Najlepsza Castlevania ostatnich lat - recenzja Bloodstained: Ritual of the Night

Małgorzata Trzyna
2019/06/30 15:20
0
0

Bloodstained: Ritual of the Night to duchowy następca Castlevania: Symphony of the Night i zarazem jedna z najlepszych gier typu metroidvania.

Bloodstained: Ritual of the Night zostało sfinansowane na Kickstarterze w 2015 roku. Potrzebną sumę (pół miliona dolarów) zgromadzono w ciągu dnia, natomiast zbiórka zakończyła się ze świetnym wynikiem ponad 5,5 miliona dolarów. Demo udostępnione tym, którzy wsparli zbiórkę, spotkało się z krytyką, lecz Koji Igarashi i jego ekipa wzięli sobie opinie fanów do serca i poprawili to, co zgrzytało. W efekcie na premierę czekaliśmy dłużej, niż pierwotnie zakładano, ale otrzymaliśmy świetną grę z gatunku metroidvania, w której przemierzamy labirynty pełne potworów, walczymy z bossami, zbieramy łupy, zdobywamy doświadczenie i coraz ciekawsze umiejętności, pozwalające dostać się do uprzednio niedostępnych miejsc. Gra jest duchowym następcą Castlevania: Symphony of the Night, ale ma też wiele wspólnego z Castlevania: Aria of Sorrow i / Castlevania: Dawn of Sorrow.

Główną bohaterką gry jest Miriam, jedna z wielu osób, które w wyniku działań alchemików zostały połączone z kryształami zapewniającymi im moce demonów. Przemienieni w ten sposób ludzie zostali nazwani Shardbinderami. Alchemicy chcieli ich poświęcić w trakcie rytuału, lecz przypadkowo otworzyli portal do piekieł. Kościołowi udało się powstrzymać zło i zapanował spokój - do czasu. Miriam, podobnie jak inni Shardbinderzy, miała zginąć w trakcie rytuału, lecz zamiast tego zapadła w śpiączkę. Gebel (druga osoba, która przeżyła rytuał) po dziesięciu latach pojawił się wraz z zamkiem pełnym demonów i tylko Miriam, która właśnie się przebudziła, może zapobiec tragedii, uratować ludzkość, a przy okazji także siebie. Akcja zaczyna się w momencie, gdy protagonistka wraz z zaprzyjaźnionym alchemikiem Johannesem płynie galeonem ku zamkowi, by powstrzymać Gebela. Dziewczyna musi pokonać hordy pomniejszych przeciwników i potężnych bossów, by zrealizować cel. Niestety, używanie demonicznych mocy i pochłanianie kryształów wiąże się z negatywnymi efektami: ciało dziewczyny powoli się krystalizuje.

Fabuła jest ważnym elementem Bloodstained: Ritual of the Night, kryje niespodzianki i zwroty akcji, lecz jeszcze większą frajdę niż śledzenie opowieści sprawia walka, eksploracja i odblokowywanie nowych umiejętności. Gra oferuje trzy zakończenia - dobre, złe i jeszcze gorsze, a jeśli chcemy dotrzeć do dobrego, nie powinniśmy iść po linii najmniejszego oporu. Po zakończeniu gry otrzymamy dostęp do innych trybów zabawy, jak np. Boss Rush czy możliwość zagrania inną postacią. Łącznie możemy spodziewać się 13 darmowych DLC, a więc sporo powodów, by wracać do gry.

Najlepsza Castlevania ostatnich lat - recenzja Bloodstained: Ritual of the Night

Labirynty, które przemierzamy, są podzielone na prostokątne komnaty, w których znajdujemy demonicznych przeciwników, skrzynki, książki z wpisami do dziennika itd. Możemy też znaleźć krzesła, na których Miriam może po prostu usiąść, komnaty z wygodnymi kanapami (to tam zapisujemy grę i odnawiamy życie oraz manę) czy komnaty z witrażami, z pomocą których możemy szybko podróżować z jednego miejsca do drugiego. Jeśli nie mamy mapy danego regionu, trzeba odkryć każdy fragment labiryntu samemu. Przechodzenie między komnatami powoduje, że demony natychmiast się odradzają i odnawiają się zniszczone przedmioty, więc nie da się oczyścić sobie drogi, by móc swobodnie biegać w tę i z powrotem. Czasem jest to problem, kiedy nie mamy możliwości odnowić sobie punktów życia, a nigdzie w okolicy nie widzimy miejsca, gdzie moglibyśmy zapisać progres.

Na szczęście walka w grze nie jest zbyt skomplikowana i równocześnie sprawia sporą frajdę. Miriam może walczyć z przeciwnikami z pomocą rozmaitych typów broni: mieczy, biczów, pałek, butów z ostrzami itd. (różnią się obrażeniami, zasięgiem i szybkością), atakować z wyskoku, z góry albo od dołu oraz używać specjalnych ciosów, zależnych od typu broni. Może także używać broni palnej (do której potrzeba też amunicji) oraz miotać magiczne pociski, np. wodę lub ogień. Wyposażenie możemy dobrać tak, by odpowiadało naszemu stylowi gry.

