Crash Team Racing: Nitro-Fueled - już graliśmy!

Crash Bandicoot wsiada ponownie do gokarta… i szykuje się z tego niezła zabawa!

Crash Team Racing: Nitro-Fueled - już graliśmy!

O tym, że jestem wielkim fanem Crasha Bandicoota wspominałem chyba na łamach gram.pl kilkukrotnie przy kilku różnych okazjach. Głównie dlatego, że nadal miło wspominam weekendy spędzane na przechodzeniu każdej gry bez karty pamięci na włączonej non stop konsoli. Dlatego nie zdziwi was pewnie to, że każdą informację związaną z remasterami czy remake’ami moich ulubionych tytułów z ery PlayStation przyjmuję z wielką radością. Z jednej strony granie na sentymentalnej strunie jest super efektywne, z drugiej chęć odzywa się chęć sprawdzenia, czy po tylu latach klasyki nadal trzymają poziom. Nie tylko pod względem designu poziomów, ale ogólnej frajdy płynącej z ogrywania czegoś po raz kolejny.

Crash Bandicoot N-Sane Trilogy w świetnym stylu przetarł szlak przy okazji przypominając, że w platformowe Dark Soulsy to już kiedyś graliśmy. Później pojawiła się odświeżona trylogia serii Spyro: the Dragon, która wskoczyła na jeszcze wyższy poziom udowadniając, że można gruntownie odrestaurować tytuły, które na PSXie mogłyby mieć problem się obronić. Nie dziwi więc fakt, że Activision poszło za ciosem i postanowiło wziąć się za Crash Team Racing wraz z ekipą Beenox. Niedawno w siedzibie Cenegi miałem okazję sprawdzić, jak prezentuje się Crash Team Racing: Nitro-Fueled na miesiąc przed premierą i muszę przyznać – jest na co czekać! Bez względu na to, czy zagrywaliście się w oryginał za młodu i chcielibyście wrócić do starych, dobrych czasów, czy pokazać w co się grywało swoim dzieciom… czy nigdy nie mieliście okazji zapoznać się z CTR. W każdym z tych przypadków znajdziecie coś dla siebie.

Zacznę od tego, co widać na pierwszy rzut oka – graficznie, podobnie jak w przypadku pozostałych gier, etapy oraz modele postaci zostały kompletnie odświeżone. Zaskoczenia nie ma, choć znów niejako zaskakuje to, jak wzbogacono to i owo. Cieszy również fakt, że Nitro-Fueled oprócz tras znanych z pierwszej części będzie również zawierał to, co najlepsze z… Crash Nitro Kart czy Crash Tag Team Racing, co może być dla wielu fanów dużym, pozytywnym zaskoczeniem. Jeśli nadal pamiętacie pewne skróty czy sztuczki, które sprawdzały się w przeszłości, to będziecie mieli ułatwione zadanie. Natomiast wszyscy ci, którzy dopiero zaczną swoją przygodę frajda z odkrywania wszystkich sztuczek przysporzy sporo emocji. Nie tylko najmłodszym.

Crash Team Racing Nitro-fueled to gra, której można z łatwością przypiąć łatkę „easy to learn, hard to master”. Przekonałem się o tym sprawdzając trzy zaproponowane podczas pokazu trasy – każda o zupełnie innym stopniu trudności z dodatkową możliwością dobrania jednego z wariantów liczby okrążeń. Mimo, że wcześniej sporo grałem w poprzednie części CTR, to i tak potrzebowałem kilku wyścigów, aby rozruszać swoje kości i przypomnieć sobie, jak efektownie wykorzystywać ślizgi i nie władować się na pobliskie ściany (zwłaszcza na ostatniej trasie). Frajda ze ścigania jest wielka, każde wyprzedzenie sprawia satysfakcję, a szalone pościgi do samego końca potrafią stanowić niezłe wyzwanie. Zupełnie jak te kilkanaście lat temu! Gdyby nie mocno ograniczony czas, to prawdopodobnie jeździłbym dalej próbując wyśrubować swój wynik na każdej z tras. Nie zdziwię się, jeśli pełna wersja gry pochłonie mnie jeszcze bardziej, bo niewątpliwie ma ku temu wielki potencjał.

GramTV przedstawia:

Nowością w Crash Team Racing Nitro-Fueled będzie możliwość rozgrywania wyścigów w trybie online, bez czego dzisiaj trudno jest tak właściwie wyobrazić sobie tego typu produkcję. Nawet, jeśli bardzo miło wspomina się wspólne posiadówki ze znajomymi przy oranżadzie grając na Multitapie do PSXa… to nic nie stoi na przeszkodzie, aby na podzielonym ekranie powspominać sobie dawne czasy. Wielbiciele zabawy singlowej również nie będą narzekali na nudę dzięki klasycznym trybom wyścigowym (tryb przygody, pojedynczego wyścigu, turniejów czy czasówek) oraz Battle Mode znanym z wcześniej wspomnianego Crash Nitro Kart.

W Crash Team Racing: Nitro-Fueled pojawi się oczywiście cała gama znanych i lubianych bohaterów z serii o sympatycznym jamraju. Jest Crash, jest siostra Coco, jest również Dr. Neo-Cortex i cała gromada przeciwników, z którym Bandicoot mierzył się we wszystkich grach. Każda z postaci różni się statystykami – jedne lepiej radzą sobie z przyspieszeniem, inne z zakrętami, więc w zależności od trasy lepiej jest poświęcić chwilę na dobranie odpowiedniego bohatera. Nie zabrakło również możliwości edytowania wyglądu zarówno kierowcy, jak i prowadzonego przez niego gokarta. Mała rzecz, która z pewnością ucieszy najmłodszych graczy, chociaż i ci starsi pewnie będą próbowali zrobić wszystko, aby w rozgrywkach online pozostali dobrze zapamiętali ich na serwerach.

Co by nie mówić, to Crash Team Racing w jakimś stopniu przyczynił się do mojego zainteresowania grami wyścigowymi w przeszłości. Dziś, mimo że wolę realistyczne podejście do tematu, a na torach potrafię kręcić się po kilka godzin za jednym przysiadem, spokojnie znajdę chwilę na ogranie Crash Team Racing: Nitro-Fueled w dniu premiery. Trochę z sentymentu, a trochę z chęci zagrania w dobrego, luźnego ścigacza z ulubionymi bohaterami z dzieciństwa – samemu, po sieci, czy ze znajomymi na imprezie. Dlatego myślę, że na Crash Team Racing Nitro-Fueled warto czekać. Nawet, jeśli już swoje lata macie na karku i widzieliście już w grach praktycznie wszystko.

Warto będzie w czerwcu obudzić w sobie tego wewnętrznego dzieciaka ponownie. Bo czasami chyba można, prawda?

Crash Team Racing: Nitro-Fueled zmierza na PlayStation 4, Xbox One oraz Nintendo Switch już 21. czerwca 2019.

Komentarze
1
MisticGohan_MODED
Gramowicz
29/05/2019 23:46

Najpierw Team Sonic Racing teraz Crash Team Racing ? Tu sie prosi o porównanie, nawet jesli Crash nie będzie na pc.