Recenzja gry Zombie Driver: Immortal Edition, która po 10 latach od premiery trafiła na Switcha

Adam "Harpen" Berlik
2019/08/09 13:45
0
0

Rozjeżdżanie nieumarłych sprawia frajdę, ale na dłuższą metę staje się po prostu nudne.

Recenzja gry Zombie Driver: Immortal Edition, która po 10 latach od premiery trafiła na SwitchaZombie Driver: Immortal Edition to jedna z tych gier, które trzeba umieć sobie dawkować, by czerpać nieustanną satysfakcję z rozgrywki. Powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że autorom udało się wymyślić całkiem wciągającą mechanikę zabawy, ale niestety nie potrafili jej odpowiednio urozmaicić, by gracze spędzili w jednej sesji więcej niż kilkanaście minut. Doskwierało to graczom już na PC, gdzie Zombie Driver ukazał się w 2009 roku, a także na konsolach stacjonarnych, czyli Xboksie 360 (2012), PlayStation 3 (2012) oraz Xboksie One (2014). Trudno jednak wytknąć ten minus wersji na Switcha, bowiem granie przenośne rządzi się swoimi prawami, a taka gra do włączenia na kwadrans i zapomnienia sprawdza się na platformach mobilnych wręcz idealnie. Rodzi się więc pytanie: dlaczego Zombie Driver wjechał na Switcha tak późno?

Są takie tytuły gier, których nieznajomość to ewidentny powodów do wstydu. Jeden z nich to Carmageddon. Wspominam o nim nie bez przyczyny, bowiem autorzy z polskiego Exor Studios odpowiedzialni za Zombie Drivera wyznają podobną filozofię, co ekipa Stainless Games. Konstrukcja rozgrywki jest prosta. Zasiadamy za kierownicą samochodu (początkowo jest to niestety tylko zwykła taksówka), a naszym zadaniem jest rozjeżdżanie kręcących się po okolicy zombie. Bardzo szybko okazuje się jednak, że kontakt wrogów z naszym zderzakiem to nie do końca dobry pomysł, bo tak szybciej zniszczymy auto, dlatego też rozglądamy się tu i ówdzie, by zebrać porozrzucane rodzaje broni czy rozmaite gadżety, dzięki którym szybciej i bezpiecznie rozprawimy się z krwiożerczymi bestiami. Będziemy strzelać do nich z karabinu maszynowego, wyrzutni rakiet, rail guna czy też skorzystamy z miotacza ognia.

Ciężko powiedzieć, by w Zombie Driver: Immortal Edition obecny był aspekt ekonomiczny. Z drugiej jednak strony za wykonywanie powierzonych nam misji otrzymujemy pieniądze, które pozwalają nam zakupić nowe typy pojazdów i ulepszyć posiadane już samochody. W toku rozgrywki pokierujemy zarówno wspomnianą już taksówką, jak i super szybkim autem sportowym, które wygląda trochę jak Bugatti Veyron, a także radiowozem, karetką, busem i nie tylko. Z czasem ulepszymy nie tylko statystyki naszego wehikułu, zwiększając jego szybkość czy też wytrzymałość, ale także posiadane rodzaje broni, odblokowując liczne ulepszenia. Ceny na szczęście nie są zbyt wysokie, dzięki czemu w krótkim czasie wyjedziemy na drogę maszyną do zabijania, a nie zwykłą osobówką.

Docelowym trybem zabawy jest oczywiście kampania. Osadzona w postapokaliptycznym świecie historia jest jednak tylko pretekstem do zaliczania kolejnych etapów. Co prawda autorzy starali się przygotować całkiem rozbudowane tło fabularne, wyjaśniając nam dlaczego musimy eliminować kolejne hordy nieumarłych, ale tak naprawdę rozjeżdżamy je wyłącznie dla własnej przyjemności. Oczywiście przy okazji ratujemy innych ocalałych, samemu starając się przetrwać. Warto dodać, że w wielu przypadkach Zombie Driver: Immortal Edition oferuje nie tylko główne cele misji, ale także opcjonalne, dzięki którym możemy zdobyć więcej funduszy.

GramTV przedstawia:

Zombie Driver: Immortal Edition można ukończyć w jakieś sześć, maksymalnie osiem godzin, co jest wynikiem całkiem niezłym, biorąc pod uwagę fakt, że gra oferuje także inne warianty rozgrywki. Pierwszy z nich to Blood Race, czyli Krwawy Wyścig, którego nazwa mówi w zasadzie wszystko. Warto dodać, że poszczególne zawody składają się z kilku części, a my musimy nie tylko dojechać do mety przed innymi, ale także wyeliminować ich przy użyciu dostępnych rodzajów broni. W pozostałych konkurencjach nie ścigamy się z kierowcami, ale z czasem – w Eliminatorze liczy się zniszczenie jak największej liczby rywali przez dwie minuty, natomiast w Endurance mamy zamontowaną w aucie bombę, która wybuchnie po upływie niespełna minuty, ale przejeżdżając przez checkpointy zbieramy dodatkowe sekundy. Oprócz tego jest jeszcze Slaughter, gdzie odpieramy ataki nadciągających fal przeciwników.

Zombie Driver: Immortal Edition na Switchu wygląda jedynie przyzwoicie i nie ma się czemu dziwić, bo tak naprawdę mamy tutaj do czynienia z grą, która pierwotnie ukazała się niespełna 10 lat temu. Dekada w branży to mnóstwo czasu, w związku z czym inwestując w recenzowaną produkcję trzeba pamiętać o tym, że grafika – cóż - mogłaby być po prostu lepsza. Zwłaszcza, że nie jest to jakoś specjalnie rozbudowana, w pełni trójwymiarowa strzelanka, ale izometryczna zręcznościówka, w której każdy etap ładuje się osobno i to niestety nie w ekspresowym tempie.

Podsumowując, wydanie Zombie Driver: Immortal Edition uważam za naprawdę udany pomysł, bo na Switchu cenię gry, które można włączyć na dłuższą chwilę i szybko o nich zapomnieć. Taka właśnie jest produkcja Exor Studios – prosta do opanowania, z szybkim tempem zabawy i odstresowującą mechaniką. Jeśli jednak szukacie tytułu zapewniającego wam więcej frajdy przez kwadrans, to Zombie Drivera powinniście odpuścić – rozjeżdżanie nieumarłych potrafi szybko znużyć.

6,5
Idealna na krótką przerwę
Plusy
  • rozjeżdzanie zombie potrafi sprawić mnóstwo frajdy
  • różnorodne tryby gry
  • możliwość kupowania i ulepszania samochodów
  • z czasem odblokowujemy nowe rodzaje broni
  • świetnie odstresowuje
  • przyzwoity czas rozgrywki (sama kampania to 6-8 godzin zabawy)
Minusy
  • gra mogłaby być bardziej zróżnicowana
  • przestarzała grafika
  • długie czasy ładowania poziomów
  • brak multiplayera
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!