poziomy wyimaginowanego miasta, starając się dotrzeć na jego szczyt, aby obalić złego burmistrza (którego diaboliczność wyraża się głównie w tym, że skonfiskował na własny użytek wszystkie nuggetsy z kurczaka, które stały się przez to towarem luksusowym). Po drodze wykonujemy rozmaite zadania, za które dostajemy nagrody, pieniądze czy które po prostu wykonać musimy, aby aktywowała się winda, która zabierze nas na kolejny poziom. Dla urozmaicenia gra rzuca nas w tryby zdarzeń losowych. Czasami na piętrze, które przyjdzie nam przemierzać, będą trwały zamieszki, innym razem cyklicznie będzie uderzać fala promieniowania, zmuszając nas do ukrycia się wewnątrz budynku.

Streets of Rogue stoi siłą różnorożności rozgrywki, która wynika z kalejdoskopicznej wręcz mnogości postaci w które możemy się wcielić. Zasadniczo mechanika jest bardzo prosta - sterowanie to banał, a wykorzystywane przedmioty nie mają siedemnastu trybów działania, rozwój postaci jest bardzo, bardzo prosty, bo oparty o kilka tylko podstawowych statystyk. Co jednak ciekawe, każdą z udostępnionych postaci gra się zupełnie inaczej. Kiedy wybierzemy grę żołnierzem, Streets of Rogue zmienia się w niemalże klasyczny shooter z widokiem z góry. Po prostu przestrzeliwujemy się przez kolejne poziomy pełne wrogów. Grając hackerem wykorzystamy otoczenie, np. przejmując kontrolę nad działkami samobieżnymi, które załatwią za nas zadanie polegające na wyeliminowaniu herszta wrogiej bandy. Jeszcze śmieszniej robi się, kiedy wybierzemy postaci “niestandardowe” (a jest ich zdecydowana większość). Chcecie zagrać gorylem i zasiać chaos w walce wręcz? Nie ma sprawy. A może by wcielić się w kanibala, który odzyskuje zdrowie konsumując ciała innych postaci? Proszę bardzo, pamiętajcie tylko, że możecie spotkać się z niechęcią postronnych osób. Są też członkowie gangów, lekarz czy wampir. Postaci jest kilkadziesiąt, z czego część musimy odblokować.

GramTV przedstawia:

Jeżeli znudzi Wam się samodzielnie odkrywanie kolejnych pięter, zawsze możecie zachęcić do zabawy paru swoich znajomych - lokalny i sieciowy tryb kooperacji dla maksymalnie czterech osób rozgrzeje zapewne Waszą ambicję na nowo, albo przynajmniej wydłuży zabawę o tych parę sesji. Doceniam.

Grafika pełni tutaj funkcję wyłącznie użytkową - pozwala nam odróżnić obiekt A od obiektu B, ale nic poza tym. Podobnie jest z efektami dźwiękowymi. Pamiętajcie, że to produkcja powstała rękoma jednego człowieka. Lepsza jest za to muzyka, która stanowi wariację na temat wszystkim motywów z filmów akcji z lat 80tych - faktycznie potrafi wpaść w ucho.

Streets of Rogue tytuł dla tych z Was, którzy potrafią i lubią bawić się grą. W tym przypadku deweloper nie zrobi za Was wszystkiego, nie wskaże Wam palcem które elementy są istotne, jak wykonać kolejne zadania, jaką strategię przyjąć i tak dalej. To fantastyczna piaskownica, w której mamy do dyspozycji kilkanaście rodzajów łopatek, wiaderek i grabek. A do tego wampira, ludojada i hakera. Co z tym zrobicie zależy w dużej mierze od Was. Część z graczy tego bakcyla załapie, innym gra wyda się pusta i mało angażująca. Niemniej, warto spróbować.

8,5
Świetny, zróżnicowany rogal, do którego można podejść na kilkadziesiąt różnych sposobów
Plusy
  • Kilkadziesiąt postaci, a każdą gra się inaczej
  • Nieskończone pokłady dla kombinatorów
  • Potrafi bawić na świeżonawet po wielu godzinach
Minusy
  • Powtarzalność zadań i poziomów
  • Grafika mająca wartość wyłącznie użytkową
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!