Recenzja dodatku SpellForce 3: Soul Harvest, który przywraca wiarę w twórców DLC

Adam "Harpen" Berlik
2019/06/11 11:00
0
0

Kiedyś to były dodatki… Nie to co teraz. A nie, czekaj.

W dzisiejszych czasach mało kto pamięta, że kilkanaście lat temu, jeszcze przed wprowadzeniem słynnej zbroi dla konia, ukazywały się pełnoprawne rozszerzenia zapewniające niekiedy i kilkadziesiąt godzin zabawy. Teraz rzadko ich doświadczamy, bo twórcy wypuszczają głównie mniejsze dodatki fabularne, których ukończenie zajmuje maksymalnie jeden wieczór. Ale nie wszyscy, bo przecież CD Projekt RED przygotował dwa ogromne DLC do Wiedźmina 3. Serca z Kamienia oferują 10-godzinną kampanię fabularną, natomiast Krew i Wino zabiera nas do Toussaint na co najmniej 15 godzin; piszę „co najmniej”, bo tyle potrzeba na dotarcie do finału, a przecież są jeszcze liczne zadania poboczne. Podobną ścieżkę obrało studio Grimlore Games, którego SpellForce 3 wyrwał mi z życiorysu grubo ponad 50 godzin, a wydany niedawno dodatek SpellForce 3: Soul Harvest zatrzymał mnie przed ekranem na ponad 20 godzin.

SpellForce 3: Soul Harvest zaczyna się nie jak DLC, ale nowa gra. Otrzymujemy bowiem dostęp do rozbudowanego kreatora. Tak samo jak w podstawowej wersji nazwisko nazwisko głównego bohatera jest z góry ustalone, ale możemy określić jego imię oraz zmienić płeć. To jednak kosmetyka, bo warto przede wszystkim skupić się na klasie postaci (wśród nich m. in. krwawy rycerz, łowca czy mag bitewny) oraz wybrać dwa spośród dziewięciu drzewek umiejętności, które wpłyną na naszą specjalizację. Tylko od nas zależy, czy skupimy się na ataku i obronie, czy też postawimy na walkę żywiołami lub będziemy używać licznych zaklęć. Jako że gra pozwala na dowolne kombinacje, możemy swobodnie dostosować styl gry do swoich upodobań.

Największą atrakcją SpellForce 3: Soul Harvest jest oczywiście zupełnie nowa kampania, ale do pełnego zrozumienia wszystkich niuansów fabularnych wymagana jest znajomość podstawowej wersji gry. Warto przy okazji dodać, że mamy tutaj do czynienia z samodzielnym rozszerzeniem, więc osoby, które nie posiadają SpellForce 3 także mogą zagrać w opisywaną produkcję. Nie jest to jednak rekomendowane, bo niemal od samego początku w dialogach słyszymy nazwisko głównego bohatera „trójki”, a sama historia niejako kontynuuje to, co mieliśmy okazję poznać, grając w SpellForce 3. Autorzy skrupulatnie wyjaśniają położenie głównego bohatera, który będzie miał okazję rozmawiać z towarzyszami kaprala Tahara znanego z „podstawki”. Tym razem wcielamy się w postać Alrica Aereva, czyli nowego przywódcę Wilczej Straży wybranego przez samą Królową, który – w bardzo dużym uproszczeniu (w końcu kto lubi spoilery?) - musi uratować krainę Eo przed bogiem światła.

Wydawać by się mogło, że historia jest wyłącznie pretekstowa, ale tak samo jak w SpellForce 3 opowieść rozwija się dość powoli, w efekcie czego dopiero po paru godzinach zdajemy sobie sprawę, o co tutaj tak naprawdę chodzi. Z czasem jednak okazuje się, że nie wszystko jest czarne i białe, a na horyzoncie pojawiają się kolejne problemy, z którymi musimy zmierzyć się, kierując dwiema zupełnie nowymi frakcjami.

SpellForce 3: Soul Harvest oddaje do naszej dyspozycji armię mrocznych elfów, które – co ciekawe – nie obejdą się bez pomocy grabarza, bowiem zajmuje się on wydobywaniem echo z poległych istot. Mowa w tym przypadku o specjalnym zasobie wykorzystywanym przez wspomnianą rasę do rekrutowania potężnych jednostek. W trakcie rozgrywki będziemy dowodzić także krasnoludami, czyli silnymi, ale dość powolnymi wojownikami, którzy robią wielki użytek z kamienia. Wraz z pojawieniem się tej rasy do SpellForce 3 zawitały jednostki latające potrafiące zaskoczyć armię przeciwnika (tak samo jak fakt, że krasnoludy bardzo często kopią tunele, by niespodziewanie pojawić się na terenie nieprzyjaciela).

GramTV przedstawia:

Kolejną nowością są najemnicy. SpellForce 3: Soul Harvest umożliwia rekrutowanie dodatkowych jednostek w hubie, które mogą być przedstawicielami dowolnej rasy i posiadać wyposażenie oraz umiejętności zdefiniowane przez gracza. Co prawda zwykli bohaterowie są potężniejsi od najemników, ale czasem oferują dostęp do rozwiązań, których próżno szukać u postaci stworzonych przez autorów opisywanego rozszerzenia.

SpellForce 3 nie domagał w kwestii interfejsu użytkownika, ale część problemów znanych z podstawowej wersji gry udało się wyeliminować w Soul Harvest. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że umiejętności aktywne naszych bohaterów nie są już dostępne pod ich awatarami w lewym górnym rogu ekranu, ale wszystkie zdolności można przypisać do wybranych klawiszy lub korzystać z nich przy użyciu specjalnego paska widocznego na samej górze.

Podsumowując trzeba powiedzieć, że SpellForce 3: Soul Harvest to naprawdę udane rozszerzenie z intrygującą historią, świetnie napisanymi dialogami, zróżnicowanymi misjami (ponownie otrzymujemy połączenie cRPG-a z RTS-em), a także piekielnie satysfakcjonującym czasem rozgrywki. Dodatkowo widać, że autorzy wsłuchali się w opinie graczy, poprawiając rozmaite mechaniki, w efekcie czego otrzymujemy dodatek, który można z czystym sumieniem polecić wszystkim fanom trzeciego SpellForce’a. Pozostali niech lepiej zaczną od wyśmienitej, choć niepozbawionej błędów, podstawowej wersji gry.

Recenzja dodatku SpellForce 3: Soul Harvest, który przywraca wiarę w twórców DLC

8,0
Patrzcie i uczcie się - tak się robi dodatki
Plusy
  • świetnia, długa kampania fabularna
  • dodatkowe misje poboczne wydłużające i tak juź długi czas rozgrywki
  • dwie nowe, grywalne frakcje
  • liczne poprawki w mechanice i interfejsie gry
  • świetny balans między elementami RPG a RTS
  • system najemników
Minusy
  • długie czasy ładowania
  • niektóre kwestie w dialogach nie zostały przetłumaczone
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!