22 lipca to przyzwoity dziennik nieprzyzwoitej zbrodni

Kamil Ostrowski
2018/10/21 11:00
4
0

Jak stworzyć obraz charyzmatycznego terrorysty, bez jego gloryfikacji, ale i bez fałszywego oczerniania? Jest to możliwe gdy twórca Kapitana Philipsa tworzy film o Andersie Breiviku.

22 lipca to przyzwoity dziennik nieprzyzwoitej zbrodni

22 lipca 2011 roku Norwegią wstrząsnęła największa zbrodnia w jej historii od czasu drugiej wojny światowej. Prawicowy ekstremista, Anders Breivik zamordował łącznie siedemdziesiąt osiem osób i ranił trzysta dziewiętnaście, rozpoczynając swój atak od zamachu bombowego w Oslo, aby przejść do bardziej przerażającej części: masakry nastolatków na wyspie Utoya. Korzystając z faktu, że działacze młodzieżówki Norweskiej Partii Pracy będą zamknięci na stosunkowo małym, odciętym od świata obszarze, zbrodniarz grasował na niej przez prawie godzinę, polując na nastolatków z karabinem w ręku. Czy można taką historię ekranizować? Czy powinno się ją ekranizować?

Paul Greengrass, reżyser i scenarzysta w jednej osobie, wcześniej znany między innymi z bardzo ciepło przyjętego Kapitana Philipsa czy paru filmów o Jasonie Bournie, przyjął najbardziej dosyć trudną formułę: podzielił czas antenowy pomiędzy kata i ofiary. Trzeba powiedzieć uczciwie, że z punktu widzenia potencjalnego widza zazwyczaj zabieg ten kończy się tym, że na segmentach poświęconych zbrodniarzowi siedzi się jak trusia, żeby później przysypiać na części poświęconej ofiarom. Nie dzieje się tak z braku szacunku dla poszkodowanych, ale raczej z faktu, że twórcom rzadko kiedy udaje się uchwycić ludzki wymiar tragedii i poruszyć serce oglądającego. Zadanie takie jest dodatkowo o tyle utrudnione, że ofiary to zazwyczaj normalni ludzie: uczciwi, mający zdrowe rodziny, marzenia, zobowiązania. Szary Kowalski. A kogo interesuje Kowalski? Natomiast osoba o skrzywionej psychice, zdolna do zabicia 77 osób – to już wabik, który sam z siebie sprawi, żeby widz przez dłuższy czas śledził film z uwagą. Tak też jest w przypadku 22 lipca.

Reżyserowi udaje się osiągnąć sukces połowicznie. Pierwsza połowa filmu, ta w której widzimy przygotowanie do zamachu i sam zamach, przeplatane z pocztówkowymi widokami młodzieży rozbijającej obóz na wyspie i nawiązującymi się przyjaźniami. To prawdziwy majstersztyk, gdyż twórca wykorzystuje naszą wiedzę o zamachu przeciwko nam: wiemy jak skończy się ta sielanka. Podczas samej akcji nie szczędzi nam z kolei dramatów dużych i małych, sceny masakry przypominają te oglądane w filmach wojennych, a dla ofiar mamy wtedy tyleż sympatii, co obrzydzenia dla Breivika. Jest świetnie, o ile można tak powiedzieć.

Gorzej zaczyna się rozbić w drugiej połowie. Wtedy to Anderes Breivik wkracza na salę sądową: tam emocje zaczynają się tonować, a rytm wydarzeniom nadaje sam zamachowiec. Rozprawa to tylko część jego planu, podczas której może tylko wygrać, nie powstrzyma go już nic. Przykładem rozterek sądu i społeczeństwa niech będzie chociażby kwestia uznania prawicowego terrorysty za niepoczytalnego. Mogą tak uczynić, czym zdeprecjonują jego działania, jednak zaryzykują, iż Breivik w niedługim czasie wyjdzie na wolność. Terrorysta, w zależności od punktu widzenia tryumfuje osobiście, albo ideologicznie. Tymczasem sytuacja ofiar to typowa sytuacja ofiar. Ciężko jest im się otrząsnąć z traumy, mają problemy z poukładaniem sobie życia na nowo. Aż głupio to powiedzieć, ale losy Viljara, Toje, i Lary nie poruszyły mnie aż do emocjonującej końcówki mającej miejsce na sali sądowej. Jeżeli mam pochwalić kogoś poza Andersem Danielsenem Lie, grającym Breivika, to musi być Jon Oigarden grający Geira Lippestada w roli adwokata terrorysty.

