Jeśli leki nie pomagają, lekarze usuwają chorą tkankę. Da się żyć bez niektórych rzeczy. To samo jest z recenzjami użytkowników na Steamie.
Jeśli leki nie pomagają, lekarze usuwają chorą tkankę. Da się żyć bez niektórych rzeczy. To samo jest z recenzjami użytkowników na Steamie.
Ostatnio na naszych łamach mogliście przeczytać o nowym pomyśle Valve dot. recenzji użytkowników. Kolejny mechanizm ma rozwiązać problem jakim jest tzw. review bombing. Najlepiej wyjaśnić to na przykładzie. Na początku tego roku Deep Silver ogłosił roczną wyłączność PC-towej wersji Metro Exodus dla Epic Games Store. W wyniku furii części użytkowników Steam został zalany falą negatywnych recenzji dwóch poprzednich części serii – 2033 oraz Last Light. To jest właśnie review bombing. Zjawisko znane od lat w świecie gier, ale i obecne również w temacie filmów. Dla osób angażujących się w takie „akcje odwetowe” jest to sposób wyrażenia swojego niezadowolenia. Valve postanowiło więc coś z tym zrobić. Nie po to, aby uciszyć słowa krytyki, tylko aby wyeliminować nikomu niepotrzebne zjawisko.
Dlaczego niepotrzebne? Mi to przypomina niedawne strajki rolników w Warszawie. Abstrahując od słuszności ich postulatów (szczerze przyznam, że nie znam dokładnie sprawy, a gram.pl to nie miejsce do takich dyskusji), osobiście nie podobała mi się forma. Protestowano przecież przeciwko jakimś problemom rynku, które wg rolników mogą rozwiązać politycy. Mimo wszystko to Bogu ducha winni mieszkańcy stolicy musieli wdychać dym z palących się opon i borykać się z problemami komunikacyjnymi po zablokowaniu niektórych ulic. Podobnie jest z recenzjami na Steamie. One nie są dla Valve czy deweloperów. One są dla graczy, dla których jest to podpowiedź czy warto zainwestować w daną grę czy lepiej sobie ją odpuścić. Review bombing uderza więc w nich, ponieważ powoduje dezorientację.
Pamiętajmy przecież, że review bombing prawie nigdy nie dotyczy jakości samego produktu. To zawsze wynik konfliktów światopoglądowych (np. reżyser filmu prywatnie ma kontrowersyjne opinie, a więc trzeba zaatakować jego film) czy niezadowolenia z polityki wydawniczej firmy (patrz przykład Metro Exodus). Niekiedy zakrawa to wręcz o absurd. Wróćmy do sprawy najnowszego shootera od 4A Games. Dzięki wyłączności na Epic Games Store gra będzie o 10 dolarów tańsza, a posiadacze pre-ordera na Steamie i tak dostaną to za co zapłacili. Nikt nie jest stratny. To nie jest wyłączność konsolowa, która wymaga kupna drogiego sprzętu, aby mieć dostęp do gry. W przypadku Metro Exodus wystarczy poświęcić 2 minuty na założenie konta na Epic Games Store i zainstalowanie aplikacji sklepu. Zrobiłem to kilka tygodni temu, aby skorzystać z darmowego What Remains of Edith Finch. Zdradzę tajemnicę – nic mnie to nie kosztowało, nie bolało, nie odczuwam też żadnych przykrych konsekwencji. Czy posiadane dodatkowej aplikacji to taki problem? Nie. Gdyby był, na pewno bym ją usunął. Jako jednak, że nic mi ona nie wadzi, została na dysku tak samo jak Origin czy Uplay. Może za miesiąc się przyda.
Niektórzy gracze podawali jako argument fakt, że Epic Games Store ma mniej funkcjonalności niż Steam. Prawda. Pytanie czy to aż tak wielka strata. W przypadku Metro Exodus i raptem rocznej wyłączności, nie ma to najmniejszego znaczenia. Nawet jeśli jest inaczej, moim zdaniem 10 dolarów oszczędności potrafi to zrekompensować z nawiązką. Zastanawia również dlaczego identycznej fali złości nie było w przypadku The Division 2 i The Walking Dead: The Final Season. To również gry, które Epic Games „przejął” na wyłączność. Oczywiście zwolennicy robienia z tego awantury na pewno znajdą jeszcze kilka argumentów. Problem z nimi jest taki, że to bardziej szukanie na siłę. Jeśli ktoś jest tak bardzo przywiązany do swojego steamowego konta i musi mieć tam wszystko, niech po prostu poczeka ten rok. Nikomu krzywda się nie stanie jeśli zagłosuje portfelem i nie kupi gry na Epic Games Store. Bądźmy dorośli i nie zachowujmy się jak rozwydrzone dzieci, które alergicznie reagują na każde, chociaż najdrobniejsze ograniczenie ich wygody (kupno gry na innym sklepie internetowym to serio żaden problem). Jeśli chcemy mieć lepszego Steama, musimy mieć konkurencję. Wygodniej byłoby mieć wszystko w jednym miejscu, ale monopol konsumentom NIGDY nie wyjdzie na dobre.