Przeciwnicy, na których się natkniemy, są rozmaici - przy jednych zadamy sobie pytanie, co to właściwie ma być, inni sprawią, że rykniemy śmiechem. Niektóre demony to po prostu dziwne pokraki, ale są też nietoperze, szczury, ogromne, rogate koty, rycerze z ciężkimi, kolczastymi pałkami, obrazy, mimiki udające umeblowanie, latające dziki... Dziwaczne stworzenia przez swój wygląd wydają się być raczej zabawne niż groźne, ale zawsze warto zachować ostrożność. Podczas walki trzeba uważać nie tylko na ataki wrogów, ale także na to, by w nich nie wejść, inaczej Miriam otrzyma obrażenia. Z każdego przeciwnika może wypaść coś ciekawego, np. kość, skrzydło nietoperza itp. Jest także szansa na to, że zaabsorbujemy kryształ z pokonanego wroga, dzięki któremu będziemy mogli korzystać z nowych rodzajów pocisków, przyzywać pomocników do walki itp. Im więcej kryształków tego samego typu zbierzemy, tym większą moc będziemy mogli zyskać. Wszystkie zbędne rzeczy można sprzedać.

W miarę postępów zyskujemy coraz więcej umiejętności, np. podwójny skok, dzięki któremu dostaniemy się do uprzednio niedostępnych miejsc. W ten sposób możemy dostać się na inne poziomy, znaleźć ukryte, użyteczne przedmioty czy odblokować sobie skróty.

W grze mamy bezpieczne schronienie, gdzie przebywa alchemik Johannes, u którego wytwarzamy nowe przedmioty (np. mikstury przywracające życie, wzmocnienia broni, jedzenie), Dominique, u której kupujemy różne rzeczy (asortyment powiększa się, jeśli odkryjemy w trakcie przygody coś nowego), staruszka, której przynoszenie różnego typu jedzenia pozwala nam zdobywać ciekawe elementy wyposażenia, farmer, któremu oddajemy nasiona (w zamian podzieli się z nami plonami) oraz kobiety, które proszą o pomszczenie i upamiętnienie poległych mieszkańców o imionach zaczerpniętych z Castlevanii. Zadania od owych kobiet są bardzo proste, nie trzeba specjalnie się starać - zazwyczaj polegają na ubiciu określonej liczby pewnego typu demonów albo przyniesieniu czegoś. Eksplorując i walcząc, nawet nie wiemy, kiedy wypełniamy kolejne misje i zdobywamy potrzebne przedmioty.

W zamku można też spotkać inne postaci, takie jak Zangetsu (głosu udziela mu David Hayter), Todd the Killer Barber, który zmienia wygląd Miriam (to odniesienie do Sweeneya Todda, fikcyjnej postaci - golibrody, który podrzynał klientom gardła, a jego partnerka robiła z nich mięsne placuszki dla głodnych londyńczyków) i Orlok Dracule (O.D.), który przypomina Alucarda z Symphony of the Night, opiekuje się biblioteką i pożycza książki podnoszące statystyki.

Twórcy dołożyli starań, by gra wyglądała jak anime. Lokacje są zróżnicowane, a zwiedzając je, możemy podziwiać piękną architekturę w pięknym oświetleniu - jak na grę niezależną, wszystko wygląda naprawdę świetnie. Przyjemności zwiedzania dopełnia fantastyczna muzyka, która podkreśla klimat gry jeszcze bardziej niż sceneria. Fantastyczną pracę wykonali także aktorzy udzielający głosów postaciom.

W Bloodstained: Ritual of the Night bawiłam się świetnie. Jeśli graliście w Symphony of the Night i podobało się wam, polubicie też najnowsze dzieło ArtPlay. Przemierzanie rozbudowanych labiryntów, awansowanie, rozwój Miriam i walka sprawia ogromną przyjemność, a darmowe DLC sprawią, że będzie warto wrócić do gry i bawić się przez kolejne godziny. To świetna gra zarówno dla fanów Castlevanii, jak i metroidvanii, w dodatku za niewygórowaną cenę.



GramTV przedstawia:

9,0
Brać w ciemno.
Plusy
  • interesująca opowieść
  • różne zakończenia
  • 13 darmowych DLC
  • oprawa audiowizualna
  • świetny gameplay - walka, crafting, rozwój postaci, zwiedzanie labiryntu
  • doskonała gra dla fanów Castlevanii i gier typu metroidvania
Minusy
  • drobne techniczne niedociągnięcia
  • niektórym może przeszkadzać brak innowacji
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!