GramTV przedstawia:

Największą zaletą 22 lipca jest fakt, że pozostaje uczciwy. W momencie gdy Oslo wstrząsa eksplozja samochodu-pułapki padają te same sformułowania, które pamiętam z czasu, gdy wydarzenia były relacjonowane w telewizji: spekulacje na temat intencji stojącej za zamachem sprowadzały się do pytania która islamska organizacja dopuściła się tego ohydnego czynu. Wielu osobom zabrakło przysłowiowego języka w gębie, gdy okazało się, że jest to robota prawicowego ekstremisty. Który na dodatek szybko zeznał, że zrobił to z pobudek, które dzieliła duża część społeczeństw europejskich, to jest niechęci do islamu i szybko postępującej multikulturowości. Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić, to do niewystarczająco zarysowanej końcówki. Większość z widzów będzie wiedziała co reżyser chce przekazać i do jakiej sytuacji z procesu Breivika nawiązuje, ale nie wszyscy, a już z pewnością nie oglądający za dziesięć czy dwadzieścia lat.

22 lipca to świetny portret terrorysty, o tyle szokujący, że dotyczy osoby pochodzącej z naszego kręgu kulturowego i z ustami pełnymi frazesów, które możemy usłyszeć w ustach osób z którymi spotykamy się… no może nie na co dzień, ale każdy z nas ma znajomego prawicowca, który już nie raz przy wódce mówił o islamskiej inwazji. Są elementy dramatu społecznego, jest dramat sądowy, jest psychologiczny portret zabójcy. Czego chcieć więcej? Może większej charyzmy wśród osób wcielających się w ofiary, zwłaszcza w drugiej części filmu, oraz do faktu, że norwescy aktorzy mówią po angielsku z mocnym akcentem. Niemniej, film jest wart uwagi.

Powinieneś obejrzeć 22 lipca jeżeli chcesz obejrzeć zręcznie zrobiony film, traktujący o niełatwym temacie, albo chcesz zbliżyć się do zrozumienia szaleństwa, jakie ogarnęło Europę.

Komentarze
4
Usunięty
Usunięty
25/10/2018 15:19

No coz, mieszkalem w Zachodniej Europie a teraz mieszkam juz poza Europa poniewaz w bajzlu zyc nie chce. Nie powiedzialbym o czyms takim jak "Islamska inwazja" a raczej o tym ze spoleczenstwa Europejskie ogarnalo szalenstwo i kryzys tozsamosci. To jest nasza wina, ze pozwalamy zeby takie miejsca jak Marsylia, przedmiescia Paryza czy Londynu w ogole istnialy. Oczywiscie w zyciu nie uzylbym przemocy przeciw ludziom z ktorymi sie nie zgadzam pomimo tego ze uwazam, ze jest ich za duzo i szkodza sobie i innym wokol. Co do imigrantow to sprawa jest prosta, najlepiej im pomoc w ich wlasnych krajach, poniewaz ile jestesmy w stanie ich przyjac? 1 milion, 5 milionow? I jak im znajdziemy prace? Mieszkanie? Kto zaplaci za nauke jezyka? Jak pokonamy roznice kulturowe, ktore pomimo propagandy "Kumbaya" istnieja i graja ogromna role w interakcjach z Europejczykami. Nie wspominajac, ze przyjmujac pierwszych tak naprawde zachecamy nastepnych do przyjazdu. A po za tym panie Ostrowski, Breivik nie jest prawicowcem, oczywiscie zdaje sobie sprawe, ze Breivik prawicowiec pasuje jak ulal do waszej narracji ale jest to zwykle klamstwo. Pozdrawiam!

Headbangerr
Gramowicz
21/10/2018 15:23
TigerXP napisał:

A ja zgadzam się z autorem, faktycznie szaleństwo ogarnęło Europę. Szaleństwo lewactwa. 

Mnie akurat chodziło o sam fakt, że autor swoje prywatne poglądy polityczne przy okazji omawiania tego filmu prezentuje.

Od siebie za to dodam, że sam nie popadam w skrajności, jednak miałem okazję spędzić chwilkę czasu we Francji, Anglii, Belgii i Holandii i na własne oczy zobaczyć, jak tam wygląda codzienne życie. Może dzięki temu na dźwięk słów "islamska inwazja" reaguję nieco ostrożniej niż pan, który usłyszał o niej przy wódce. 

Usunięty
Usunięty
21/10/2018 15:00

A ja zgadzam się z autorem, faktycznie szaleństwo ogarnęło Europę. Szaleństwo lewactwa. Jeśli chodzi o poziom indoktrynacji, to komuna się chowa. 




Trwa Wczytywanie