Wróćmy do naszych recenzji użytkowników. Jak postarałem się udowodnić, review bombing jest nie tylko szkodliwy, ale i ma najczęściej bardzo irracjonalne powody. Nic dziwnego, że Valve próbuje coś z tym zrobić. Najnowszy pomysł zakłada stworzenie algorytmu, który będzie rozpoznawał podejrzane zachowania. Przykładowo jeśli nagle pojawia się bardzo duża liczba negatywnych recenzji, producent gry z automatu zostanie o tym poinformowany. Najważniejsze jednak, że te potencjalnie niemerytoryczne opinie nie będą się wliczać do ogólnej oceny gry (pozostaną jednak widoczne dla wszystkich użytkowników sklepu). Deweloper będzie mógł zdecydować czy chce zrezygnować z takiej opcji. Czy to dobre rozwiązanie? Na pewno najprostsze, ponieważ napisanie algorytmu „widzącego” nagły przypływ negatywnych recenzji gry, która do tej pory była dobrze oceniana, nie stanowi większego wyzwania technologicznego. Uważam jednak, że trzeba iść krok dalej.
Potencjalnym rozwiązaniem jest wprowadzenie pewnych ograniczeń, które uderzą przede wszystkim w ludzi napędzających review bombing. Przykładowo nie ma potrzeby, aby raz opublikowana recenzja mogła być dowolnie modyfikowana. Skoro napisałem, że gra mi się podoba, z jakiego powodu miałbym po roku zmienić zdanie? Wystarczy dać kilku lub kilkunastominutowe okienko na edycję, aby poprawić ewentualną literówkę. Obecnie Steam pozwala mi zmienić o 180 stopni opublikowaną rok temu recenzję, nawet jeśli w międzyczasie nie zagrałem ani minuty. Warto również pozwolić na publikowanie własnych opinii tylko przez jakiś okres, np. maksymalnie rok po kupnie. Przykładowo frustrat, który kupił Metro Last Light na premierę i wkurzył się na decyzję Deep Silver, nie miałby możliwości zmiany swojej przychylnej recenzji. W końcu skoro gra mu się podobała to dlaczego miałby to robić?
Pojawiają się jednak pewne wątpliwości. Co z tytułami rozwijanymi przez lata? Przykładowo Rainbow Six Siege jest regularnie ulepszane i dzisiaj to znacznie lepsza gra niż w dniu premiery. Dlaczego więc nie miałbym zmienić swojej negatywnej opinii, skoro nadal gram a deweloper postarał się, aby naprawić swoją produkcję? To bardzo rzadkie, ale jednak wymagające analizy sytuacje. Pewnie takich wątpliwości da się znaleźć więcej. Na pewno jednak dwie rzeczy przychodzą do głowy. Po pierwsze, nadal lepsze to niż pozwolenie na review bombing. Po drugie, a może w ogóle usunąć recenzje użytkowników?
Opinie graczy narażone są na masę problemów. Często wystawiane są przez samych deweloperów (wiele razy oskarżane były o to niektóre studia) czy pisze je ktoś, komu nie spodobało się intro i po pięciu minutach zabawy postanowił wyrazić swoje niezadowolenie. Jest również wiele recenzji w stylu „świetna gra, wiele rzeczy mi się podobało, ale pojawił się jeden bug, a więc daje negatywną ocenę”. Trochę koloryzuję, ale faktycznie zdarzają się takie opinie. Większość osób nie czyta wszystkich recenzji i ogranicza się tylko do informacji jaki procent graczy poleca zakup. Wiarygodność tych opinii jest więc momentami minimalna. Gracz mający wątpliwości czy warto wydać pieniądze nadal może skorzystać z recenzji mediów growych. Często zdarzało się, że dziennikarze przeciętnie odbierali popularne wśród graczy produkcje. Im więc odebranie opinii użytkowników bardzo zaszkodzi. Znam jednak całe mnóstwo przykładów bardzo słabych gier, które na Steamie mają w większości pozytywne recenzje. Czy to nie jest pułapka dla nieświadomego gracza? Jest i to całkiem spora.
Myślę, że Steam wcale nie byłby gorszym miejsce, gdyby usunąć z niego recenzje użytkowników. Wiele dużych sklepów jak Xbox Store czy PS Store ich nie ma i nikt nie narzeka. Momentalnie rozwiązałoby to całe mnóstwo problemów. Gracze nadal mieliby swoje źródła informacji jak user score na Metacritics, kuratorzy czy recenzje mediów. Steam to nie AppStore czy Google Play, na którym są tysiące nigdy niezrecenzowanych gier, a więc noty użytkowników to jedyny sposób weryfikacji jakości. Nie chcę wchodzić w dyskusję czy opinia dziennikarza jest bardziej wartościowa niż przeciętnego gracza (uważam, że zdecydowanie tak), bo to temat na zupełnie inną i bardzo długą dyskusję. Zresztą zlikwidowanie recenzji użytkowników na Steamie nie spowoduje, że nie będą oni mieli platformy do wyrażania swoich poglądów. Efekt będzie tylko taki, że zniknie narzędzie często powodujące problemy. Review bombing jest jednym z nich.